piątek, 7 stycznia 2022

Dobra jak chleb

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

7 stycznia 2022

 „non omnis moriar”- Horacy

Budzę się z wierszem, tak to u mnie czasem bywa.

O wiersz prosiłeś

~~~~~~~~~~~~

Zatem wiersz przynoszę

Już Cię nie pragnę,

nie szukam, nie gonię

już moje serce zasnęło stęsknione.

Już w domu moim nie pachnie wanilią,

ani w Twych oczach nie widzę rozkoszy

już moje serce nie boli, nie krzyczy,

nie czuję już tej bolesnej tęsknoty.

Żyj sobie gdzieś tam, pośród krasnali,

Bujaj się sennie jak liść na fali

zapomnij, nie myśl, nie tęsknij

nie szukaj

cienia mej stopy na piaskach pustyni.

Wszystko, co śniłam, kiedyś o świcie,

barwami kwitnie w czyimś zeszycie.

Wszystko, co czuję to tylko westchnienia,

serca chorego szalone omdlenia

i cienie obce nikomu nieznane

i drżenie warg i odpływanie.

Wiedziałam, że skądś to znam… Adam Mickiewicz

Sonety odeskie

Niepewność

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,

Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,

Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;

I tęskniąc, sobie zadaję pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

………………….

Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał,

Wieszczy duch mymi ustami nie władał;

Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem,

Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem;

I zapisałem na końcu pytanie:

Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?

Jak byłam dzieckiem zdarzało mi się czasami rymować i moja ciotka, mama kuzynki złościła się i mówiła, że mam natychmiast przestać, bo sfiksuję jak jej ciotka.

Wynikało to jak sądzę z tego, że w wieku 10 może 11 lat, gdy chodziłam do ciotki Julii odkryłam wiersze; Szekspira, Mickiewicza, Słowackiego. 

Gdy się je czytało wpadało się w ich faliste rymowanie i trudno było z niego później wyjść.

Dużo wierszy wtedy czytałam i Mity Greckie uwielbiałam je.

To były zabawne czasy.

Ludzie próbowali dyskredytować moje poczynania a mnie to jeszcze bardziej nakręcało.

Miałam chyba taki syndrom brzydkiego kaczątka, nie pasowałam do reszty rówieśników, byłam dziwadełkiem, tak o sobie myślałam i wcale mnie to nie martwiło.

Nie znałam w moim wieku ludzi, którzy np. malowali, by tak ni z gruchy ni z pietruchy obrazy olejne i to takie dziwne, a’la Picasso.

O Pablo Picassie nie miałam wtedy zielonego pojęcia a namalowałam swoją hiszpańską Jacqueline w kolorach jesieni. 

Robiłam zdjęcia, kuzynkę wsadzałam na drzewo, żeby mi pozowała i fotografowałam ją.

Szyłam sobie kreacje bardzo odlotowe typu op art.

Przeszyłam sobie nawet na wylot kciuka maszyną, co mi tam, kreacja za to była niepowtarzalna. 

Prowadziłam ogromny 200 stronicowy sklejony z 2 - 100 kartkowych -  i oklejony beżowym aksamitem zeszyt z piosenkami. 

Do dzisiaj pamiętam teksty bardzo wielu piosenek. 

Miałam w nim wszystkie największe szlagiery. 

Kolekcjonowałam też pocztówki z nagraniami piosenek.

 Dalida, 

Dalida, Roy Orbison, Ray Charles, Paul Anka, Elvis Presley, Dean Martin, nie mówię o The Beatles, bo oni byli, gdy wkraczałam w wiek dziewczęcy.

Dajana śpiewałam z Paul Anką wieczorami.

Komu bliski bajek świat

Kto u wróżek szuka rad

Temu opowiedzieć chcę

O cudownym moim śnie

Chcę wyczarować znów

Piękną wróżkę z mego snu

 

O, wróć, wróć tu znów Dajano

 

Kiedy miałam dziesięć lat

Przychodziła do mnie w snach

Wyciągała białą dłoń

Co noc wędrowałam z nią

W sercu moim po dziś dzień

Jest wyryty obraz jej

 

O, wróć, wróć tu znów Dajano

 

Gdy w młodzieńczy weszłam wiek

Zakochałem się w tym śnie

Co noc przytulałam ją

Byłam najszczęśliwsza z nią

W sercu moim po dziś dzień

Jest wyryty obraz jej

 

O, wróć, wróć tu znów Dajano

I zawsze do dzisiaj zresztą miałam super fantastyczne inspirujące sny.


Miałam zrośnięte brwi, nie bardzo, ale to wystarczało, żeby ta sama ciotka nie pozwalała mi się zbliżać do kurczaczków, bo twierdziła, że jestem czarownicą i jej je zauroczę.

Dla dziecka, takie słowa są bardzo bolesne, traci pewność, czuje się stygmatyzowane. 

Pewnie, dlatego robiłam rzeczy, o których inni nie mieli pojęcia. 

Żyłam w swoim świecie jednak chciałam być zauważana i podziwiana.

Myślałam powinnam być dobra jak świeży chleb.

Dziś po latach ciągle dobry chleb jest synonimem swego rodzaju doskonałości a może z doskonałych pomysłów tylko on mi został.

Składniki:

Szybki chleb w domu!

Chleb bez cukru! Po prostu pyszny!,

7 g suchych drożdży (1 łyżka stołowa).

350ml ciepłej wody.

1 łyżeczka stewii lub 1,5 łyżeczki cukru.

Stewia to naturalny słodzik.

Dokładnie wymieszać.

500 g mąki pszennej.

30 ml oleju roślinnego (3 łyżki stołowe).

1 łyżeczka soli himalajskiej.

Mieszać, 4 minuty drewnianą łyżką.

Przykryć i odstawić na minimum 30 minut w ciepłe miejsce/ciasto powinno podwoić swoją objętość/.

Po tym czasie wymiętolić je. Czyli zagnieść ręcznie.

Ugniataj przez 3-5 minut.

Podoba Ci się przepis?

Odstaw w ciepłe miejsce na 40 minut.

Uformuj kształt chlebka.

Pieczemy w piekarniku w temperaturze 190°C (375°F) przez ok. 35-45 minut sprawdzić patyczkiem.

Pieczywo z chrupiącą skórką, no i zapach rozchodzący się po domu !!!

Uwielbiam piec chleb!

Bonus dla cukrzyków!!! Działa jak insulina.

Robię przerwę po zjedzeniu 1 kg tej surówki tydzień i niestety od razu widać jak cukry ponownie szybują w górę.

„Surówka z kiszonej kapusty”

+ 1 porządna starta marchew + 3 duże starte ząbki czosnku + łyżeczka czarnuszki/czarnuszka to magia – kiedyś o niej opowiem/+ łyżeczka kminku w ziarnach + 1 papryka czerwona – cudowna świeża soczysta, jeszcze niewyhodowana, ale ziarenka już pozyskane i wysiane.

Rano w południe i wieczorem po 2 łyżki stołowe/czubate/, obniżają cukier zwykle o połowę.

Kolejny bonus.

Poszłam do ogrodu zobaczyć, co jeszcze z dawnych upraw, dałoby się przenieść do doniczek.

Teraz najłatwiej jest coś znaleźć w chaszczach, bo pousychały.  Nie uwierzycie znalazłam pod wiszącymi donicami, truskawki pnące 1 krzaczek. 

Widać truskawki musiały spaść z donic i wysiać się, bo raczej nie rozłogi były takie długie, by do ziemi sięgnąć, ale kto wie?

 Są też inne zioła tylko muszę pomyśleć, czy warto je sadzić do donic.

Już dużo ziół kupiłam a okazuje się, że mam nasiona sprzed 4 lat i więcej lat.

Część eksperymentalnie wysiałam i wychodzą już malutkie listki. Natura jest niesamowita.

Poprawił mi się humor, bo moje dzieci dotarły do Aten, martwiłam się, bo we Włoszech wczoraj było + 230,009 zachorowań i cały czas, była obawa, że mogą im zamknąć możliwość wyjazdu, ale jakoś udało im się. 

Podróż promem też odbyła się szczęśliwie. 

To połowiczny sukces, w takiej sytuacji zmiana miejsca zamieszkania, jest dużym wyzwaniem i nie wiadomo jak to się skończy.

Tak czy inaczej pierwszy etap mają już za sobą.

W sumie Grecję znają lepiej niż Włochy – zobaczymy jak się im ułoży.

Swoją drogą coraz częściej nachodzą mnie takie myśli, że cały ten wirus to wojna biologiczna i okropne, że nikt nic z tym nie robi.

Ktoś przecież to świństwo wypuścił na ludzi, licząc się z konsekwencjami.

Chodziło zapewne o ekonomiczne zniszczenie świata, przejęcie dominacji nad Ameryką i resztą świata.

Ci, co to wypuścili a sądzę, że wszystko tam się zaczęło, pozwalając na osłabienie własnego społeczeństwa i ponosząc koszty również ekonomiczne, po to by zniszczyć dominację dolara.

Sądzę, że jest to początek końca i nie wiem czy warto czekać na koniec tej wojny.

Politycznie robi się na świecie byle jak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga