niedziela, 3 września 2017

Buuuuuuuu!!!! H O R O R !!!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
3 września 2017
~~~~~~~~~~~~~
Matko słodka niech to szlag trafi. 
Przyjechałam do domu i okazało się, że rura pękła w piwnicy i woda waliła pod ogromnym ciśnieniem zalewając ścianę i spływając na podłogę, pewnie zalany jest kanał w garażu i kto wie, co jeszcze.

 
Wykonałam blisko 20 telefonów na różne pogotowia hydrauliczne, nikt nie chciał przyjechać.
W końcu przyjechał gościu z Łodzi, niestety nic nie mógł zrobić, bo nie można było zakręcić głównego zaworu/za stary i nie działa/.
Ten hydraulik z Łodzi zadzwonił na Pabianickie pogotowie hydrauliczne/miły i empatyczny człowiek, ale zmoczyć się nie chciał/. Panowie przyjechali mieli zakręcić zawór na ulicy i zakręcili, ale wymyślili, że to chyba nie ten i zakręcili inny a u mnie woda leci dalej, wynoszę wodę wiadrami teraz po 4 wiadra na godzinę,
 i taka noc mnie czeka póki, nie przyjadą zreperować tego zaworu w poniedziałek.
Niech to szlag trafi.
Nic nie jadłam tyle, co kawkę sobie zrobiłam.
 Buuuuuuu ja to mam pecha!!!! 
Przyjechali drugi raz żeby zakręcić zawór na ulicy, ale okazuje się, że ten na ulicy też jest popsuty i nie ma rady muszę przez całą noc do jutra co godzina wynosić 4 wiadra wody - jestem wykończona wszędzie już mam mokro i znów mam mokre skarpetki, będę chora już to czuję.
Potrzeba jest matką wynalazków - wożę wodę starym wózkiem 4 metry fakt, że muszę 4 wiadra wyjąć z wielkiej beczki, postawić na wózku, później zdjąć z wózka znieść po 2 schodach i wylać. 
To jest naprawdę ciężka robota i tak co 45 min.

Ugotowałam cienką zalewajkę z kurkami i kiełbaską, żeby na noc się nie objadać -
trzeba jakoś przetrwać tę noc - leci coraz bardziej a ja robię się coraz słabsza. 
Wylałam 55 x 7 l./wiader wody/ - czyli 385 l - jestem kompletnie wykończona a do rana jeszcze 35 do 7 czyli 245 l. - nie wiem jak dam radę już wszystko mnie boli. 
Straciłam już rachubę ale co godzina od 3 wylewam po 8 lub 9 wiader. Matko słodka kiedy to się skończy? Myślałam, że umrę, dostałam palpitacji serca, zatykało mnie, zastanawiałam się czy to nie koniec a do tego cukier zamiast mi spaść podniósł się i miałam 256. 
7 rano teraz zjadłam śniadanko
i dochodzę do siebie. 
Okazuje się, że może dopiero po 9 tej ktoś przyjedzie. 
Jestem fizycznie i psychicznie kompletnie wykończona. 
Zaraz się chyba poryczę. 
8.51 przyjechali z wodociągów i reperują zasuwę na ulicy. 
Cukier w 2 godz po śniadaniu 124 - nareszcie spadł.
 9.37 dalej się leje a prace na ulicy trwają.
7 facetów 3 samochody i koparka - zasuwę założyli ale okazuje się, że nie zabrali klucza i nie mogą zakręcić wody - leci dalej a jest już praktycznie 10 ta. 
Już 11 wymienili zawór w domu a teraz wymieniają wodomierz. Wygonili mnie bo zadaję za dużo pytań. 
Woda z pęknięcia leci dalej ale jest szansa, że w końcu to zreperują. Nawet jeść mi się nie chce, ani spać - jestem nabuzowana adrenaliną - tak, że chyba wybuchnę. 
12.2 awaria naprawiona, panowie odjeżdżają. Ufff!!!! 
Mogę położyć się i zdrzemnąć. 
Wyspałam się zjadłam kolację,
 jeszcze bolą mnie mięśnie w tym te w okolicach serca, chyba od dźwigania wiader. 
Jutro będzie pewnie jeszcze gorzej, ale stres mija i to jest najważniejsze. Od 2007 roku nie miałam takiej poważnej awarii. 
Musiałam się jakoś dopieścić upiekłam sobie ciasto z cukinii z orzechami różnymi i figą kaktusowatą na wierzchu oraz płatkami migdałów i czekoladą gorzką polane. 
Oczywiście "0" cukru i "0" mąki. dodałam 100 g mąki kokosowej.

3 komentarze:

  1. bardzo mi Ciebie zal, teraz widać brak miejscowego faceta, a na dodatek znającego się na budownictwie jak ja. Szkoda chętnie bym pomógł przy tych wiadrach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre chęci, jakoś dałam radę to było bardzo dużo wiader ale jak widać jestem mimo wszystko "twarda baba". Jak to mówił jeden mój znajomy " nie takie rzeczy, żeśmy ze szwagrem po pijaku robili" Powiem szczerze sama siebie podziwiam, choć bolą mnie wszystkie mięśnie i wiem, że jutro będzie jeszcze gorzej. Zakwasy to taki ból, który jest mobilizujący. Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze.

      Usuń
  2. hello!,I love your writing very much! percentage we
    keep up a correspondence more approximately your article on AOL?
    I require an expert on this area to resolve my problem.
    May bee that's you! Having a look ahed to peer you.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga