sobota, 9 września 2017

Przygoda,,,.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
9 września 2017
~~~~~~~~~~~~~
Ziemniaki pieczone w piekarniku - jak z ogniska
SKŁADNIKI:
szczypta soli,
 łyżeczka słodkiej papryki lub słodkiej papryki wędzonej 
(i to rozwiązanie całej zagadki - wędzona papryka podrabia ten boski zapach ogniska),
¼  łyżeczki pieprzu,
Ziemniaka oczywiście obieramy i myjemy,
gotujemy odsączamy z wody, ale nie osuszamy całkiem - musi pozostać wilgotny.
Bierzemy czystą foliową torebkę i wsypujemy do niej przyprawy.
Mieszamy. 
Do przypraw w torebce wkładamy przepołowionego wzdłuż ziemniaka i posypujemy przyprawami. 
Niezbyt grubo, ale też w miarę dokładnie. 
Do lekko wydrążonych połówek ziemniaka wkładam ¼ łyżeczki masła i pół kotleta mielonego z kaczki, owijam cieniutkim plastrem boczku, posypuję odrobiną parmezanu i zapiekam.
Do tego mango, bez niczego.
 ~~~~~~~~~~~~~
To było śniadanie.
Pojechałam później na rower, tak stęskniłam się za rowerem – dziś od dłuższego czasu, był cudny dzień.
 Postanowiłam kupić trochę owoców i przejechać się zwyczajnie bez celu.
Jechałam w kierunku lasu miejskiego. 
Wjeżdżałam na obrzeża miasta. 
Zakupów nie miałam dużo, bo pierwszą partię zawiozłam do domu. Przede mną jechał jakiś człowiek, dziwnie się zachowywał, tak, go rzucało raz w prawo raz w lewo, wyglądał jakby miał dostać ataku epilepsji. 
W końcu przewrócił się. 
Podjechałam do niego, myślałam, że stracił przytomność, ale on tylko, był taki wystraszony jak by był w szoku. 
Co się stało? 
Okazało się, że guma z bagażnika przytrzymująca bagaż odpięła się i wkręciła się w łańcuch unieruchamiając mu prawą stopę. 
Wiózł jakieś narzędzia na działkę, wszystko rozsypało się na chodniku. 
Z 10 min mi zajęło nim pomogłam mu się wyplątać z tej niewoli.. Trochę się potłukł, ale w końcu zaczął się śmiać. 
"Niezdara ze mnie hi, hi uratowała mi pani życie". 
Miał skaleczony łokieć i zniszczoną na łokciu koszulę. 
Da pan radę dalej jechać spytałam - "jasne". 
"Niech pani w ramach rewanżu przyjedzie do mnie na działkę" - tu wyjaśnił gdzie "na kawę i ciasto – może jutro". 
Ok. zobaczę, jaka będzie pogoda. 
Coś jeszcze pomóc? "Nie" - dziękował dopiero teraz zauważyłam, że jest wielkim przystojnym mężczyzną z gęstą siwą czupryną i niesamowitymi błękitnymi oczami. 
Wracałam do domu i zastanawiałam się jak to możliwe, że go wcześniej nigdy nie spotkałam.
Mam dziwnie ochotę go odwiedzić na działkach, bo niby, czemu nie? Dawno już na działkach nie byłam, może odwiedzę przy okazji „Aniołów”. Zrobiłam sobie szalony obiad, odrobina kalafiora kilka fasolek, kurki w pysznym sosie kurkowym i stek z polędwicy wieprzowej.
 Po obiadku padłam jak kawka, spałam do wpół do piątej.
Muszę iść pozmywać naczynia.
Jestem jakaś taka rozmarzona. 
Dzwonił mój znajomy, opowiedziałam mu a on śmiał się do rozpuku. 
Idź na te działki, zawsze to jakieś urozmaicenie. 
No jasne. 
Tym bardziej, że Jerzy, bo tak ma na imię podoba mi się.
Pozmywałam, mam ochotę na deser, ale dzisiaj sobie daruję. 
Pora kolacji coś lekkiego 1 śledzik Lisnera. Przypomniał mi się taki obraz reklamowy.
 U mnie to wygląda gorzej - wiem, ale brakuje mi inspiracji tak się rozmarzyłam.
 Dzisiejsze śniadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga