niedziela, 8 lipca 2018

Ja wiem lepiej!!!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
8 lipca 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
 Byłyśmy wczoraj nad jeziorem Resko Przymorskie, bardzo wolnym spacerkiem z kilkoma przystankami na trasie. Trafiłyśmy na regaty jachtowe rozgrywające się na jeziorze. Później nad morzem na rozpoczęcie „Sezonu letniego na plaży”, ale atrakcje były byle, jakie.
Pogoda się poprawiła po 14.
Zgubiłam moją ulubioną bransoletkę – pamiątkę z Międzyzdrojów.
Zatem pomyślałam, że muszę tam pojechać, zabrać od T., walizkę, którą tam zostawiłam i jeśli będzie kupić ponownie za 5 zł tę bransoletkę, może nawet 2 na zapas.
~~~~~~~~~~~~~
Mam chyba siermiężne dowcipy, bo żart, że opalenizna będzie może wabić murzynów został źle przyjęty.
Powiem teraz, że już boję się żartować, bo to 2 raz jak mój żart trafił w bolesne miejsce, wywołując grymas smutku.
Ech, zauważyłam, że są ludzie, którzy kompletnie nie potrafią się z siebie śmiać, powiem więcej traktują śmiertelnie poważnie jakiekolwiek żarty choćby zahaczające o ścieżki, którymi chodzili lub mają zamiar chodzić.
Życie biorą cholernie poważnie ufff.
Zatem myślę sobie, że super jest mieć niezależny pokój, bo mamy bardzo z moją koleżanką różne poglądy.
Ja nie popieram jej ulubionej partii, ani takiego zasadniczego stosunku do siebie i życia.
Oczywiście najważniejsza jest tolerancja.
Czasami jednak szczególnie na wakacjach człowiek ma ochotę coś palnąć bez zastanawiania się nad konwenansami.
No i tu zaczynają się schody.
Trzeba trzymać się w ryzach a to bywa nie tylko męczące, ale i stresujące.
Wakacje, nie wakacje pełen bon ton i już, bo mogą „ludzie usłyszeć”.
A ‘propos bon tonu przypomniał mi się mój warszawski kolega – lew, który kiedyś zwrócił mi uwagę, że zamieniłam kilka zdań ze sprzątającą Ukrainką komentując moje lekkomyślne w jego odczuciu zachowanie „z służbą nie prowadzi się rozmów”.
Moja babcia - dama całą gębą rzekłaby „nie sięga własnego pępka, gdzie kryje się jego ego”
Może to różnica wieku, niby 5 lat to nie wiele, bo w szpilkach można śmigać jak na hulajnodze – oj dostałoby mi się znowu za to swawolne porównanie, ale co do swobody podejścia do siebie okazuje się, że nadwrażliwość bywa okropnie bolesna, gdy narusza własne wyobrażenia o sobie samym.
Jestem chyba samotnikiem i czepiam się różnych ludzkich przywar.
Wiadomo każdy je ma – ja mam na bank, tylko z tego powodu nie zatruwam sobie własnego życia.
Nie jestem doskonała i co z tego?
Powiem tak, gdybym nawet była w nieustannej pogoni za doskonałością, dręcząc się i przeżywając różne katusze, chyba bym sama z sobą nie wytrzymała za długo a to byłby już psychiatryczny problem.
Swędzą mnie plecy jak o tym piszę, nie wiem czy 2 raz mi skóra schodzi, czy już mam na siebie uczulenie?
Ten fakt mi doskwiera, bo wśród różnych akcesoriów nie zabrałam ze sobą plecowej skrobaczki, którą dostałam w prezencie od Piotra brata Maćka, ani nawet długiego noża do chleba z ząbkami, który czasami zastępował mi ową skrobaczkę.
Koniec pisana, bo mi plecy za chwilę eksplodują.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga