Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i
treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
Żeby
wszystko było jasne, to znowu pada a truskawki już zaczynają gnić.
Tak
jakoś dziwnie jest w tym roku, ciągle pada i te cholerne komarzyska są coraz
większe. Nawet zdjęć nie chce mi się robić, – bo gryzą.
Pisać
też mi się nie chce wkurza mnie wszystko.
Wstawiałam
zdjęcia do Garnka to mnie motywowało do robienia zdjęć, ale ktoś pozazdrościł
mi, że za ładne robię i zablokował moim zdjęciom wejście na stronę główną.
Jacyś
debile są w tym Garnku puszczają na główną stronę jakieś stare roznegliżowane
klępy, którym palma odbija a moje zdjęcia blokują matoły zatracone.
Gdyby,
chociaż pogoda była w miarę fajna, to można by pojechać na rowerze w pola a tak
kiszę się w tej pleśni, do ogrodu nie mogę iść, bo komary chcą mnie zeżreć.
Mam
jakąś alergię na ich ukąszenia, bo robią mi się bąble i tak mnie swędzą, że
gdyby nie spirytus, to miałabym rany jak po ataku wściekłych żmij.
Łydki
mam w takim stanie, że i tak, że na rowerze w krótkich spodniach nie mogę jeździć,
– więc może i dobrze, że nie ma ładnej pogody.
Przed
wczoraj było przed południem bezdeszczowo, to prawie skosiłam ogród.
2
metry kwadratowe zostały za folią, ale zaczęło padać i musiałam schować
kosiarkę.
Dzisiaj
byłam u pani doktor po tabletki, nawet bez komplikacji mnie przyjęła ludzi nie
było czekałam zaledwie 15 minut i sama pani doktor dzisiaj była bardzo milutka.
To
śmieszne, co piszę, bo milutka w jej wykonaniu wygląda jak masaż tarką do
warzyw. Tak czy siak lubię ją, bo jest rzeczowa a milutka jest tylko wtedy, gdy
nie ma pacjentów, wtedy humorek ma lepszy Pani doktor dała mi skierowanie na
sprawdzenie czy nie mam „dny” i cholesterolu, bo dawno nie badałam.
Ech,
co tam każdy ma jakiegoś swojego mola, co go gryzie.
Ja
jak piszę o gryzieniu, to zaczynam się drapać mam jakąś już obsesję na tym
punkcie.
Boję
się, że mogę popaść w alkoholizm, bo zewnętrznie smaruję się spirytusem a teraz
jeszcze nalewki robię i ciągle próbuję, co prawda aptekarskie ilości, ale
dawniej to było nie do pomyślenia a teraz robię i dzisiaj jeszcze wstawiłam
malinowo – różaną na suszu.
Jak
maliny dojrzeją dorzucę trochę świeżych nie wiem, co z płatkami róż. Mam różę,
ale nie jest dzika a z niedzikiej chyba się nie robi.
Dziką
też mam, ale nie ma kwiatów jeszcze.
Po
co ja te nalewki robię sama nie wiem, bo w sumie to mam tak niewielu gości, że
sama będę chyba po troszku je spijała.
Ta
z suszu będzie rewelacyjna, bo zostało troszkę w butelce, to, co nie spłynęło
do słoiczka i jak tą kropelkę, biorę na język to jest super.
Będzie
fajna do herbaty i do lodów a kolorek ma obłędny.
Najgorsze
w tym wszystkim jest filtrowanie, moja nalewka miętowa prawie całkiem straciła
kolor.
Ciekawostka z zielnika;
Sposób zbierania roślin, niezależnie
czy miały służyć do celów leczniczych czy obrzędowych, był sprawą podstawową,
mogącą wzmocnić ich działanie lub całkiem je zlikwidować.
Przed wszystkim istotna była
zbierająca osoba – zielarstwem zajmowały się stare kobiety, mające odpowiednie
i doświadczenie i wiedzę, nazywane stąd (od słowa wiedzieć) wiedźmami lub
czarownicami.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
“Instytucja” czarownicy była na wsi
odbierana w dwojaki sposób – wiedźma była pomocą w chorobie, w wypadku rzucenia
uroku czy wszelkich niewyjaśnionych zdarzeń, a z drugiej strony często uważana
była za sprawczynię chorób i uroków, była wyklinana i usuwana poza ramy
wiejskiej społeczności.
W Polsce procesy o czary nie były tak
częste jak w zachodniej Europie, niemniej zdarzały się, szczególnie w miastach.
Nawet i dzisiaj w niektórych rejonach
zdarza się obarczanie “dziwnej” sąsiadki winą za brak mleka u krów.
˜”*°•◕❤◕•°*”˜
Osobą zbierającą zioła nie mógł być
każdy – aby materiał nie został “zepsuty” rośliny zbierały najczęściej kobiety,
i to zwykle po okresie menopauzy lub też bardzo młode, a już zdecydowany zakaz
zbierania roślin obowiązywał kobiety w czasie okresu i ciąży.
Przekonanie to pokrywa się z
występującym niekiedy opiniami, że kobiety ciężarne i miesiączkujące nie
powinny np. urabiać ciasta, gdyż prawdopodobne jest, że się nie uda.
Ścisły zakaz zbierania nie obowiązywał
mężczyzn. Niekiedy chrześcijańska tradycja, w której w męskich klasztorach
uprawiano i zbierano zioła, miała wpływ na dopuszczenie mężczyzn do tej funkcji
(istniała też funkcja czarownika, guślarza, rzadsza niż funkcja wiedźmy),
niemniej najbardziej predestynowane do zielarstwa były kobiety. Wynikało to
głównie ze wspomnianej w dziale Świat dualistycznej filozofii wyznawanej przez
ludzi wsi, według której istoty dzieliły się na przynależące do sfery boskiej –
niebieskiej, diabelskiej – ziemnej i pośredniej między tymi dwoma – ludzkiej. W
tych kategoriach ludzi dzielono na “swoich” i “obcych”, a w tym porządku
kobiety, podobnie jak obcy, przybysze, były bliższe dwóm skrajnościom (niebu i
piekłu) i stąd bardziej nadające się do zajmowania się leczącymi lub
szkodzącymi roślinami, pochodzącymi wprost od Boga lub diabła.
Przy zbieraniu ważny był czas i
miejsce. W obu kategoriach istotne były strefy graniczne rozdzielające pory
dnia, roku i ludzkiego życia, czy też przestrzeń bytowania. Wszelkie takie
miejsca przejściowe – czasowe i przestrzenne – sprzyjały pojawianiu się
pozaziemskich sił, dobrych i złych, które miały bezpośredni wpływ na moc
roślin.
Jeśli chodzi o przestrzeń, miejscami
wzmacniającymi działanie ziół były granice takie jak miedze, przypłocia, skraje
lasu, rozstaje, sąsiedztwo przydrożnych kapliczek i krzyży – strefy, w których
potęgowała się niesamowitość. Istniały tu również zakazy – głównie dotyczące
cmentarza i drogi do niego prowadzącej, a także okolic drzewa, na którym ktoś
się powiesił bądź w które uderzył piorun. Także same zabiegi lecznicze i
magiczne z odprawiać powinno się w konkretnych miejscach – często było to
miejsce pod drzewem, przy czym często występowały bez czarny, dąb, osika i
wierzba.
Zbiór roślin podlegał też regułom
czasowym – najczęściej zalecano zbieranie wczesnym rankiem, przed świtem, a w
każdym razie do południa. Niekiedy możliwy był tez zbiór o zmierzchu. Jeśli
chodzi o porę roku, uprzywilejowana porą była wiosna i miesiąc maj, więc pora kwitnienia
lub też czas zaraz przed nią. Bardzo dobrym czasem była wigilia św. Jana
Chrzciciela (przesielnie letnie, 24 VI). Z kolei niedobrze jest zbierać rośliny
po tym dniu, gdyż tej nocy czarownice zlatujące sie na Łysą Górę plują na
ziemię, psując rośliny. Później jeszcze dobrze jest zbierać rośliny w wigilię
dnia matki Boskiej Zielnej (15 VIII), św. Piotra i Pawła (29 VI), a także
Bożego Ciała.
Ważna jest też faza księżyca –
najlepsze zioła zbiera się w czasie pierwszej kwadry przed pełnią, gdy księżyca
przybywa, lub w czasie pełni, zaś rośliny zbierane w czasie “ubywania” księżyca
mogą zamiast leczyć - szkodzić.
Nów 8 czerwiec 2013 17:59:01
Pierwsza kwarta 16 czerwiec 2013 19:25:25
Pełnia
23 czerwiec 2013 13:33:38
Ostatnia kwarta 30 czerwiec 2013 06:55:21
Nów 8 lipiec 2013 09:16:06
Pierwsza kwarta 16 lipiec 2013 05:19:57
Pełnia
22 lipiec 2013 20:16:32
Ostatnia kwarta 29 lipiec 2013 19:44:43
Nów
6 sierpień 2013 23:51:32
Pierwsza kwarta 14 sierpień 2013 12:57:33
Pełnia
21 sierpień 2013 03:45:06
Ostatnia kwarta 28 sierpień 2013 11:35:47
Nów 5 wrzesień 2013 13:36:12
Pierwsza kwarta 12 wrzesień 2013 19:09:52
Pełnia
19 wrzesień 2013 13:12:38
Ostatnia kwarta 27 wrzesień 2013 05:56:12
Nów
5 październik 2013 02:34:10
Pierwsza kwarta 12 październik 2013 01:03:54
Pełnia
19 październik 2013 01:37:36
Ostatnia kwarta 27 październik 2013 01:42:04
Nów 3 listopad 2013 13:49:32
Pierwsza kwarta 10 listopad 2013 06:58:47
Pełnia
17 listopad 2013 16:16:30
Ostatnia kwarta 25 listopad 2013 20:30:21
Nów 3 grudzień 2013 01:22:19
Posadziłam
kolcowój chiński, czyli krzew, na którym dojrzewają owoce goji.
Roślinę
z powodzeniem można uprawiać
w
ogrodzie lub na działce.
Goji,
czyli jagoda licyjska, znana także, jako kolcowój chiński (Lycium barbarum)
jest mało wymagającym krzewem, odpornym na mrozy i susze.
Dobrze
sprawdza się w roli luźnego, naturalnego żywopłotu lub jako roślina na trudne
stanowiska, np. skarpy. Rośnie szybko, osiągając od 1 do 3 m wysokości. Jej
łukowato zwisające gałązki pokryte są kolcami. W październiku dojrzewają na
nich delikatne owoce - różowe, czerwone lub purpurowe. Tradycyjna medycyna
tybetańska i chińska zna i stosuje je od ponad dwóch tysięcy lat. Według
dietetyków Goji to jeden z najwartościowszych owoców. Dodają energii witalnej
oraz zwiększają zdolność do większego wysiłku fizycznego. Zawierają niezwykle
aktywne aminokwasy, minerały, witaminy (C, B1, B2, B6 oraz rzadko spotykaną w
owocach witaminę E). Nienasycone kwasy tłuszczowe wspomagają właściwą pracę
mózgu i systemu nerwowego.
Wysoka
zawartość karotenoidów pomaga wzmocnić wzrok, a ponadto pomaga w procesach
odtruwania wątroby, nawet przy ciężkich zatruciach substancjami chemicznymi.
Jagody
Goji stosowane są w tradycyjnej medycynie Wschodu, jako lek przy chorobach
serca, nerek, płuc oraz przy dolegliwościach reumatycznych, schorzeniach
wątroby, na wzmocnienie oczu, mięśni i kości.
Spożywanie
Goji hamuje syntezę cholesterolu, zapobiegając przemianom tłuszczowym wątroby.
Obecnie
poleca się tę roślinę, jako środek
o
wielokierunkowym oddziaływaniu prozdrowotnym, tj., jako roślinę wzmacniającą i
regulującą pracę układu trawiennego, poprawiającą ostrość widzenia, wspomagającą
funkcjonowanie układu odpornościowego, poprawiającą potencję, korzystnie
oddziałującą na ogólną kondycję fizyczną organizmu oraz opóźniającą procesy
starzenia.
Goji
berries to produkt, który ma jedną z najwyższych zawartości antyoksydantów na
świecie. Mają ich od 2 do 4 razy więcej niż czarna jagoda.
Luteina
i zeaksantyna, której ludzki organizm nie potrafi sam wyprodukować dostarczona
w jagodach goji pomaga chronić oczy przed atakami wolnych rodników i naprawić
uszkodzenia przez nie spowodowane. Prawdopodobnie ten owoc zawiera największą dostępną
obecnie naturalną koncentrację zeaksantyny. W medycynie chińskiej od tysięcy
lat polecało się jedzenie goji berries, aby poprawić wzrok.
W
Azji używano goji do regulacji wysokiego stężenia cukru we krwi oraz do
leczenia cukrzycy. Pomagają one także oczyścić wątrobę z toksyn. Herbatka
przygotowana z jagód goji pomaga na wszelkie problemy trawienne.
Kwasy
tłuszczowe i polisacharydy zawarte w jagodach mogą stymulować produkcję
kolagenu i zatrzymywać wilgoć, co w rezultacie daje młodziej wyglądającą skórę.
Chińczycy
wierzą, że ten owoc może znacząco przedłużyć życie. Wiąże się z tym legenda
związana ze słynnym Li Qing Yen, który spopularyzował jagody goji oraz żeń
szeń. Mówi się, że żył on 252 lat (1678-1930) i codziennie spożywał goji.
Podobno jego ekstremalna długowieczność jest dobrze udokumentowana. Legenda
mówi, że Li Qing Yen w wieku 11 lat spotkał 3 mędrców, którzy mieli ponad 300
lat. Nauczyli oni go sztuki długowieczności, odpowiedniej diety i zielarstwa.
Później, gdy miał 50 lat spotkał innego mędrca, który żył 500 lat. Li nauczył
się od niego, codziennego spożywania zupy z jagód goji.
Posadziłam
kolcowój chiński, czyli krzew, na którym dojrzewają owoce goi, zatem
trzeba odnaleźć ten przepis na zupkę z owoców goji, albo wymyśleć własny. W sumie to mam pomysł tylko muszę wypróbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam