poniedziałek, 31 lipca 2017

z pechem za pan brat.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
31 lipca 2017
~~~~~~~
 Jak zwykle mam pecha jak już coś mam dopięte na ostatni guzik.

Obudziłam się dzisiaj ze strasznym bólem kręgosłupa szyjnego. 
To nic nowego zdarzało się czasami, choć nigdy w takim natężeniu.
W sobotę i wcześniej na rowerze miałam takie jakby zawroty głowy, nie przywiązywałam do tego większej wagi, bo wiadomo jak ma się tyle, co ja lat, to jak nigdzie nie szczyka, po obudzeniu znaczy, że człowiek nie żyje.
Zawroty głowy, przy wysokich temperaturach też mogą się zdarzać.
~~~~~~~
Z tą szyją to wszystko zaczęło się, gdy mój ex pchnął mnie na betonowy filar, czułam jak coś mi tam chrupnęło i piekący ból – to było 19 lat temu. Chodziłam wtedy prawie 3 miesiące w kołnierzu ortopedycznym a lekarze stwierdzili przesunięcie między 4 a 5 kręgiem o milimetry, ale uważali, że każde kolejne przesunięcie może spowodować uszkodzenie rdzenia.
Od tamtego czasu mam kłopoty z ułożeniem się do snu. 
Większość pozycji powoduje na tyle silny ucisk na kręgosłup, że nie mogę zasnąć.
Niestety dzisiaj walnęło mnie strasznie i praktycznie każdy ruch głową powoduje silny ból na siedząco - zaś na rowerze może być o wiele gorzej.
Dzwonił mój kolega, czy jestem już w trasie. 
Powiedziałam mu, że nie i dlaczego.
Przyznał mi rację, że się wstrzymałam. On ma swoją firmę i nie może tak z dnia na dzień wszystkiego zostawić.
Jednak chciał wieczorkiem podjechać do mnie i zawieźć mnie samochodem. Nie wiem jednak czy powinnam w tej sytuacji jechać, bo będę tam do weekendu sama. 
Z tego, co pamiętam najbliższa chałupa jest ok. 500m a telefony mają słaby zasięg. Może do weekendu poczekam i pojedziemy tam razem a pod koniec weekendu zdecyduję, czy mogę zostać sama, czy muszę wrócić z nimi. Tam jest tak fajnie.




Dostałam zapasowe klucze, więc pojechać mogę w każdej chwili.
 Może po prostu źle spałam i wszystko jutro, czy po jutrze będzie dobrze. 
Jeśli w ciągu trzech dni mi nie przejdzie, może powinnam iść do lekarza. 
Tak się cieszyłam na ten wyjazd. Takie miałam fotograficzne plany.
Kurczątko, niestety pewnie zawsze już tak będzie, że jak nie kręgosłup to wątroba, czy żołądek, będą odmawiały mi posłuszeństwa. 
Trzeba się do tego przyzwyczaić. Ech nie ma, co użalać się nad sobą, jeśli zdrowie nie rozkłada nas na łopatki, to przecież jeszcze nie jest źle. Musiałam znaleźć i założyć kołnierz ortopedyczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga