niedziela, 4 stycznia 2015

Pamiętać tylko dobre smaki.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 101
˜˜*°°*˜˜
Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, co by nie mówić w sytuacjach, gdy ktoś mnie wkurzy on jest bardzo grzeczny i nawet mogę powiedzieć współczujący.
Tak było w tej Częstochowie.
Załadowana jak omnibus. Duża torba turystyczna z ubraniami dobrze, że na pasek, mała torba fotograficzna mieszcząca kamerę i aparat, przewieszona przez drugie ramię i pies na smyczy. Wysiadłam pod Tesco na szczęście był tam postój taxi z numerami wypisanymi na tabliczce.
Deszcz mżył, nawet nie myślałam o założeniu czapki, bo byłam wkurzona i marzyłam tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu a do domu 132 km.
O 15.40 prawie już ciemno, ja Częstochowy wcale nie znam, tyle, co właśnie z przejazdów do Zabrza no i kiedyś byłam 2 tygodnie u brata mojej koleżanki z nią w wakacje, nie wiele zwiedzałam miasto raczej jeździłyśmy rowerami po peryferiach.
Wtedy jednak wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
~~~~~~~
Szabajek, mimo, że siedział 2 godziny w autku – gdzie kierowca darł gębę jak oszalały, nigdzie mnie nie ciągnął usiadł grzecznie na postoju i czekał, co będzie dalej.
~~~~~~~
On miał w ogóle trudny okres owszem wszyscy go głaskali i czule do niego przemawiali, wszyscy oprócz mojego młodszego brata, bo ten parę razy robił zamach żeby mu przyłożyć, hamował się tylko, dlatego, że czuł, że stanęłabym jak lwica w jego obronie i chyba byśmy się pobili na tej imprezie jakby go tknął.
Oczywiście Szabaj omijał go dużym lukiem, bo czuł, że może być przez niego skrzywdzony.
~~~~~~~
Kiedy zatem wracaliśmy do domciu Szabaj też widziałam był szczęśliwy, że to koniec tej imprezki i wróci, do swojego spokojnego domku, gdzie gada do niego tylko telewizor i pani czasami się z nim popieści.
~~~~~~~
W Sylwestra jeszcze w Zabrzu zadzwoniło moje dziecko z Włoch złożyć nam życzenia, widziałam, że młodszy braciszek już był wkurzony, bo jego dzieci do niego z życzeniami nie zadzwoniły.
On jakoś bardzo osobiście wszystko bierze do siebie i wszystko go wkurza.
Ma dorosłe dzieci syna i córkę, a publicznie wygłasza opinie, że wszystkie kobiety to dziwki, nikt mu jeszcze gęby nie obił a powinien, bo obraża wiele kobiet, dziwne, że nikt za swoją damę się nie wstawił.
~~~~~~~
No cóż trudno od niego za wiele wymagać, ale prawda jest taka, że czym jest starszy tym jest bardziej zdegustowany i zgorzkniały.
Ja nie jestem przyzwyczajona do prostactwa, bo unikam takiego towarzystwa jak tylko mogę, ale okazuje się, że nie zawsze człowiek może odciąć się od takich ludzi.
Trochę się dziwię, że mój starszy brat go nie hamuje w tych popisach, jednak on jest chory i pewnie wszystko ma już w nosie.
Patrzyłam na niego w czasie tego ślubu i odnosiłam wrażenie, że fizycznie cierpiał. 
Nikomu chyba nie mówi gra twardziela, ale nie jest z nim za dobrze.
~~~~~~~
„…..czuć się, jak teraz. Szczęśliwa. Spokojna. Wesoła. Mieć ochotę robić zdjęcia, szukać znów nowych smaków, nie tylko w kuchni, ale i w życiu. To zabrzmi banalnie, ale nigdy nie traćcie wiary, że może być lepiej.”
Ten fragment jest wzięty z blogu „Kuchnia Prezydentowej”
    jest w moim blogu po lewej link.
Czemu szukam w takich momentach czegoś nowego u innych; bo odnoszę wrażenie, że po prostu życie mnie dołuje i muszę jak najszybciej się pozbierać.
Taki tekst może być dobrym początkiem na uśmiech, bo przecież ze wszystkiego można się zaśmiać nawet z tego, że zgubiłam po drodze 2 bransoletki w tym jedną srebrną.
Jak ktoś znajdzie w Nowym Roku – ucieszy się na pewno i mnie będzie też miło, że niechcący przyczyniłam się do radości obcej osoby. 
Chyba był już czas, by moja bransoletka powędrowała do innej osoby, ta druga była znaleziona, więc pewnie pociągnęła za sobą tę srebrną.
Piję pyszną herbatkę „malinę z kardamonem” – polecam.
W domciu ciepło cicho przytulnie, jeszcze w ustach czuję smak, kanapeczki z tatarem – zrobiłam, bo smakował mi w Zabrzu na przyjęciu a już dawno nie jadłam.
Kocham spokój możliwość przemyśleń, czas na pichcenie przysmaków, nawet miarowy szum wentylatora jest przyjazny. 
Miło i spokojne i fajnie jest spotkać się ze znajomymi, czy rodziną pod warunkiem, że nie trafi się na kogoś, kto nas zniesmaczy i popsuje nastrój spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga