Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób,
zdarzeń, miejsc,
które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 137
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
8 sierpnia.
Wróciłam do domu.
Uwielbiam ostatnio powroty.
Znaczy to, że spotkania ze znajomymi
tracą na atrakcyjności.
Nad Jeziorskiem, było kiepsko, mój
instruktor nie mówił, ale chyba jakoś bardzo kiepsko czuł się po tym powrocie ze
szpitala.
Nic mu się nie chciało, ale i to nie
byłoby dziwne, bo przy tych upałach mało, komu się chciało.
Sama czułam się marnie, bo jeszcze
troszkę byłam opuchnięta na nogach, ale od badałam, że zrobił mi się albo stan
zapalny mięśnia brzuchowatego łydki albo zaczepu górnego ścięgna Achillesa, albo
jakiś zastój żylny w lewej łydce, bo do dzisiaj mnie jeszcze łydka boli mimo
codziennego masowania a do tego jeszcze łupie mnie ząb - lewa siódemka, która
się bardzo rozchwiała i chyba będzie do usunięcia.
Oboje, więc byliśmy marni,
zrzędliwi, żeby nie użyć gorszego słownictwa.
Ja zauważyłam, że mojemu
instruktorowi trzęsą się dłonie a właściwie kciuki, wygląda to jak początek
Parkinsona, tak czy inaczej trochę oboje daliśmy sobie do pieca i nie ukrywam,
że jak na razie nie mam ochoty na dalsze spotkania.
On pewnie też, bo ja jak mnie ktoś
wkurza potrafię być niemiła - a co? - „nie dam sobie w kaszę dmuchać”.
Przypominają mi się słynne
powiedzenia mojej cioci „niech mnie całuje w grubszą nogę” – nie jest jedynym
człowiekiem na świecie, żebym musiała go znosić. Trzeba jednak powiedzieć, że
obok byli przemili sąsiedzi do których się często urywałam i prowadziliśmy
bardzo intelektualne rozmowy o d…Maryni, co było o wiele lepsze niż gra w
tysiąca z naburmuszonym moim towarzyszem niedoli. Wyjeżdżając wstąpiliśmy do
kuzyna mojego instruktora, bardzo ich polubiłam i oni mnie, - szkoda, że nie
będę miała okazji już ich spotkać
~~~~~~~
Jestem zaproszona do Gdyni i chyba w
przyszłym tygodniu pojadę jak tylko uporam się z tym zębem, później może
jeszcze załapię się na tydzień na Mazury,
bo Marek powiedział, że wraca 5
września, więc może z tydzień popływalibyśmy razem a później razem jego
samochodem do Warszawy i ja do domu pociągiem.
Czyli jak widać plany na resztę
wakacji mam. Szkoda, że na wrzesień nie ale może sama coś skombinuję na ten
wrzesień – zobaczy się. Marzy mi się jakaś wyprawa z rowerem.
Zobaczymy może coś się wykroi z tej
Gdyni.
~~~~~~~
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój 2 blog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam