niedziela, 15 lutego 2015

Wabię wiosnę rowerem.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 113
˜˜*°°*˜˜
14 lutego Walentynki
dalej na diecie;
80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
50 cal masło
240 cal 300 g mój krupnik jest bez śmietany i taki raczej dietetyczny, choć ma odrobinę schabu gotowanego
80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
50 cal masło
200 cal krupnik
/700 cal/ mogę jeszcze loda sobie zafundować na Walentynki.
~~~~~~~
Loda nie było, za to w domu były truskawki + plaserek szynki
Ze 150 cal + 80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
50 cal masło
~~~~~~~
Odstawiona na średnio, w delikatne róże i pudrowe motylki, w spodniach w gumkę przy kostce nowych butkach na średnim obcasiku, kamera naładowana.
Pojadę wcześniej, bo chcę troszkę po filmować a w Porcie Łódź jest dziś kolejny weekend ferii dla dzieci i jakieś imprezy Walentynkowe.
Zobaczymy, co tam ciekawego jest, może jeszcze łyżkę krupniczku sobie przygrzeję, żebym za bardzo nie zgłodniała, bo nie wiem, kiedy wrócę.
Mój kolega od kwietniowego wyjazdu przysłał mi smsa, bardzo wymownego.
„Życzę Ci byś dzień miłości spędziła w radości i pomyślności. A te marzenia, co chowasz w ukryciu, niech Ci wyznaczą drogę szczęścia w życiu” do tego zdjęcie kwiatka.
Najprościej nie wiem ile dziś kosztuje sms, ale prościej już nie można, chyba, że jak mówią młodzi sorry za zwrot „olać totalnie”.
Nawet nie pofatygował się by zadzwonić.
Nie żałuję, bo jest to człowiek, który ze wszystkimi się kłóci, kiedyś był w komunie ponoć kimś i nauczył się wymagać a ludzie dzisiaj mają go gdzieś - co go na total wkurza.
Ciągle sfrustrowany, gada tyle, że ja, mimo, iż jestem gadułą nie lada, nie jestem w stanie wbić mu się w słowo. 
Najbardziej zaś mnie dobija flejtustwo wypowiedzi typu „tera” bo po co to „z” mówić – „sie przecie wie no nie”? Masakra!!! To tak jest jak po 60 facet pisze, że ma licencjat - „ło matulu"
Lew - wiadomo - licencjonowany.
Wiem, że bym się z nim męczyła, więc lepiej, że się nie stara, bo gdyby zabiegał, głupio byłoby mi go odstawić.
Tak sam sobie wypracował odstawkę.
~~~~~~~
Zjadłam łyżkę krupniczku z chlebkiem i spać mi się zachciało.
A może się zdrzemnąć z godzinkę już sama nie wiem.
Oko mnie swędzi lewe. „Prawe – łzawe, lewe – śmiewe”, babcia mówiła, oj chyba dzisiaj nie będzie totalna bania.
Zastanawiam się, po co ja sobie głowę zawracam tymi facetami, jakoś nie trafiam na fajnego a bylejakość mnie tylko irytuje.
Nie idę spać za 15 min wychodzę na tramwaj i jadę.
Chociaż się sama rozerwę i loda sobie kupię a co?
Coś mi się należy na te smutki i diety.
Już widzę jak Julitka marszczy brwi, dieta - dietą, ale odrobina przyjemności w taki dzień się należy każdej dziewczynie. Zresztą po tej drugiej porcji krupniku jestem na razie objedzona okropnie.
Na wieczór jak randka będzie do bani mam jeszcze nisko kaloryczne truskawki, żeby nie przekroczyć 1000 cal.
~~~~~~~
Spotkanie no nie wiem, byłam wcześniej o „wpół do” kupiłam sobie kawkę a tam za szkłem Julitko takie torty, jakbyś zobaczyła, to mówię Ci obłęd w oczach. Wszyscy tylko te torty kupowali a mnie ślina w uszy poszła i twardo udawałam, że ich nie widzę. Do tego chyba jakaś praktykantka, źle włożyła sitko do zaparzania w maszynę i zalało kawę wodą niegorącą. Musiała wszystko wylać a ja dalej stałam i wąchałam te torty kupowane przy mnie. Usiadłam na zewnątrz kawiarenki, ale oczywiście w budynku, żebym była widoczna. Najfajniejsze było to oczekiwanie – spacerował jakiś pan z kwiatkami nawet taki całkiem, całkiem. Miałam już gorszych narzeczonych. Tak przez pół godziny spacerował i grzecznie nie dzwonił wcześniej dopiero 2 min po czasie spotkania zadzwonił, okazało się, że to on. Dostałam prawdziwe kwiaty, 
tulipanki z Biedronki chyba, ale ważne, że piękne i prawdziwe i że przez pół godziny bujał się z nimi w holu. Zamówiłam sobie 2 małą tym razem kawkę, dałam człowiekowi do ręki kamerę, to taka sztuczka, kamera powoduje, że wchodzi się jakby na niebezpieczny grunt – no chyba, że jest obeznany.
Nie był i bardzo zaczęły się mu trząść ręce, trochę to dziwne, dzień wcześniej był na imprezie karnawałowej w klubie narciarskim, więc wygląda na to, że mógł to być objaw po imprezowy. Takie rozedrgane ręce miał mój inny kolega w fazie picia na umór i to wtedy, gdy wiedział, że u mnie alkoholu nie dostanie. 2 godzinki rozmawialiśmy oczywiście bez fajerwerków feromonów niestety. Poszliśmy na mój przystanek i okazało się, że tramwaj mam za 55 min. No niestety nie popisał się tu – zostawił mnie samą na przystanku z perspektywą godzinnego czekania, proponował nawet powrót do Portu Łódź, ale ja już miałam dosyć.
Matko słodka jak ja zmarzłam.
No nie wiem, ale jakoś nie przekonałam się do niego – niczym mnie nie zaskoczył, kupił kwiatki sam z siebie to plus, ale więcej plusów nie widzę.
Obiecałam sobie, że jak ten znów będzie niewypałem kończę z tym. I tak zrobię. Wiosna idzie i niech moim kochankiem będzie rower. Zdziwaczeję całkowicie na bank, ale mam już dosyć tych kiepskich spotkań.
˜˜*°°*˜˜
15 lutego
dalej na diecie;
80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
50 cal masło
240 cal 300 g mój krupnik z odrobinę schabu gotowanego
80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
50 cal masło
70 cal banan
80 cal wędzonej makreli kawałek
80 cal 2 kromki chlebka orkiszowego
70 cal truskawki
150 kopytka
+70 kurczak pierś /1020/
Idę dzisiaj na rower bo jest cudna pogoda i mam w nosie wszystkich facetów. Wydałam niepotrzebnie kasę na buty do tanga i inne. Koniec oszczędzam, żebym była całkowicie niezależna i odchudzam się dalej, żebym dobrze się czuła i była zdrowsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga