niedziela, 24 marca 2019

fiołkowa szczęśliwość...

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
24 marca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czy to sprawa Slow Joggingu czy wiosny, ale jestem niesamowicie szczęśliwa.
Budzę się każdego ranka z ogromną ochotą do życia, fiołki mi w głowie się lęgną.
Czas jakby przystopował, szykuję sobie wszystko, co trzeba na wyjazd. 
Myślę bardzo konstruktywnie.
Nawet nie zmartwiło mnie to, że spalił mi się czajnik.
Znalazłam w Allegro nowocześniejszy i właśnie zamówiłam. Zamówiłam też leżak na kółkach, nie będę musiała targać takiego z ośrodka, tylko sobie zabiorę własny – jest super i stosunkowo nie drogi.
 Jest fajny, bo można do niego zapakować też plecak i inne rzeczy w czasie podwożenia. 
Zamówiłam też kilka tanich rzeczy np. takie nakrętki na butelki plastikowe, które wkłada się w kwiaty i powinny wytrzymać przez moją nieobecność, kilka worków próżniowych do pościeli i ubrań, żeby mole się w nich nie zalęgły.
No i jeszcze nową suszarkę do naczyń, bo stara jest w strasznym stanie.
Chciałabym przed wyjazdem tu wszystko ogarnąć.
………………….
Zgłosił się do mnie człowiek, który chciałby pojechać do tego ośrodka, w którym mieszkam nad morzem i nawet zadeklarował się, że mnie tam zawiezie samochodem, ale ja wolę zapłacić tę stówkę i jechać autobusem.
Nie chcę być od nikogo zależna, podałam mu jednak namiary, może dzięki temu nie będę w tym roku płaciła drożej za pokój. 
Po niedzieli załatwię sobie bilety na wyjazd i powrót, oczywiście termin musi być otwarty, bo nie wiem jeszcze, kiedy będę wracała.
 Chciałabym być jak najdłużej, ale czas pokaże jak to wszystko się ułoży.
Teraz jeszcze powinnam zrobić sobie podstawowe badania i zebrać leki na cały wyjazd. Póki co czuję się świetnie.
Iść do playa i załatwić sprawę telefonów i Internetu.
Po troszku wszystko ogarnę.
……………………..
To truchtanie dodaje mi sił a do tego truchtam w dobrym towarzystwie to też się liczy.
W końcu jakiś normalny przyjaciel – to też wpływa na moje samopoczucie.
Ważne, że jest na miejscu i ma dla mnie czas, zawsze, kiedy tego zapragnę.
Paznokietki mi odrastają, włosy na głowie też coraz dłuższe – już małą kiteczkę mogę zrobić – latem to się przydaje.
W upały lepiej mieć włosy ogarnięte.
Teraz pozwalam im buszować po głowie a niech też są szczęśliwe.
Od 2 miesięcy ich nie malowałam, więc się wzmocniły i o dziwo naturalne całkiem fajnie wyglądają.
Cukry chyba z tej szczęśliwości też mam niższe. 
Raz dziennie sobie wstrzykuję insulinę a tak jadę cały czas na tabletkach. 
Będę jednak musiała chyba analogową długo działającą insulinę zażyczyć sobie od pani doktor, to by też zmniejszyło mi ilość tabletek do zabrania.
Biorę też taką ewentualność pod uwagę, że przyjadę do domu na jakieś 3/4 dni w lipcu. 
Załatwię sprawę ewentualnych leków i odbiorę rachunki. Trzeba też dowiedzieć się kiedy p. doktor wybiera się na urlop.
Kawka super smakuje jest mi błogo, choć zapowiadają ponoć załamanie pogody.

wtorek, 19 marca 2019

Romans z profesorem Tanaką

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 marca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Slow Jogging - japoński sposób na długowieczność.
Szczególnie, gdy ma się 60+nie trzeba trenować jak robią to wyczynowcy, czyli wyciskać z siebie ostatnich potów i bić życiowych rekordów.
Aby być szczupłym i zdrowym trzeba się ruszać.
Mam kłopoty ze stopami, wielokrotnie miałam je poskręcane, więc mogę biegać (a raczej truchtać) przez na początku ok. 15 – 20 min dziennie, aż dojdę do pół godziny.
Korzyści z takiej aktywności powinno odczuć zarówno ciało, jak i psychika.
Od tego muszę zacząć, by przygotować się do sezonu letniego. Mam nadzieję zrzucić przy okazji kolejne 4 kg.
Na czym właściwie polega ta technika biegania?

Na spokojnym truchtaniu w komforcie tlenowym, bez zbędnego obciążania stawów, na śródstopiu, czyli naszych „naturalnych poduszkach” amortyzujących kontakt z podłożem.
Po japońsku to trening w tempie niko niko. Tempie na tyle komfortowym, że możemy prowadzić rozmowę praktycznie niezakłócaną przyspieszonym oddechem. Oczywiście dobrze jest mieć kogoś do tej rozmowy. Z uwagi na spokojne tętno uśmiech jest naturalną konsekwencją pozytywnych impulsów płynących z ciała. Pamiętam jak obserwowałam w Parku Monza młodego chłopaka, który trenował interwały.
Tu chodzi o coś zupełnie innego. Truchtanie bez względu na pogodę. Tylko silna ulewa może mnie powstrzymać na kilka godzin, póki nie odpuści. Taki systematyczny trening pozwala nawet zmniejszyć wagę o 16 kg. Mnie jednak takie zmniejszenie wagi nie jest potrzebne. 4 do 7 kg max.
Muszę mieć siły, żeby żyć. Dzisiaj spotkałam kolegę z klasy, świetnie się rozumiemy, długo rozmawialiśmy przy kawie, przywiózł mnie do domu i obiecaliśmy sobie trenować razem jak tylko będzie to możliwe.
 Jakie jeszcze korzyści odczuje nasze ciało i psychika po treningu slow joggingu?

Biegając w spokojnym, ale dynamicznym rytmie, potrząsając przez kilkadziesiąt minut treningu ciałem poprawiamy krążenie krwi, wzmacniamy serce, ograniczamy ryzyko nadciśnienia, dotleniamy komórki i mózg.
Regulujemy także poziom cholesterolu przeciwdziałając miażdżycy, wpływamy na odpowiedni poziom cukru we krwi oraz poprawiamy nastrój poprzez produkcję endorfin czy też kannabinoidów.
Taki ruch wpływa na lepsze samopoczucie i ogólną sprawność. Do tego warto do codziennej diety dokładać grzyby, bo one jak ostatnio odkryli naukowcy utrzymują nasz mózg w świetnej kondycji.  
Należy pamiętać, że im więcej kilogramów się nosi, tym trucht powinien być spokojniejszy, wolniejszy, by nie powodował zadyszki – gdyż zadyszka jest oznaką tego, że nie trenujemy już slow joggingu, a po prostu siłujemy się ze sobą.
Twórcą slow joggingu jest profesor Tanaka. Kim był?
Każda osoba, która pozna slow jogging z pewnością dołączy do grona wdzięcznych prof. Hiroakiemu Tanace za odkrycie i opisanie tej formy ruchu. Ten japoński fizjolog odkrył ją właściwie przez niefortunny zbieg okoliczności, gdy po przetrenowaniu organizmu otrzymał od lekarzy zakaz kontynuowania kariery lekkoatletycznej.
Ale tak często bywa w biografiach odkrywców, że pozorny deficyt przekłuwany jest na benefit i dzięki napotkaniu trudności wchodzimy na inny poziom rozwoju…
Profesor Tanaka przez całe swoje życie zawodowe związany był z uniwersytetem w japońskiej Fukuoce.
Przez ponad 20 lat badań dowiódł, że opracowana przez niego technika ma zastosowanie zarówno w sporcie wyczynowym, jak i dla podtrzymania zdrowia. Pokonał w wieku 50 lat, po trzech latach rozsądnych przygotowań - maraton w czasie 2:38.
Dbał przy tym zarówno o technikę, jak i swoją wagę.
Wiedział, że jak za dużo zje, to musi to spalić. Więc lepiej mniej jeść i biegać tyle, ile dokładnie trzeba.
Pół godziny ruchu dziennie potrzebuje każdy, by utrzymać podstawowe parametry zdrowotne.
Jeśli moją motywacją jest dbanie o swoje zdrowie, większość zdrowotnych potrzeb zapewniam sobie poprzez regularny trening. Osobiście dodaję do swoich treningów, tai chi, trochę jogi, spontaniczny taniec np. kroków zumby.
Natchnieniem do tego typu aktywności była przeczytana niedawno książka.
 
O metodzie truchtania profesora Tanaki czytałam już kilka lat temu i bardzo mnie już wtedy zainteresowała ze względów zawodowych..
 

czwartek, 14 marca 2019

Magia na gorsze dni.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
14 marca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Deszczowe dumanie
Już tak mam, że czasem muszę się wypłakać.
Tu wyżej są strony z mojego bloga, które tak mnie wzruszyły.
......................
Był taki czas, że nie mogłam wcale płakać.
Jakie serce, serce, serce...., nie dziwi nic. 
Nie dziwi nic...? Jakie życie.....Miłość durna, miłość zła...Jakie życie, taka...
(Muzyka potrafi boleć, otwiera te szufladki w głowie, które zabiliśmy gwoździami…. „Jaki kamień, taki cios” ….,miałam 8 lat wracałam, ze szkoły, ktoś z przeciwnej strony ulicy z rogu Partyzanckiej i Traugutta rzucił za płotu kamieniem…Trafił mnie w ciemię, tuż obok oka.
Straciłam przytomność. Obcy ludzie się mną zajęli. Zanieśli do babci do przedszkola. Kamień był spory – po kilku dniach go znalazłam, była na nim moja krew. Długo go trzymałam, żeby pamiętać o tym, że są ludzie, którzy bez żadnego powodu są gotowi nas skrzywdzić. Smutne prawda?)
                       ....................                              
To było te kilka lat przed rozwodem i kilka po.
Jakaś blokada łez we mnie nastąpiła i nawet jak bardzo chciałam płakać nie mogłam.
Wyschły mi oceany łez i za skarby nie byłam w stanie się rozpłakać.
Taka możliwość wypłakania się dobrze każdemu robi, oczy robią się czyste jak dwa bezkresne jeziora w pogodny dzień, nawet psychicznie później jest lepiej, no powiedzmy lżej i nic już tak nie boli.
Nie ukrywam, że zwykle źle znoszę ten taki niezdecydowany początek wiosny, 
gdy pierwsze przebiśniegi i krokusy zaczynają cieszyć barwami. 
Gdy wśród starych zwiędłych liści rodzi się nowe życie i każde źdźbło trawy napastuje nas soczystą zielenią.
Jakoś wtedy o wiele bardziej potrzebuję czułości.

Przeraża mnie to, że w tym samym czasie umierają ludzie, których lubiłam a Ci, którzy jeszcze nie umarli jakoś 
odsuwają się ode mnie, zamykają się w swoich skorupach, stają się zgorzkniali i niedostępni.
Znowu dowiedziałam się, że kolejna koleżanka z mojej licealnej klasy umarła.
Nie chodzi o to, że boję się śmierci, chodzi o to, że boję się takiego całkowitego opuszczenia, że w końcu już nie będzie nawet, do kogo zadzwonić.
Obojętność wokół jest taka straszna. 
Tym, co mają dzieci tu na miejscu jest pewnie łatwiej nawet jak one się z nimi nie kontaktują. Mnie jakoś tak niezręcznie, co rusz to do dziecka pisać.
Ono ma swoje życie i swoje problemy, co tam ja.
Jestem już prawie kimś mało wspominanym, prawie nieznanym. 
Ona już nie ma pojęcia, co mnie boli, za czym tęsknię już nie mówię, o czym marzę.
Oddaliłyśmy się od siebie a ja nie śmię zawracać jej głowy swoimi sprawami. 
To tak jak sądziłam, że mam przyjaciół, kilku dobrych, ale się też przeliczyłam.
Jestem sama jak ten groch przy drodze w wietrzny deszczowy dzień.
Życie jest niesprawiedliwe. Ech nie będę się użalać nad sobą. Powinnam czymś się zająć wyjść między ludzi. 
Problem jest w tym, że ja już nie wierzę w to, że poznam kogoś, z kim się potrafię zakolegować.
Ogarnia mnie totalna apatia.
Może, zatem poprawi mi nastrój przynajmniej odrobina magii:
 Liście laurowe – tajemnice zielnej czarodziejki.

   
Liście laurowe noszone w kieszeniach spełniają marzenia, a włożone pod poduszkę sprowadzają prorocze sny. 
O ile te prorocze sny, mogą nam zatruwać życie, to zaś możliwość spełniania marzeń jest po prostu inspirująca, budzi w nas uśpioną kreatywność i zdecydowanie poprawia nastrój w gorszych momentach życia.
Liście laurowe podobnie jak suszona szałwia używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i odpędzają złe moce, nieciekawe życzenia oraz zamiary wrogich ludzi, chronią też przed piorunami.

Liście laurowe w portmonetce pomagają zatrzymać w niej pieniądze.
Wow!!! O tym zupełnie zapomniałam a teraz może mi się to bardzo przydać.
Jeśli włożymy je do kieszeni, to spełnią się nasze marzenia, – jakie to proste i pocieszające.
Zasadzone na parapecie działają jak talizman ochronny.
Liście laurowe, czyli wawrzyn - któż z nas dzisiaj nie zna tego trochę piekącego i cierpkiego smaku listków dodawanych do różnych potraw?
Przecież ten wiecznie zielony krzew rosnący w tropikach, a u nas na parapecie okna, był ozdobą „mądrych” głów oraz zwycięzców.
Poświęcony był Apollinowi i uważany za święte drzewo. 
Starożytni Grecy właśnie tymi gałązkami i liśćmi w postaci wieńców przyozdabiali czoła, zatem mędrzec lub zwycięzca niósł na głowie laur.
Nic w tym dziwnego, bowiem liście zabezpieczają człowieka przed chorobami i złymi mocami, wzmacniają pamięć i... leczą łupież.
Liście laurowe, nazywane czasami bobkowymi używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i odpędzają wszelkie zło. 
W postaci naparu, kiedy myje się lub tylko kropi ściany pomieszczeń uświęcają i oczyszczają przestrzeń.
Przestrzenie nasycone zapachem liści bobkowych przyciągają pieniądze, sukcesy i zwycięstwa, wprowadzają harmonię i spokój w międzyludzkich stosunkach, potęgują przyjaźń.
No proszę a mnie tak bardzo przydałby się prawdziwy przyjaciel.
Zapach tej przyprawy wzmacnia wolę, wytrwałość, witalność i energię.
Roślinka rosnąca na parapecie czy przy domu ochroni przed chorobami i atakami energetycznymi.
Wawrzyn, oprócz zastosowania magicznego, dzisiaj wykorzystywanego rzadziej, ma oczywiście zastosowanie prozdrowotne.
I tak, w postaci mocnego naparu likwiduje łupież, kolkę żołądkową i bóle pęcherza, a pity przez tydzień (połowa szklanki) rozpuszcza kamienie nerkowe. 
Rozrzedza krew i oczyszcza organizm z toksycznych trucizn….,ale tu radziłabym ostrożność rozrzedzona zbytnio krew może nam również przysporzyć kłopotów.
Wywar dodany do kąpieli nie tylko pięknie pachnie, ale i energetyzuje, pobudza optymizm, łagodzi bóle kostne i stawowe, wygładza skórę, likwiduje grzybicę, zapalenie oskrzeli. Same gotowane liście, ułożone na piersiach łagodzą duszności i kaszel.
Olejek, który można samemu przygotować, złagodzi bóle reumatyczne pleców czy zwichnięcia.
Dodawany do potraw podnosi ich smak oraz reguluje przemianę materii i wydzielanie soków żołądkowych.
Żucie listków likwiduje przykry zapach z ust.
Ułożone lub rozsypane w spiżarni czy szafie odpędzają szkodniki. 
W torebkach z mąką kaszami, czy w innych ziołach liście laurowe zapobiegają zagnieżdżaniu się różnych szkodników.
Zatem mówimy szkodnikom a' kysz!!!
                                                    

środa, 13 marca 2019

Nuty serca

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
13 marca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Postanowiłam zrobić coś dla siebie.
Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć w swoim zestawie najcudniejsze zapachy świata. Pomyślałam sobie, że to najwyższy czas żeby zrealizować swoje marzenia.
Za rok, jeśli będzie mi dane jeszcze ten kolejny rok przeżyć mogą one stracić urok w zestawieniu z moim ciałem. 
Zatem poszalałam i kupiłam sobie perfumy, które lubię.
Oczywiście są to nie duże flakoniki, ale jak dla mnie powinny starczyć na długo. 
Nie twierdzę, że jeszcze czegoś sobie nie kupię.
Pamiętam jak kiedyś trzeba było jechać do Francji, by zdobić takie skarby.
Chcę pięknie pachnieć przez resztę życia tyle mogę dla siebie zrobić. Zatem kupiłam sobie;

167 Chanel - Coco Mademoiselle* - 30ml
 
101 Chanel - Chanel No.5* - 30ml
....................
Najsłynniejszy na świecie zapach retro jest już dostępny w naszej perfumerii internetowej! Kultowe perfumy, które do sprzedaży zostały wprowadzone w 1921 roku, już niedługo będą obchodziły setną rocznicę powstania, lecz mimo upływu czasu ani trochę się nie zestarzały. Ten wyjątkowy zapach zaprojektowany przez Ernesta Beaux składa się z ponad 80 składników. Z fascynacji Chanel No5 słynęła między innymi wielka hollywoodzka gwiazda Marilyn Monroe, która pytana o to, w czym sypia, odpowiadała: „Oczywiście, że w Chanel No5”. Legendarny zapach Chanel stał się symbolem kobiecości i elegancji, po który sięgają kolejne pokolenia. A czy wiesz, co kryje się w jego wnętrzu?


Nuty głowy

Chanel No5 nazywane są perfumami pudrowo-kwiatowymi lub kwiatowo-aldehydowymi. To właśnie tajemnicze aldehydy sprawiają, że zapach ten jest uniwersalny i ponadczasowy. Chanel No5 uznaje się za pierwsze perfumy, w których zastosowano słynne aldehydy, czyli łańcuchy cząstek chemicznych sprawiających, że kompozycja nabiera „zwiewnej świeżości”. Zestawienie aldehydów kryje w sobie zapachy słodkiego miąższu pomarańczy, cytryny, gorzkiej skórki pomarańczy, kolendry, bzu, fiołka oraz rozgrzanego wosku. Oprócz nut aldehydowych w legendarnych perfumach Chanel No5 zamknięto także neroli, ylang-ylang, bergamotkę i cytrynę, dzięki czemu już pierwsze zetknięcie z perfumami Chanel zostawia na skórze przyjemny kwiatowo-cytrusowy bukiet. Nawet, jeśli do tej pory nie miałaś okazji użyć perfum Chanel No5, z pewnością jest to zapach, który kojarzysz – nie da się przecież lekceważyć legendy! To perfumy dla kobiet eleganckich, a zarazem zmysłowych, które zapachem pragną podkreślić swój charakter i dodać sobie nieco pewności siebie.

Nuty serca

W środkowej części zapachu Chanel No5 zachwyca nutami kwiatowymi – irysem, korzeniem irysa, jaśminem, konwalią oraz różą. Z orzeźwiających cytrusów przechodzimy, więc w niezwykle kobiece akordy kwiatowe, które sprawiają, że zapach robi się coraz bardziej intensywny. Perfumy Chanel słyną z zastosowania składników kwiatowych, których nie mogło również zabraknąć w najsłynniejszym zapachu świata. Wybierając nasz zamiennik, możesz za niewielką cenę mieć na własność ten legendarny pudrowo-kwiatowy zapach, który od kilku pokoleń zachwyca, uwodzi i przyjemnie uzależnia.

Nuty bazy

Podstawa Chanel No5 składa się z ambry, drzewa sandałowego, paczuli, piżma, cywetu, wanilii, mchu dębowego oraz wetywerii. Ta drzewno-piżmowa baza utrwala zapach i nadaje mu wyrazistości, dzięki czemu długo utrzymuje się on na skórze. W większości perfum Chanel możemy odnaleźć piżmo, tak charakterystyczne dla zapachów francuskiego domu mody. Warto wiedzieć, że zapach Chanel No5 wypełniony jest afrodyzjakami, które nadają mu zmysłowy charakter. Połączenie drzewa sandałowego, neroli, piżma i jaśminu sprawia, że kobieta nosząca zapach Chanel jest nie tylko elegancka, lecz również uwodzicielska. Perfumy Chanel No5 sprawdzą się, więc zarówno, na co dzień, jak i na szczególne okazje. Jak używać perfum Chanel? Sama założycielka słynnego domu mody radziłaby „perfumować się tam, gdzie chcemy być całowane”.

 
2 Armani - Si* - 30ml
 
671 Armani - Si Passione* - 30ml
 
581 Moschino – Cheap and Chic* - 30ml
 
..6 Moschino - I Love Love* - 30ml

503 Moschino - Funny* - 30ml
584 Versace - Dylan Blue Woman* - 30ml
625 Priscilla Presley - Indian Summer * - 30ml
......
Dlaczego to zrobiłam, oglądałam dzisiaj na Facebooku taką stronę, ze schroniskiem dla psów.
Było tam takie zdjęcie kundelka, podpisane; „Wiem, że przejdziesz obok mnie - jestem stary i do tego czarny nie przygarniesz, nie przytulisz do serca a tak bardzo chciałbym mieć kogoś, kto mnie pokocha”. 
Pobeczałam się - tak, że aż się zanosiłam, nie mogłam się uspokoić. 
Widziałam Szabajka przez łzy, myślałam, że powinnam adoptować pieska, choć jednego, ale wiem przecież, że nie mogę, bo jestem sama i chora. 
Tak się wzruszyłam, że cukier mi skoczył na 390 i byłam przerażona mimo, że wcześniej wstrzyknęłam sobie 6 jed. insuliny. 
Później usnęłam, cała we łzach i wtedy postanowiłam zrobić coś dla siebie, bo nikt inny i tak mną się nie przejmuje…
………………………..
Od dawna mam fisia na punkcie pięknej bielizny. 
Już kiedyś o tym pisałam, chyba nawet pokazałam najpiękniejsze rzeczy.
Uważam, że kobieta powinna dbać o to, co ma pod ubraniem. Dziwiły mnie zawsze moje młodsze koleżanki jak rzucały się na bawełniane figi, których ja nigdy bym nie założyła.
Mimo moich lat ciągle ubieram cudne koronkowe figi, śliczne staniki, ekskluzywne body po prostu ekskluzywną bieliznę. 
Ostatnio nawet kupiłam cudny szlafroczek, choć nie bardzo mam go gdzie zakładać.
Lubię po prostu mieć takie rzeczy.
 Hi, hi ja jestem jak aniołek tylko trzeba wiedzieć jak ze mną postępować, – czyli trzeba inteligentnego mężczyzny, gamoń nie da rady a i ja nie jestem już w stanie z gamoniem dłużej niż jedno popołudnie wytrzymać.
~~~~~~~
Wiosna w trawach kwiaty słodzi
O poranku kropelkami budzi tuli-pana
A pan proszę pana jakiś smętny jest od rana.
Już mi nie mówi kochana.
Były urocze, najszczersze,
te pańskie wiersze.
Wielka szkoda, że przeszła panu ta moda.
Trudno poszukam kwiatów rumianku,
wśród niezapominajek umoszczę w wianku
I taka zwiewna zaspana zatańczę w trawie
od rana, wokół smużki
pary z kawy na boso dziecięce
wskrzeszę zabawy szalone.
Niech pan nie patrzy zdumiony
Posyłam panu ukłony, posyłam panu buziaki,
choć jakiś pan byle, jaki,
nie śmieje się i już nie tuli mojej nocnej koszuli.
Mrówki w falbanki mi włażą
a mnie się wyprawy marzą
z panem namiętne w duecie,
choćby na tablecie.  
  
No nieźle, czasami sama siebie zaskakuję, przeglądam bloga i nagle natrafiłam na ten fragment. 
Pamiętam panie profesorze, że to z panem w duecie, choćby na tablecie w tych smużkach
pary z kawy chciałam wskrzeszać zabawy – ciągle bywam szalona to fakt. Wracamy w pewien sposób do korzeni panie profesorze, pasje są najważniejsze, to one tworzą nasze postrzeganie świata a dzięki temu budują naszą wrażliwość i wyobraźnię.
One pozwalają przetrwać trudne chwile, każdy, kto się im oddał w posiadanie wie to doskonale.
Pasje pozwalają wyjść z opresji, gdy zawodzą inne metody. Pasje też ukoją skołatane serce, gdy człowiek czuje się zawiedziony, zapomniany, czy lekceważony.
Tworzą dystans do świata i ludzi, pokazują jak jesteśmy maluczcy wobec naszych prawdziwych zatraceń.
O rany, znowu wzruszyłam się do łez, bo zaraz obok jest film z Tereską moją przyjaciółką, która już nie żyje. 
   https://bajsza.blogspot.com/2014/04/u-podroznika.html
No nie wiem, czemu się tak katuję, mam oczy osadzone w za mokrym miejscu. 
Będę beczeć do wieczora teraz trafiłam na wpis o uśpieniu Szabajka, idę spać to ponad moje siły. 
Tylko kawkę sobie zrobię przy niej błyskawicznie zasypiam.

Archiwum bloga