Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
12 maja 2016
Matko
słodka ostatnio tyle się dzieje, że sama nie wiem czy jest sens o tym wszystkim
pisać.
Zaczęło się od pogrzebu mojego ulubionego kuzyna, który ostatnie 30 lat
przeżył w New Yorku a ostatnie lata z córką.
Dużo z sobą wirtualnie
rozmawialiśmy, więc jego śmierć, bardzo mnie poruszyła.
Cieszę się bardzo, że
córka zadbała o to by wrócił po śmierci do Polski tak jak pragnął. Ten pogrzeb
wyzwolił we mnie najróżniejsze refleksje. Przede wszystkim patriotyzm, z
którego my tu w kraju sobie nie zdajemy sprawy jednak wielu tych, którzy
doświadczyli obczyzny, tęsknią za Polską.
Refleksja była porównawcza tak to
nazwę.
Rozmawiałam kiedyś z moją Agą, jak u niej byłam i zdziwiło mnie to, gdy
powiedziała mi szczerze, że gdy myśli to chyba po Grecku.
Może i to jest oczywiste
w domu z mężem rozmawiają najczęściej po Grecku.
Nie pytałam, jaki kraj ma w
sercu, bo nie chciałam, żeby źle się poczuła – pomyślałam, że jak jest to
Polska, to sama powie, ale nie powiedziała.
No cóż różni ludzie różnie
rozumieją patriotyzm, hi, hi a może teraz „money” jest wartością uniwersalną.
Więzi ważniejsze rodzinne niż te uniwersalne a może jestem stara i myślę
po
babcinemu.
Po pogrzebie miałam okazję
spotkać całą żyjącą rodzinę, ze strony ojca. Byłam wdzięczna bratu Wojtka, że
zaprosił mnie wraz z resztą rodziny ojca na spotkanie. Pogrzeb był w zeszłą
środę.
Wróciłam z niego wykończona, bo cmentarz na Ogrodowej w Łodzi jest
bardzo daleko od Pabianic. Na koniec jeszcze zrobiła się ulewa. Dwa dni
dochodziłam do siebie po tym pogrzebie.
Mam ostatnio poważne problemy z cukrem.
Niby - nic z tego powodu, że mam cukry praktycznie non stop powyżej 200.
Jestem jednak osłabiona – senna i rozbita.
Dzisiaj po zmianie leku, bo poszłam
do lekarza w 2 godzin po jedzeniu miałam 194. Najniższy cukier zupełnie na czczo
miałam 139 w ciągu ostatniego miesiąca.
Od dzisiaj zmieniłam całkiem lek – nie wiem
czy to pomoże.
Okaże się.
Wczoraj byłam na mammografii. Sami do mnie zadzwonili
– zgodziłam się, ale później pomyślałam, że gdyby coś znaleźli to przecież już
i tak nic bym z tym nie robiła.
Dwa lata temu też mi robili wszystko było ok.
Tak czy siak poszłam – pal sześć.
Wcześniej w niedzielę pojechałam rowerem odwiedzić
mojego kolegę ok. 10 km w jedną stronę. Ma super działkę ze stawem i rybkami.
Poznałam jego siostrę, bardzo miła osoba. Gdy wracałam znowu złapał mnie ulewa
z gradem – zmokłam okropnie.
Dzisiaj jak byłam u lekarza spotkałam koleżankę z
pracy. Ona ma też działkę spory kawałek od mojego domu. Umówiłam się, że ją
odwiedzę. Jak wróciłam do domu od lekarza posiałam w doniczce lubczyk i
nasturcje. Wyrwałam trochę chwastów. Po uszczykiwałam przekwitnięte tulipany.
Nie inwestuję w ogród, ale trzeba zadbać, by to, co posadziłam nie zmarnowało
się.
Ot….dzień, jak co dzień.
Bajszo, co się stało z Twoimi wcześniejszymi wpisami z kwietnia ?
OdpowiedzUsuńWitam nie wiem, chyba gdzieś się zawieruszyły - to się już zdarzało. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń