niedziela, 16 stycznia 2022

„ewrybady low sambady...."

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

15 stycznia 2022

 „non omnis moriar”- Horacy

Normalnie wstawiłam się.

3 lata temu kupiłam czteropak ciemnego Kozela, bo chciałam zrobić kurczaka na puszce piwa i zdaje się, że zrobiłam.

Reszta czteropaku stała do dzisiaj. 

Teraz został dwupak, bo coś mnie podkusiło.

Niby niekoniecznie piwo miało być ciemne, ale przypomniał mi się „studiozz”, czyli Jacek, który odwiedził nas w Szygłówku/Puszcza Biała/

 i obiecał gotować nam pyszności. 

Zrobił wtedy wołowinę duszoną w ciemnym piwie i faktycznie była pyszna. 

O rany z kurczakiem a raczej z kurką tam też była jazda, ale o tym już kiedyś pisałam.

O matko, pół puszki piwa normalnie mnie rozebrało dokumentnie.

W ogóle Szygłówek był super.

Ech, co mi tam wrzucę kilka zdjęć.

Mam nadzieję, że Jacek mnie nie udusi za to Magda będzie żałować,

 

że nie mogła na ten plener przyjechać.


 Plener był bardzo inspirujący.

 

Jacek uczył Szabaja aportować.

 

Dokładnie mu pokazywał, co ma robić i Szbaj zakumał.

 Jacek zaś mógł wrócić do pozycji na 2 nogach.


 Jacku jestem lekko na bani, więc wybacz mi ujawnienie Twojego

 bardzo przyzwoitego wizerunku.

 Te zdjęcia zwariowane zostawię na lepsze czasy.


 Maciek już się na wszystko zgadza, bo piękne dziewice tańczą dla niego i Szabaja na gwiezdnych łąkach.

Miałam siać pomidory, ale obejrzałam film Kasi In i według jej zaleceń wstrzymam się jeszcze trochę do 14 lutego.

Teraz mogę się pochwalić, że lampa do podświetlania roślin sprawdza się super.


 Sałatę i inne rzeczy siałam 11 stycznia i sałata już wczoraj wzeszła.

Jest jeszcze tycia, ale już pokazały się pierwsze listki,


z kilku nasion wykiełkowała borówka amerykańska, z kilku aronia i z kilku papaja.

Teraz zaczynam się martwić gdzie ja to wszystko pomieszczę.

Grzeję tylko w tym pokoju i póki nie zrobi się ciepło mam ograniczoną ilość miejsca.

Kurczątko, teraz wiem, co to znaczy nawalić się jak patefon i do tego małą połówką piwa.

Koleżanka mi mówi, że kiepskie towarzystwo miałam – to fakt, miałam takie pragnienie –

wypiłam już wszystkie soki, oprócz pomidorowego, bo jakiś jest niedzisiejszy i chyba tylko do pomidorówki, za którą zresztą nie przepadam się nada po przegotowaniu.

Przejrzałam moje zapasy i okazało się, że oprócz nalewek pitnych dla zdrowotności/z czarnego bzu, malin, kwiatów bzu czarnego z rutą tą od dzielenia się z „Aniołami”, Tymonowej żyworódki, rumu kapitana Zbyszka i greckiego koniaku Metaxy sprzed 20 lat od Dinosa, któremu też dziewice tańczą, nie ma u mnie już nic do zaspokojenia pragnienia.

 Ostatnie Meszaros Pal Szekszardi Bikaver, poszło do świątecznego bigosu i susza totalna.

O dziwo!, zwracam się do jednej z tych „tańczących” po tych nalewkach dla zdrowotności, choć piję je tylko jak faktycznie something is taking me - 50 tkę, nigdy tak mi w głowie nie zaszumiało.

Więc ten Kozel chyba nabrał mocy, przez te 3 i pół roku i teraz nucę sobie;

„ewrybady low sambady

Everybody falls in love

somehow Something in your kiss just told me

My sometime is now”

„Każdy kogoś czasem kocha

I chociaż moje marzenia są przedawnione…”

No tak świat tak bardzo się zmienia

a ja mam coraz słabszą

głowę do trunków.

Nie wiele mi trzeba, żebym popłynęła….

Trzeba iść spać a sny będą szalone, o tym nie wątpię…Buziaki chłopcy z gwiezdnych łąk, zatańczyć Wam zatańczą, ale buziaki możecie dostać tylko ode mnie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga