Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
20 stycznia 2022
„non omnis moriar”- Horacy
❤❤❤
Znowu sianie kolejnych
roślin.
17 stycznia posiałam;
SZCZYPIOREK OGRODOWY
wieloletni
Kapusta chińska PAK CHOI
LUBCZYK ogrodowy nasiona
ziół i przypraw
Endywia MIX różnych gatunków
Cykoria liściowa PALLA ROSSA
Sałatę kruchą
19 stycznia
Wzięłam się w garść i
wysiałam kolejne 13 roślinek.
Nie powinnam siać, 13 ale
tak wyszło.
❤❤❤
Dzisiaj był pogrzeb
najlepszego a właściwie jednego z dwóch kumpli mojego byłego.
Kto przeżył rozwód wie, że
jeśli ludzie nie potrafią się dogadać, to wtedy szukają osób, które obciążałyby
drugą stronę - czyli kumpli.
Mój ex ich nie miał
wcześniej/miał mnóstwo kumpelek – one jednak nie chciały się ujawniać w obawie
przed reakcją mężów, czy wcześniej chłopaków/.
Jednak na potrzeby rozwodu 2
sobie znalazł.
Najzabawniejsze było to, że
jeden to sąsiad - syn kobiety, która exa wprowadzała w życie, zresztą nie jego
jednego – cieszyła się opinią osoby lekkiego prowadzenia i nie o samochód tu
chodzi.
Synalek zawsze był prymitywny,
żeby nie powiedzieć ograniczony.
Żona go zastawiła, bo nawet
pokaźny majątek mamusi przestał ją kręcić.
Był, więc wściekły na baby i
decydował się wesprzeć exa w tym ciężkim okresie.
Bagatela, cała sprawa
wynikała z potrzeby przejęcia naszego wspólnego domu a raczej, żebym po
rozwodzie musiała odejść w skarpetkach.
Drugi zaś pozyskany kumpel,
to był ten, który właśnie umarł i z którym to ja z racji zawodowych kontaktów
wcześniej się kumplowałam.
Mieliśmy wiele wspólnych
zawodowych wyjazdów, ale tylko kumplowaliśmy się nic poza tym.
Czasami mi się zwierzał, że np.
włosy wychodzą mu na potęgę.
Jednak raz – to było na wyjeździe do Karpacza na wspólny obóz narciarski, mieszkałam w schronisku górskim zdaje się Golibroda w jednej ogromnej sali/jak to w schronisku/z 20 stoma młodymi osiołkami. + 2 opiekunami wśród nich był organizator tej kwatery, były dyrektor jednej, ze średnich szkół, który co prawda na nartach wjeżdżał tyłem pod górkę, ale ogromnie chciał się nauczyć.
Była dla niego to sprawa
prestiżowa – chciał szpanować przed młodzieżą i władzami, bo jego potencjał dyrektorski, chyba ze względu na wiek tracił na wartości.
Był już wtedy podstarzałym
łysiejącym kawalerem, dla mnie fizycznie kompletnie nie atrakcyjnym.
Był w psychicznej żałobie,
bo pół roku wcześniej zmarła jego przyjaciółka.
❤❤❤
Zawsze wcześniej sama
organizowałam w czasie ferii szkolnych obozy narciarskie, najczęściej w
Bukowinie Tatrzańskiej, bo tam miałam znajomych górali.
Jednak tamtego roku wcześniej spotkaliśmy się z grupą wycieczkową w Mariańskich Łaźniach i mój dobry znajomy, później kumpel exa, zaproponował mi, że on zorganizuje kwaterę w górach przed feriami 2 tygodnie a ja w zamian za to nauczę jego i 10 jego chłopaków jeździć na nartach.
Mogłam też zabrać 10 uczniów z mojej szkoły.
Gratka to była nie lada, bo
przed feriami/miał załatwić nam u inspektora szkolnego płatny urlop/, czyli na
ferie mogłam jeszcze jechać do Bukowiny.
Ów znajomy był 12 lat
starszy ode mnie, co w jakiś sposób okazało się ważne.
Sądzę, że ja też byłam ważna
w tym całym przedsięwzięciu, czego wcześniej nie wyczaiłam.
Moja błoga naiwność zawsze
była cudowna.
Po 2 dniach okazało się, że
w Schronisku jest jedno osobowy pokój z ogromną palmą i mogę w nim mieszkać.
Początkowo sądziłam, że
chodzi o to, że te prywatne lekcje narciarstwa, normalnie mnie rozwaliły, facet
bał się tak sakramencko nart, że nawet na płaskim terenie cofał się pod górkę tyłem,
po czym wpadał w panikę i kładł się na śniegu twierdząc, że chyba złamał nogę.
Wiedziałam, że nic z tej
nauki nie będzie.
Jednak już 2 nocy około
północy, ktoś do mnie pukał.
Zapytałam, o co chodzi, okazało
się, że dobija się do mnie mój kolega, bo ma ochotę się „przytulić”.
Wyobrażam sobie, jaki ubaw
miały moje dziewczyny, które spały w pokoju, obok, gdy śmiejąc się
odpowiedziałam, żeby przytulił się do S czyli drugiego opiekuna.
Ta sytuacja powtarzała się
jeszcze przez 2 noce a później niestety musiałam wrócić do ogólnej sali z
chłopakami, bo niby ktoś inny miał wprowadzić się do tego pokoju.
Atmosfera między nami się
zważyła, miało to jednak ten plus, że nie musiałam mojemu koledze udzielać
prywatnych lekcji i narażać się na jego histerie.
Później, chyba ze 2 lata,
mój kolega przyszedł do mojego wtedy jeszcze męża, żeby sprzedać mu jakąś
polisę na życie.
Już przestał dyrektorować a
właściwie władza z niego zrezygnowała.
Przyszedł tak koło 17 tej a
o 2 w nocy jeszcze cały czas siedział. Co rusz to słyszałam z salonu, że „serdeńko,
napilibyśmy się herbatki”.
Ten zwrot „serdeńko”
doprowadzał mnie do szewskiej pasji, mogłam każdego znajdującego się obok
udusić własnymi rękoma.
On go często używał również przy
innych, wiedząc jak jest to dla mnie wkurzające.
W tym zwrocie nie było nic z
sympatii, raczej pokazanie innym, że to ja tu jestem „kimś”.
Czułam się wtedy zawsze
poniżana, nie ważne to było lepsze jeszcze niż; „stare próchno sypie się”.
Tak naprawdę to on był
starszy ode mnie o prawie 9 lat.
Tak czy siak już zakosztował
dreszczy swojej 22 lata młodszej sekretarki, która była SPOLEGLIWA nie zważając
na męża i dziecko za korzyści, jakie jej wówczas oferował.
Zaś mój kumpel jak zobaczył,
że nie jestem w żaden sposób nim zainteresowana, postanowił mnie ukarać i zakumplował
się z exem.
Szczególnie, że wtedy przy
kolejnej herbatce o wpół do trzeciej w nocy, powiedziałam, że najwyższy czas
iść spać.
Nie powinno się osobom,
które umarły, przypominać ich grzechów, /on w sądzie twierdził, ze jestem
niegościnna, o dobijaniu się do mnie na obozie nie wspomniał/, ale ja mu
wybaczyłam wszystko, co wrednego mi zrobił.
Ostatnie nasze spotkanie
było jak zablokował mi wyjazd z domu, zadzwoniłam na górę/już po rozwodzie i
powiedziałam, że nich przesunie swój samochód, bo leciutko go tylko stuknę moim.
Biegł pędem i jak mnie przed furtką zobaczył wyciągnął rękę na powitanie i
powiedział, bardzo Cię za wszystko przepraszam. Niech mu ziemia lekką będzie.
Jest północ godzina duchów.
To ostatnia szansa, żeby się
zrehabilitował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam