sobota, 9 czerwca 2018

Sorry, sorrki - ech humorki

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
9 czerwca 2018 r.
Z nogami coraz lepiej, choć ta prawa dzisiaj znowu jest troszkę opuchnięta.
Przyczyn może być wiele, kłopot z nerką, ta mnie od jakiegoś czasu pobolewa, szczególnie jak leżę na brzuchu i poruszam się.
Kiedyś jak byłam bardzo chuda lekarz twierdził, że jest ona ruchoma/wędrująca/ i że muszę koniecznie przytyć.
Pamiętam kiedyś mi uwięzła/okropny ból/, to kazał stanąć mi na rękach i mną potrząsał.

Z tą nogą mam problem od czasu jak mi uszkodzono kręgosłup, przyczyna lekkiego niedowładu stopy, zaczęła się wtedy mówiono, że mogę mieć tego typu problemy.
Może i cukrzyca wpływać na drętwienie stopy i opuchnięcia.
Nie wiadomo, przez co jest osłabiona i trudno ją leczyć.
Ta stopa na pewno nigdy nie była poważnie skręcona – to jest pewne.

Na śniadanie chlebek z serkiem Almette i jajkiem na twardo. 

Niezbyt pyszny, chlebek tu jest kiepski, ale nie ma, co wybrzydzać, jak nie smakuje, to się je mniej.
Wczoraj znowu i dzisiaj komputer mi szwankował.

W końcu udało się go uruchomić przed północą, ale to straszne badziewie.
Kupiłam go od play, bo był mały, hi, hi i czerwony.
Miał być, kompem na wyjazdy, ale jakoś kompletnie nie daje rady.
Wszystko z niego wyrzuciłam na pendrive, ale nie wiele to pomogło.
Chce mi się jeszcze spać może się zdrzemnę?
Teraz zauważyłam, że mi wszystko trochę puchnie, bo jak piszę na kompie, odgniatają mi się kanty biurka na rękach. 
Może przyczyną są wysokie temperatury? 
Chciałabym się czuć jak wtedy, gdy miałam 18 lat a tu latek przybyło i dolegliwości proporcjonalnie z nimi.
Ludziom mającym naturę sportową trudno pogodzić się ze słabościami ciała.
Pogoda dzisiaj znowu będzie piękna, niestety z plaży nici.
Muszę kupić sobie kawę, bo mi się kończy.
Póki, co prześpię się troszkę. Wstałam o wpół do piątej.
Po poprawce wstałam przed 10.00 jestem obolała i opalanie dzisiaj nie wchodzi w rachubę.
Pójdę do sklepu w bluzce z rękawkami i chyba w spódnicy do kostek, albo nie mam sukienkę z takimi jakby dziurami, lekko za kolana. Może w niej zobaczę.
Ten pokój ma mankament, nie ma w nim lustra w łazience jest tylko takie na twarz i nie wiem, co mam opalone a co nie, plecy i pod kolanami to na bank.
Bardzo mnie boli w tych miejscach. Nogi z przodu mogłabym opalać, ale dekolt i twarz już nie, więc raczej muszę zrezygnować z opalania.
Pamiętam jak w Grecji w 2000 r. byłam opalona, wyglądałam jak murzynka, jeszcze miałam ciemno brązowe afro całkowity odlot.
W tym drugim komputerze mam zdjęcie jak siedzę na ławce z jakimś młodym Grekiem i jestem ciemniejsza od niego. Tereska śmiała się robiąc to zdjęcie, że to amator czekoladek.
Myśmy wtedy na Halkidiki opalały się na waleta, co w Grecji wtedy było zabronione. Szłyśmy na cypel, gdzie policji nie chciało się chodzić, tam była taka hipisowska plaża.
Dziewczyny opalały się na waleta. My jednak troszkę odsunęłyśmy się od młodych dziewczyn, by nie robić im konkurencji.
Chłopak na desce windsurfingowej jak zobaczył z morza, że jesteśmy gołe zdjął slipy i rzucił w morze, pływał też na waleta.
To były czasy 18 lat minęło od tamtego wyjazdu.
Wierzyć się nie chce Tassosku. Tasoss przynosił mi jak byłam w Salonikach takie pyszne lody.
Było super. No i ja o 18 lat młodsza, ech „to se ne wrati” – szkoda.

Ostatnie 8 lat tak dało mi w kość, żeby nie szukać tanich wymówek, to od czasu, jak rzuciłam palenie zdrowie mi się posypało.
Poprzednio jak rzuciłam też czułam się gorzej, nie żebym chciała wrócić do palenia, ale jakoś to się z sobą zbiegło.
Nie mam ochoty nawet wyjść z pokoju taki żar.
Przyszedł T. jedzie autkiem do miasta i zabierze mnie na zakupy. 
Super w taki upał iść z torbą pełną zakupów tym bardziej, że ramiona mam obolałe.
Kupiłam sobie lody - oj jak fajnie mam w pokoju 3 porcyjki po jednej mniej więcej gałce. 
Pychota.
Przez te lody zapomniałam o kawie i musiałam iść raz jeszcze.

Wczoraj dzwonił mój znajomy ubzdryngolony na total.
Myślałam, że przeprosi mnie za swoje ostatnie zachowanie, ale do tego trzeba mieć klasę, a on musiał nawalić się jak stary patefon, by zdobyć się na ten telefon, później nie całkiem wiedział, co gada plótł trzy po trzy bez ładu, składu i sensu. Masakra 
Dzisiaj chyba jest jeszcze gorszy.
Słów brak czasami nie wiem skąd się biorą obok mnie ci ludzie.
Sama omijam alkohol szerokim łukiem a obok ciągle zatwardziali trunkowicze. 
Trzeba to skończyć. Dalej tak być nie może, o czym rozmawiać z takim nawalonym jak patefon intelektualistą z bożej łaski.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga