Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
22 maja 2016
~~~~~~~
Czułam,
że coś jest nie tak z tą moją cukrzycą. Słodka byłam jak cholera.
Odnosiłam
wrażenie z góry przepraszam, jeśli ktoś poczuje się urażony, /przepraszam z tej
słodyczy/, że lekarze traktują mnie jak natrętną muchę.
Uważali
jak sądzę, to oczywiście moje zdanie, że jem pewnie źle i dlatego skacze mi tak
wysoko cukier.
W
sumie nawet badań żadnych by mi nie robili, gdybym się nie dopominała.
Lekarka
po mojej prośbie wypisała mi skierowanie na badanie moczu.
O krew
nie prosiłam a po 2 miesiącach nie uznano, że przydałoby mi się jej zbadanie.
Ja zaś byłam pewna, że wynik hemoglobiny glikowanej będzie za wysoki, więc nie prosiłam.
Ja zaś byłam pewna, że wynik hemoglobiny glikowanej będzie za wysoki, więc nie prosiłam.
Pisałam
czułam się źle, ale nawet do lekarzy nie chodziłam nachalnie, ani specjalnie
nie domagałam się badań.
Uważałam,
sama, że wszystko się unormuje jak jeszcze ograniczę wszystkie potrawy mające
wyższy niż 35 indeks glikemiczny /IG/ i więcej pojeżdżę na rowerze.
Niestety
tak się nie stało. Dlatego właśnie poszłam do lekarza z sugestią, że może
trzeba zmienić lek.
Z
sioforu i diaprelu zmieniono mi na Glucobay.
Niestety
odstawiono te poprzednie i Glucobay sam nie dawał rady nawet 4x dziennie.
Tak
się w końcu stało, że wynik badania moczu wykazał cukier w ilości 134 i ciała
ketonowe 50, gdzie norma jest do 10 a maksymalny opisany wynik wynosi 40/i jest
napisane niebezpiecznie/. Taka ilość jest pierwszym sygnałem możliwości kwasicy
ketonowej, która może doprowadzić do śpiączki cukrzycowej, a nawet do śmierci.
Pojechałam
do lekarki, po przeczytaniu tej diagnozy w Internecie. Mojej nie było a ta doktor, która mnie przyjęła natychmiast skierowała delikwentkę do szpitala. Było już popołudnie, musiałam odstawić
rower do domu. Wykąpać się zapakować wszystkie rzeczy do mini walizki i
pojechałam taksówką o 18 tej. Plusem miała być późna godzina, bo do południa są
do przyjęcia setki ludzi.
O 18.
15 Byłam na miejscu. W Izbie przyjęć było ok 7 pacjentów + osoby towarzyszące –
średnio po 2 osoby na pacjenta. Pielęgniarka wychodziła i pytała, co rusz, pan
z polecenia Iwaszk….. później z innego polecenia. Pomyślałam, że jak nie mam „polecenia”
mogą mnie wcale nie przyjąć tym bardziej, że ciągle karetka przywoziła nowych
poszkodowanych. W końcu o 20. 30 przyjęto
mnie. Skierowano jeszcze na ultrasonografię
i prześwietlenie płuc.
Na wejściu do sali przywitała mnie kroplówka i kłucie w
celu pobrania licznych próbek krwi. Któreś badanie jak sądzę miało zbyt złe
wyniki, więc jeszcze przed północą ponownie mnie kłuto. Piszę o tym, bo mam
tragiczne żyły i biorą mi z wierzchu dłoni a jak to boli wiedzą tylko Ci,
którym z dłoni krew pobierano.
Przykuta
kroplówką do łóżka spędziłam pół nocy. Następnego dnia od rana znowu kłucie i
znowu kroplówka.
Dostałam
strasznego zapalenia spojówek. Oczy miałam całe w naczynkach z krwią.
Początkowo myślałam, że nie zmyłam makijażu, ale po chwili poczułam zapach
chloru.
Podejrzewam,
że dodają go do wody, którą myją podłogi.
Mam
bardzo silne uczulenie na chlor. Poszłam do lekarki, która kończyła obchód –
moją salę pominęła nie wiem, czemu, może, dlatego, że byłam na niej sama.
W
szpitalu w każdym razie na tym oddziale jest bardzo mało ludzi. Po 2 osoby na 3
osobowych salach. Niektóre zaś sale jak moja i ta naprzeciwko zupełnie puste,
Pamiętam, że dawniej ludzie leżeli na korytarzach.
Poprosiłam
o krople do oczu, bo nie mogłam nawet dobrze patrzeć tak mnie piekły. Niestety
okazało się, że w szpitalu na tym oddziale a może w całym szpitalu nie mają
kropli do oczu. Lekarka moja uczennica powiedziała, że spróbuje coś
skombinować. Zapomniała chyba, bo sprawa przyschła. Otworzyłam okno zapach
trochę się wywietrzył – znalazłam resztkę moich kropli w kosmetyczce to
uratowało moje biedne oczy. Na oddziale było z tego, co zauważyłam 2 mężczyzn z
ciężkim stanem dróg oddechowych. Jeden tak kaszlał jak prątkujący gruźlik, drugi
był chyba w agonii – staruszek z jakimiś rurkami do gardła też dusił go kaszel.
Podejrzewam, że przyczyniało się do tego mycie podłóg tym płynem z chlorem, bo
zawsze po myciu oni dusili się bardziej. U tego staruszka siedziała przez cały
dzień młoda dziewczyna a wieczorami szła do domu. Pan z polecenia Iwasz….wyszedł
na korytarz i usiadł na fotelach stojących na wprost mojej sali. Jak nie spałam
i nie byłam uwiązana kroplówką też tam wychodziłam z książką. Kupiłam w
szpitalnym kiosku za 3 złocisze super powieść kryminalną „Złote rendez-vous”
Alistaira MacLeana. Nie wiem, co w tym szpitalu jest, ale mój Internet tam nie
działał, więc nie mogłam korzystać z tableta. Telewizor był płatny po 5 zł za
godzinę, więc doszłam do wniosku, że daruję sobie oglądanie. Rozmawiałam z tym
panem, był mężem mojej koleżanki z ogólniaka, przyjęli go przede mną z
palpitacjami serca. Wyglądał całkiem zdrowo jak ja. Należałoby napisać o diecie
cukrzycowej. Obiad zupa warzywna znaczy z kalarepą, ziemniakami i marchewką – to,
co udało się zidentyfikować, wszystko bardzo rozgotowane. A na drugie cały
talerz twardych jak cholera klusek leniwych okraszonych 1 kroplą jakiejś jak
sądzę margaryny. Szczęście, że tak szybko mnie zwolnili, bo chyba skoczyłabym
na poziom 400 mg/dl. Przewidziałam takie jedzenie i zabrałam sobie to, co mogę
jeść.
Obiecali
mi nowy glukometr, bo mój mierzy o 30 za mało. Sprawdzałam i na początku tak było,
– gdy mnie przyjęli, gdy mieli mnie wypisywać oni zmienili glukometr na taki,
co mierzył 30 mniej niż mój. Musieli mieć podstawy, żeby mnie wypisać.
Obiecano
mi nowy glukometr – dostałam. Mój uczeń ponoć - ja chłopaków nie uczyłam/raz
dostałam takich łobuzów, których wywalili całą klasę z gimnazjum i karnie
przenieśli do naszego liceum/ - Zatem mój uczeń - lekarz twierdził, że
najlepszy z 10 rodzajów, jakie leżały na półce.
Widać „najlepszy”
to pojęcie względne – wcisnął mi taki, który kosztuje 20 zł inne w Internecie
sprawdziłam są nawet po ok. 400 zł ten, który mi dał jest najtańszy i do tego
miałam dostać paski – nie dostałam pasków, nawet mi ich nie przepisał, więc
dalej mierzę moim popsutym, który wskazuje jak na razie o 30 mniej. Mój uczeń
pewnie sądził, że pani od koziołków – to stary gamoń i nie umie posługiwać się
Internetem.
Przerwa
na domowy obiadek – ćd będzie weselszy
~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~
Przerwa
na domowy obiadek. Kalafior 2 różyczki, 2 duże pieczarki z kiełbaską chłopską –
uprażone na oleju kokosowym. Dla lepszego smaku, czubryca czerwona, pieprz
pomarańczowy, świeży koperek i łyżeczka od kawy masełka na wyłożonego
kalafiorka. Przed obiadem cukier miałam 151/jednak trzeba doliczyć ok 30/. To nie
jest rewelacyjnie, ale lepiej niż było.
Ze
szpitala zapisano mi 3 różne leki na cukrzycę.
Ja nie
jestem ślepym wykonawcą poleceń lekarza. Nim nowy lek przyjmę muszę wszystko o
nim wiedzieć. Co tu dużo gadać najchętniej nie brałabym żadnych tabletek.
Zatem
nowy lek na tyle mi podpadł, nie wiem czy to intuicja czy jego niebieski kolor kojarzący
mi się z lekami mającymi dodatek narkotyków w każdym razie nie zależało mi na
wzwodzie i już w szpitalu jak mi dołożyli tę tabletkę postanowiłam ją schować.
Cały czas dostawałam znane mi leki 3x po 2 tabletki. Teraz wymyślili tę trzecią
na moment przed wyjściem.
Ja
miewam alergię na niektóre leki, mówiłam im jak ze mną rozmawiali. Uważam, że
powinni przetestować moją reakcję na ten lek a nie dawać mi go na 5 min przed
wyjściem. Lek nazywa się Amaryl 4 – to najsilniejsza dawka.
Przeciwskazania
Uczulenie
na inne pochodne sulfonylomocznika i sulfonamidy. Nie stosować (podobnie jak
innych doustnych leków przeciwcukrzycowych) Nie stosować w cukrzycy powikłanej
chorobami, które mogą być przyczyną kwasicy (m.in. chorzy operowani;
odwodnieni; wysoko gorączkujący; cierpiący na choroby zakaźne lub
wyniszczające; ze świeżym zawałem serca; z ostrą niewydolnością krążenia i
oddychania; z niewydolnością nerek lub wątroby; nadużywający alkoholu); nie
stosować, lub stosować z wielką ostrożnością, gdy cukrzyca jest jednym z
objawów innych chorób: m.in. choroby trzustki, hemochromatozy (dziedziczna
choroba, w której dochodzi do nadmiernego wchłaniania żelaza i uszkadzania
przez jego złogi wielu narządów wewnętrznych), glukagonomy, czyli wyspiaka
produkującego nadmierne ilości glukagonu, hormonu podwyższającego poziom
glukozy, choroby lub zespołu Cushinga (zespół objawów związanych z nadmiarem
hormonów kory nadnerczy, m.in. kortyzolu), akromegalii (nadmierne wydzielanie
hormonu wzrostu przez przysadkę mózgową), guza chromochłonnego nadnerczy
(feochromocytoma – guz charakteryzujący się nadmiernym wydzielaniem hormonów
przez rdzeń nadnerczy).
Mowa jest
o kwasicy ketonowej, którą już miałam lub do niej zbliżałam się/wynik moczu/-
czyli powikłania cukrzycy zwiększenia stężenia kwasu w organizmie. Mogą
nastąpić różne niepożądane objawy w tym sztywnienie mięśni. Piszę o tym, bo w
szpitalu chciałam odstawić stojak od kroplówki – chwyciłam normalnie prawą
dłonią i nagle poczułam taki strzał przy dużym palcu jakby mi więzadło pękło.
Nie pękło, ale kostka do dzisiaj jest czerwona a palec przy zgięciu wygląda
inaczej niż u lewej ręki i lekko mnie pobolewa.
Działanie
leku może, zatem prowadzić do zaburzenia czynności wątroby, w tym zażółcenia
skóry i oczu/żółtaczka/Problemów z przepływem żółci/cholestaza/zapalenie lub
niewydolność wątroby, kłopoty z oddychaniem, połykaniem obrzmieniem warg,
gardła lub języka, zaburzenia widzenia.
Zapytałam
lekarza czy taka ilość tabletek nie zniszczy mi żołądka? No cóż cukrzyca też
niszczy organizm – tak odpowiedział.
Teraz
obiecane śmieszniej. Razem ze mną przyjęto takiego dziadziusia – mógł mieć na
oko z 90 lat, był nieprzytomny jak go przywieźli. Odzyskał jednak przytomność i
tak jak go do łóżka wpakowali w cywilnych białych slipach zaopatrzonych jak
sądzę profilaktycznie w pieluchę już w szpitalu. Wyszedł na korytarz i gadał
pod nosem, że idzie do domu. Tu na tych łóżkach można umrzeć gderał.
Szłam
po kawę, złapał mnie za rękę i pyta jak tu wyjść na dwór i gdzie on jest, bo
się jakoś zagubił?
Pielęgniarka zauważyła akcję, ja tylko dowiedziałam się od niego, że nie jest z Pabianic. Musi pan iść do łóżka i poczekać jak ktoś po pana przyjedzie tłumaczyła mu pielęgniarka, wrzeszcząc czule jak do głuchego na cały korytarz. Zaprowadziła go na salę mimo jego czynnego sprzeciwu i powtarzania, że idzie do domu – mnie się jeszcze woda nie zagotowała a on znów był na korytarzu. Kto mi ukradł spodnie, chcę iść do domu. Pielęgniarka znów doszła do niego. Zadzwoni po jego brata obiecała, on zaś na to, że ma dzwonić po policję, bo najpierw go okradli z ubrania a teraz przetrzymują go wbrew jego woli. Sytuacja powtarzała się z 8 razy, inni chodzący pacjenci wyszli też na korytarz, wreszcie mu pielęgniarka przyniosła szpitalne spodnie od piżamy i chyba dała coś na sen, bo się uspokoił. Pomyślałam sobie, że fajnie być takim zwariowanym staruszkiem a on faktycznie był dziarski i jakby go nie pilnowały, to pewnie zwiałby ze szpitala w tych slipach z pieluchą. Żałowałam, że tego nie sfilmowałam telefonem, ale zauważyłam, że już na mnie pielęgniarki patrzyły spode łba, że nie leżę w łóżku tylko włóczę się po korytarzu i patrzę im na ręce.
Maluję się i idę na rower mam najniższy cukier od 3 miesięcy 123/ + ew 30/.
Pielęgniarka zauważyła akcję, ja tylko dowiedziałam się od niego, że nie jest z Pabianic. Musi pan iść do łóżka i poczekać jak ktoś po pana przyjedzie tłumaczyła mu pielęgniarka, wrzeszcząc czule jak do głuchego na cały korytarz. Zaprowadziła go na salę mimo jego czynnego sprzeciwu i powtarzania, że idzie do domu – mnie się jeszcze woda nie zagotowała a on znów był na korytarzu. Kto mi ukradł spodnie, chcę iść do domu. Pielęgniarka znów doszła do niego. Zadzwoni po jego brata obiecała, on zaś na to, że ma dzwonić po policję, bo najpierw go okradli z ubrania a teraz przetrzymują go wbrew jego woli. Sytuacja powtarzała się z 8 razy, inni chodzący pacjenci wyszli też na korytarz, wreszcie mu pielęgniarka przyniosła szpitalne spodnie od piżamy i chyba dała coś na sen, bo się uspokoił. Pomyślałam sobie, że fajnie być takim zwariowanym staruszkiem a on faktycznie był dziarski i jakby go nie pilnowały, to pewnie zwiałby ze szpitala w tych slipach z pieluchą. Żałowałam, że tego nie sfilmowałam telefonem, ale zauważyłam, że już na mnie pielęgniarki patrzyły spode łba, że nie leżę w łóżku tylko włóczę się po korytarzu i patrzę im na ręce.
Maluję się i idę na rower mam najniższy cukier od 3 miesięcy 123/ + ew 30/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam