środa, 6 czerwca 2018

wiśnie w czekoladzie czy śliwki?


Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~

Oj kochani to będzie JAZDA BEZ TRZYMANKI.
Miałam takie przeżycia, że tylko osoby o silnych nerwach mogą oglądać filmy. Nie wstawiam ich tutaj, bo szkoda mi czasu – odsyłam na mojego facebooka. 
Cicho tam, kto już dzwoni, jeszcze się nie obudziłam. 
Do tego mam TOTALNY KRYZYS SPRAWNOŚCIOWY
Wiem, co piszę, znam się na tym jak mało, kto. 3 dzień największe zakwasy i przydałaby się wanna z ziołami, ale tu ani wanny ani ziół, no nie zioła mam, bo zabrałam, ale do jedzenia a nie do wanny. 
No i oczywiście kawa, kawka, kawusia, kawuleńka na pocieszenie. 
Zacznijmy od tego, że nogi mnie tak bolą, że po prostu już nie wyrabiam. 
Nogi rozumiem, bo za mało chodziłam w ostatnich latach, ale ręce - ja nawet pisać normalnie na klawiaturze nie mogę. 
Wczoraj już zdecydowałam, „nigdzie do południa nie idę – tylko się opalam”. Oczywiście siedziałam godzinkę i spiekłam się na raka.
Niczego nieświadoma przyszłam na obiadek.
W lustrze w łazience zobaczyłam Upiora z Luwru. 
Poszłam do łóżka i spałam do 17 tej jak zabita, dalej niczego nie świadoma. 
W sumie cała krasa mojej opalenizny ujawnia się przed północą. 
Popisałam z kolegą na Facebooku i poszłam sfilmować zachód słońca.
Gospodarz powiedział mi o innej trasie na plażę, więc weszłam w ulicę o szumnej nazwie Aleja Róż. Róż, co prawda było jak na lekarstwo, ale trasa bliższa, więc lepsza dla moich obolałych stóp.

W Alei Róż znalazłam pomnik Glapy to chyba ukłon w stronę licznie odwiedzających Międzyzdroje Niemców.
Na razie wszystko jest bez większych emocji, nawet nogi mniej mnie bolały, tylko biust zaczął piec niemiłosiernie.
Co za ulga dla stóp morskie fale są boskie.
Właśnie zadzwoniła koleżanka kupiła mi bilet na autobus na 30 do Dźwirzyna – super. 
Czyli znowu jadę nad morze a jeszcze stąd nie wróciłam.
Filmuję szczęśliwa. A tam chyba duży niemiecki chłopiec bawi się Glapą.
Tata się bawi matka biega za niesforną Glapą a synek zniechęcony, że rodzice przejęli jego zabawkę, znęca się nad piachem na plaży

W morzu zaatakowała mnie....- kukurydza.
Wystraszyłam się nie żartuję, cosik kolory w kamerze się spierniczyły po tym ataku.
Woda cieplutka wierzcie mi na słowo. Plaża czysta, to ważne, bo odkryłam……, że chyba jakaś Gerda zgubiła pierścionek z brylantem i zatrudniła brygadę poszukiwawczą, która przesiewała piasek przez sitko. 
Tacy Polacy są czyści niech nam Niemcy czystością oczu nie mydlą.
 Nasza dziewczyna nie ma za luźnych pierścionków z brylantem.
Nasze dziewczyny są jak maliny, więc, na co im brylanty.
Je byle, co cieszy choćby to, że nikt nie twierdzi, że są wariatkami. 
Niemka sprałaby takiemu pysk i miałby nauczkę.
A mewy, jakie są czyścioszki i do tego zaradne.
Proszą o ładne ujęcie jak się moszczą do snu.
Czasami są jak chłop, co to żywemu nie przepuści. 
Nawet pół żywą meduzę zadręczą na śmierć.

Zainspirowana mewami, postanowiłam gałkę lodów sobie kupić.
Tym bardziej, że nogi wychłodziłam, więc trzeba i resztą się zająć. 
Żadnych gorączek nie będzie. Hi, hi, kto to wie? 
Proszę mi nie pisać o głodzie i że zjadłam w czereśniach literkę, bo ten komputer pisze jak chce a ja jestem niepełnosprawna i do dupereli wagi nie przywiązuję, bo słońce na mnie czeka he, he. 
Dzisiaj też 9.20 a jeszcze śniadania nie jadłam. Pewnie znów zjem parę literek.

Na naszych plażach jest wiele atrakcji.
A Ci ciągle tych brylantów szukają. Jakby brylanty były najważniejsze. 
Teraz jak ktoś będzie chciał mnie za głupie zachowanie przeprosić niech nie podchodzi do mnie bez brylantu. 
Ja też chcę mieć co gubić na plaży a i pochwalić się koleżanką bym mogła, "że mam". Nie dałam mu w pysk i proszę dziewczyny widzicie przyszedł z brylantem.
No i widzicie a ta z plaży znalazła, – jaki duży o rany.
Trudno ja pójdę poszukać dzików, albo innych atrakcji, niestety zachodu się znów nie doczekam, bo słońce wciąż za wysoko. 
Co tu jest z tym słońcem? 
Muszę trochę ponarzekać, to przecież w moim stylu. Wczoraj przez te filmy, nie zadzwoniłam do kolegi. 
Za to znalazłam dla niego „Tajskie lody rolowane” i muszelkę. 
Chyba dzisiaj pójdę na te tajskie. Tylko nie wiem czy gronkowca nie złapię do kompletu.
Wczoraj zapomniałam o kolacji i o godzinie 00 zjadłam 15 cm kabanosa pod zapomnianą również tabletkę.

Ech życie poszukiwacza nie jest łatwe. Czasami jednak zdarzają się chwile wyjątkowo radosne. 
Gdy się okazało, że dziki, poszły już spać a słonce piecze niemiłosiernie i nie ma zamiaru iść lulać, spotkałam w alejce do plaży, którą uciekały dziki pana poetę z rikszą. 
Rozglądał się jakby mnie a nie dzików szukał. 

Rany boskie, kto dzwoni do mnie przed dziesiątą w domu normalnie o tej porze śpię jak zabita.
A to moja przypominajka telefoniczna, przypomina mi, że dzisiaj są urodziny Tasossa mojego pierwszego zięcia, z którym się obustronnie UWIELBIAMY. 
Jak córka była jeszcze z Tasosskiem a ja przyjeżdżałam ją odwiedzać z kilkoma kilogramami kiełbasy krakowskiej, kabanosów i śliwek w czekoladzie, czasami też z babcinymi babeczkami. Mój zięć na wejściu rozkładał ręce do uścisku i mówił poprawną polszczyzną „Mamo uwielbiam Cię”. Tylko tyle umiał po Polsku. 
Gdyby był moim mężem lubilibyśmy się tak jak to jest – do dzisiaj.
Zatem przerywam pisanie i lecę złożyć mojemu ulubionemu zięciowi życzenia urodzinowe i posłać wirtualne śliwki w czekoladzie. Jak my kochamy nasze słodkie słabości. Ja już zjadłam swoje ulubione wiśnie w rumie. 
Zabrałam 5 jakby mi brakowało naturalnej słodyczy.

Ciekawe, co waszym zdaniem lepsze wiśnie w czekoladzie czy śliwki? 
No to mogę jakieś śniadanie upichcić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga