Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/
mnie mój 2 blog
Rozdział 101
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, co by nie mówić w sytuacjach,
gdy ktoś mnie wkurzy on jest bardzo grzeczny i nawet mogę powiedzieć
współczujący.
Tak było w tej Częstochowie.
Załadowana jak omnibus. Duża torba turystyczna z ubraniami
dobrze, że na pasek, mała torba fotograficzna mieszcząca kamerę i aparat,
przewieszona przez drugie ramię i pies na smyczy. Wysiadłam pod Tesco na
szczęście był tam postój taxi z numerami wypisanymi na tabliczce.
Deszcz mżył, nawet nie myślałam o założeniu czapki, bo byłam
wkurzona i marzyłam tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu a do
domu 132 km.
O 15.40 prawie już ciemno, ja Częstochowy wcale nie znam,
tyle, co właśnie z przejazdów do Zabrza no i kiedyś byłam 2 tygodnie u brata
mojej koleżanki z nią w wakacje, nie wiele zwiedzałam miasto raczej jeździłyśmy
rowerami po peryferiach.
Wtedy jednak wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
~~~~~~~
Szabajek, mimo, że siedział 2 godziny w autku – gdzie kierowca
darł gębę jak oszalały, nigdzie mnie nie ciągnął usiadł grzecznie na postoju i
czekał, co będzie dalej.
~~~~~~~
On miał w ogóle trudny okres owszem wszyscy go głaskali i czule
do niego przemawiali, wszyscy oprócz mojego młodszego brata, bo ten parę razy
robił zamach żeby mu przyłożyć, hamował się tylko, dlatego, że czuł, że
stanęłabym jak lwica w jego obronie i chyba byśmy się pobili na tej imprezie
jakby go tknął.
Oczywiście Szabaj omijał go dużym lukiem, bo czuł, że może być
przez niego skrzywdzony.
~~~~~~~
Kiedy zatem wracaliśmy do domciu Szabaj też widziałam był
szczęśliwy, że to koniec tej imprezki i wróci, do swojego spokojnego domku,
gdzie gada do niego tylko telewizor i pani czasami się z nim popieści.
~~~~~~~
W Sylwestra jeszcze w Zabrzu zadzwoniło moje dziecko z Włoch
złożyć nam życzenia, widziałam, że młodszy braciszek już był wkurzony, bo jego
dzieci do niego z życzeniami nie zadzwoniły.
On jakoś bardzo osobiście wszystko bierze do siebie i wszystko
go wkurza.
Ma dorosłe dzieci syna i córkę, a publicznie wygłasza opinie, że
wszystkie kobiety to dziwki, nikt mu jeszcze gęby nie obił a powinien, bo
obraża wiele kobiet, dziwne, że nikt za swoją damę się nie wstawił.
~~~~~~~
No cóż trudno od niego za wiele wymagać, ale prawda jest taka,
że czym jest starszy tym jest bardziej zdegustowany i zgorzkniały.
Ja nie jestem przyzwyczajona do prostactwa, bo unikam takiego
towarzystwa jak tylko mogę, ale okazuje się, że nie zawsze człowiek może odciąć
się od takich ludzi.
Trochę się dziwię, że mój starszy brat go nie hamuje w tych
popisach, jednak on jest chory i pewnie wszystko ma już w nosie.
Patrzyłam na niego w czasie tego ślubu i odnosiłam wrażenie, że
fizycznie cierpiał.
Nikomu chyba nie mówi gra twardziela, ale nie jest z nim za dobrze.
Nikomu chyba nie mówi gra twardziela, ale nie jest z nim za dobrze.
~~~~~~~
„…..czuć się, jak teraz. Szczęśliwa. Spokojna. Wesoła. Mieć ochotę
robić zdjęcia, szukać znów nowych smaków, nie tylko w kuchni, ale i w życiu. To
zabrzmi banalnie, ale nigdy nie traćcie wiary, że może być lepiej.”
Ten fragment jest wzięty z blogu „Kuchnia Prezydentowej”
jest w moim blogu po lewej link.
Czemu szukam w takich momentach czegoś nowego u innych; bo
odnoszę wrażenie, że po prostu życie mnie dołuje i muszę jak najszybciej się
pozbierać.
Taki tekst może być dobrym początkiem na uśmiech, bo przecież ze
wszystkiego można się zaśmiać nawet z tego, że zgubiłam po drodze 2 bransoletki
w tym jedną srebrną.
Jak ktoś znajdzie w Nowym Roku – ucieszy się na pewno i mnie
będzie też miło, że niechcący przyczyniłam się do radości obcej osoby.
Chyba
był już czas, by moja bransoletka powędrowała do innej osoby, ta druga była
znaleziona, więc pewnie pociągnęła za sobą tę srebrną.
Piję pyszną herbatkę „malinę z kardamonem” – polecam.
W domciu ciepło cicho przytulnie, jeszcze w ustach czuję smak,
kanapeczki z tatarem – zrobiłam, bo smakował mi w Zabrzu na przyjęciu a już
dawno nie jadłam.
Kocham spokój możliwość przemyśleń, czas na pichcenie przysmaków,
nawet miarowy szum wentylatora jest przyjazny.
Miło i spokojne i fajnie jest
spotkać się ze znajomymi, czy rodziną pod warunkiem, że nie trafi się na kogoś,
kto nas zniesmaczy i popsuje nastrój spotkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam