środa, 13 czerwca 2018

Wyspa marzeń

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
13 czerwca 2018 r.
 Skóra mi już schodzi normalka, pierwsza skóra nad morzem musi zejść.
Kurczę blade znowu boli mnie ta noga skręcona i to nie przy chodzeniu, ale jak jakoś źle postawię.
To jest masakryczny ból jak by ktoś włączoną wiertarką zahaczył mi staw.
Mucha przyleciała do mieszkania. Więc już nie jestem sama.
Dzisiaj dostałam zdjęcie od kolegi z greckiej wyspy Santorini.
To miłe próbowałam zrobić swoje zdjęcie, ale wychodzę jak pogięta. 
Mam dobre 2 telefony, ale żaden nie robi dobrych zdjęć.
Mam taki mini statyw do zdjęć z telefonu, ale nie wzięłam, ręką nie potrafię tak oddalić, by zdjęcia były dobre. 
Obiektyw strasznie zniekształca twarz. Samemu niektóre rzeczy robi się trudno. Np. nie mogłam dobrze posmarować sobie pleców i teraz złazi mi skóra. Kupiłam statyw i już teraz nie powinno być problemu ze zdjęciami.
Pogoda się popsuła. Okazuje się, że to dla moich nóg bardzo dobrze.
Przestały mi puchnąć. Cudnie wysmarowałam kremem, co mogłam, muszę iść do Rossmana, bo kończą mi się kremy. Super by było gdybym ten balsam Zieji dostała. 
On jest rewelacyjny. Mają tu taką halę z różnymi drobiazgami, tam też zajrzę są tam fajne rzeczy. 

O rany!!! Dostałam telefon od mojej kuzynki, że nasza wspólna kuzynka wczoraj umarła. Raczej nie pojadę na pogrzeb. Zobaczymy, kiedy będzie. Szkoda kobiety, była tylko 3 lata starsza ode mnie. Miała poważne problemy zdrowotne.
Nic z nimi nie robiła. 
Musiało to tak się skończyć. Kiedyś była niezłą aparatką. 
Od czasu jak wyszła za mąż wszystko się zmieniło. 
Pamiętam jak jechaliśmy z ciocią do Dziwnowa do mojej mamy. 
Ciotka wtedy zabrała wszystkich młodych z rodziny w tym też Ankę. 
Jej mama, żeby dzieci w Dziwnowie nie głodowały dała Ance kilka kurczaków w pudełku oczywiście żywych. 
Anka, jako najbardziej rezolutna - skończone 18 lat miała się kurami opiekować w podroży. Nie wiem jak to się stało karton postawiła na peronie i poszła do toalety. 
Okazało się, że kury rozlazły się po dworcu. Anka zdesperowana, postanowiła sama kury wyłapać. Biegała jak oszalała między peronami, ciotka mało zawału nie dostała. 
Bała się, że Ankę jakiś pociąg przejedzie a ta nic sobie z pociągów nie robiła. 
Wyłapała 5 kurczaków. Nie wiem, czy to były wszystkie Anka twierdziła, że wszystkie i odjechaliśmy do Szczecina z wałówką w postaci wolno pasących się na dworcu kurczaków podarowanych nam przez Ircię mamę Anki na nasz wakacyjny pobyt u mojej mamy. 

Była taka rozrywkowa, ciągle się śmiała, gdy wyszła za mąż niestety poważnie podupadła na zdrowiu.
Kiedyś nawet zabrałam ją z córkami do Bukowiny zimą, chciałam, żeby oderwała się od męża i tego nowego domu.
Niestety, to już nie była ta Anka, którą znałyśmy, jako panienkę.
Jej najstarsza córka, będzie pewnie miała podobne problemy, szkoda, że nie umiały sobie poradzić głównie z problemami bytowymi.
Obie wykształcone kobiety – i co z tego?
Każda z nas ma swoją wyspę marzeń, 

zależy tylko, jaką drogą do niej dąży i czy wyciąga wnioski z własnych doświadczeń.
Bez względu na wszystko wiatr od Michigan wciąż wieje.

Wiatr od Michigan

Odchodzą bez uśmiechu,
w beznadziei,
jeden za drugim jak
święci do nieba
Stracili wiarę
i złudzenia,
więc, po co słowa?
Słów
powinno być najmniej,
myśl
w milczeniu dojrzewa.
…………………………..
Splugawiony słowami dzień,
marzenia porzucone,
w błotnistych parowach.
……………………………..
A my tu zostajemy sami.
I nie rozumiemy już nic
ani słów ani milczenia.
Wchodzimy w noc,
cisi, zasmuceni,
bo już ich nie ma.
Tylko na haku
stary płaszcz płowieje,
i wiatr od Michigan wieje
a my tacy opuszczeni
dalej nic nie rozumiemy.
 bajsza

Żegnaj Aniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga