Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i
treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
To danie poznałam kilka lata temu, goszcząc u
pani Bien, w Normandii. Normandia zrobiła na mnie niesamowite wrażenie – cudowne
jest wybrzeże, dużo zieleni wokół wrzosy na skalnych skarpach jesienią. To
kolejny region, różniący się od reszty kraju przede wszystkim kulturą. Przyjechałam
wczesną jesienią i zamieszkałam na wyspie Jersey a moi gospodarze rozpieszczali
mnie bez opamiętania, bo byłam jedyną ich wczasowiczką.
Próbowałam
już wielu egzotycznych potraw moi francusko - wietnamscy gospodarze trudzili
się, aby czymś mnie jeszcze zaskoczyć.
Ponoć
od 40 lat mieszkali w starym domu otoczonym filarami i obrośniętym chińską glicenią
tak dokładnie, że nawet okna otwierało się ze strachem by nie uszkodzić pnączy.
Pani
Bien obiecała na obiad dziwną potrawę. Początkowe zdziwienie przerodziło się w
zdumienie, kiedy okazało się, że wewnątrz dość niespotykanej kapusty przypominającej
ogromną zieloną różę ze straszliwie pomarszczonymi listkami krył się fantastyczny
farsz z ciemnego mięsa. Gà đen to pochodząca z Chin rasa kur czubatych, zwanych
jedwabistymi (Gallus gallus domesticus brisson) wyjaśniała pani Bien. Ich
skóra, mięso oraz kości są ciemne, a ponadto mają pięć palców u łap (zamiast
czterech jak to bywa u innych gatunków). Oczywiście przycupnęłam w kuchni z
gorzką kawą i śledziłam poczynania krok po kroku, nie cierpiąc zbytnio, bo
pogoda była wredna, deszcz siąpił i o jakimkolwiek spacerze mowy być nie mogło.
Ten
niespotykany wygląd kurczaka budzić może niepokój, co znajduje swoje
odzwierciedlenie w wietnamskiej nazwie – gà ác, czyli zły kurczak.
Poczułam
diabelski palec i trochę mnie to przeraziło, bo niby, czemu oni do mnie z takim
„złym kurczakiem”.
Powiedzieli
mi, że według medycyny wschodniej, jego spożywanie zmniejsza prawdopodobieństwo
wystąpienia cukrzycy, niewydolności nerek oraz wzmacnia układ odpornościowy i
działa odmładzająco, – co szczególnie wówczas było nie do pogardzenia.
Stężenie
substancji prozdrowotnych jest wyższe niż w innych rodzajach mięsa, jest ono
również niskokaloryczne i ubogie w cholesterol.
Z
powodu tych nadzwyczajnych właściwości kury jedwabiste nazywane są pożywieniem
królów, ale zapewne częściej podawane są osobom chorym i kobietom
spodziewającym się potomstwa.
Kurczaki
przyprawiane są mieszanką ziół leczniczych thuốc bắc, które z racji swego
oryginalnego pochodzenia, zwane są chińskimi.
Sino-wietnamska
medycyna naturalna traktuje chorobę, jako zachwianie równowagi pomiędzy „yin” i
„yang”, co powoduje osłabienie energii życiowej „ki”.
Na
szczęście za pomocą odpowiednich zabiegów i stosowania medykamentów harmonia
może zostać przywrócona.
Sama
pani Bien wyglądała trochę jak z piekła rodem, jej już mocno pomarszczona
twarz, nie bardzo odzwierciedlała zdrowotne działanie owych kurczaków, ale
jakby przewidując moje wątpliwości rzekła; W naszych warunkach te kurczaki są
bardzo drogie, mąż jeździ po nie specjalnie do Paryża. Jest tam jeden
wietnamski sklep, który je sprowadza.
W
zestawie ziół leczniczych stosowanych do przygotowania lẩu gà đen thuốc bắc
znajdują się: bulwy pochrzynu chińskiego, korzeń żeń-szenia nasiona łzawicy,
jagody goji i owoce głożyny pospolitej.
Ta
mieszanka przypraw do „bulionu kurczakowego” pochodzi z Sapy, ale nie tej wietnamskiej,
tylko znacznie bliższej – azjatyckiego targowiska w czeskiej Pradze tłumaczyli.
Byłam wówczas w szoku, że zostałam ugoszczona tak nadzwyczajną potrawą i nawet
gdyby przypominała smakiem chińskie stuletnie jajka wypadało ją zjeść.
Gotowe
zestawy tych ziół dziś wiem, że można kupić również w Polsce – w wietnamskich
sklepach spożywczych.
Do/bulionu
– zupy/ dodajemy też ziarna lotosu – mają nie tylko ciekawą konsystencję i
delikatny smak, ale rzekomo działają również kojąco. Małżonek pani Bien dość
dobrze mówił po polsku, bo przez wiele lat pracował na kontraktach
zagranicznych z Polakami z Mostostalu. Uśmiechał się od ucha do ucha i mówił po
takim długim drżeniu całego ciała. Polska Vodka jest – tu znów wpadał w drgawki
i kończył „na zdorowie” – co oczywiście mogło znaczyć, że gà ác jest zdrowy,
ale vodka jeszcze lepsza. Pani Bien tylko groziła malutkim sino szarym paluszkiem.
Próbuję
sobie odtworzyć przepis w wielkim skrócie: kurczaka jedwabistego (lub każdego
innego) należy gotować wraz z przyprawami thuốc bắc, grzybami shiitake, cebulą,
imbirem, czosnkiem, pomidorami i ananasem przez 2 godziny. I gotowe!
Podobno
gorzki leki leczą najlepiej, ale w tym przypadku powiedzenie to zupełnie się
nie sprawdza. „Bulion kurczakowy” jest jednym z ulubionych przeze mnie, a
ziołowy oryginalny smak jest jego wielkim atutem.
No
a kapusta włoska nadziewana tym kurczakiem, to takie urozmaicenie
międzynarodowe tłumaczyła pani Bien uśmiechając się podejrzanie i mówiąc Polska
lubić kapusta? Oj lubić!!!
Przypomniała
mi się ta kapusta i postanowiłam sobie zrobić oczywiście mocno zmodyfikowaną.
Sam
jednak tamten smak czuję do dziś jak by to było wczoraj tak jak pamiętam do
dziś smak kwaśnicy na którą zabrał mnie Jerzy do Kramarzowej w Bukowinie.
Kurczaka
„gà ác” nie mam, ale, mam kuropatwę małą i troszkę do niej dodam mięska
wołowego – oczywiście nie spodziewam się osiągnąć identycznego smaku, ale
ponieważ nie odstępowałam pani Bien nawet na moment w czasie gotowania – sądzę,
że jestem w stanie zaimprowizować koncertowo.
Mam
sporo wietnamskich ziół. Kupiłam je niedawno w prywatnym egzotycznym sklepie,
który znalazłam w Internecie i okazało się, że jest usytuowany 11 km ode mnie.
Zajrzałam tam i dzięki sporej promocji związanej z otwarciem zaopatrzyłam się,
bo mam fisia na punkcie ziół. No może
tak - chciałabym każde ziele spróbować w różnych kombinacjach smakowych.
Podam
mój przepis;
KAPUSTA FASZEROWANA
MIĘSEM/mięso może być dowolne/
- SPOSÓB PRZYGOTOWANIA
1.
Farsz:
posiekaj wołowinę i słoninę, lub kurczaka i boczek. Dodaj przyprawę Delikat,
lub inną warzywną, pieprz, ziele angielskie, owoce goji, suszone śliwki, grzyby
i grzyby Mun, odrobinę imbiru, ale świeżego korzenia startego, ja dodałam też
kilka listków z krzaczka goji i 2 małe ruty, kilka lubczyku i ząbek czosnku.
Posiekaj drobno cebulę i podsmaż, następnie dodaj do farszu.
2.
Całość zalej niepełną szklanką bulionu i
wymieszaj.
3.
Bulion
do podlania kapusty jest tym, na którym gotowałeś mięso.
Kostkę
Knorr rozprowadź w 250 ml gorącej wody, tak, aby powstał esencjonalny bulion,
dodaj zioła i przyprawy, które posiadasz i które dodajesz zwykle do rosołu –
oczywiście ja użyłam ziół chińskich i wietnamskich w połączeniu z naszymi.
4.
Obierz
kapustę z wierzchnich liści, w całości ugotuj w osolonym wrzątku. Po wyjęciu ułóż
w misce i rozchyl liście tak by się nie wyłamały i włóż pomiędzy nie farsz
mięsny – począwszy od środka, każdą warstwę farszu zawijaj końcówką liścia do
środka.
5.
Kapustę
przełóż do rondla. Polej bulionem, roztopionym z masłem i na 40 minut wstaw pod
przykryciem do piekarnika.
6.
Po
tym czasie przełóż rondel na kuchenkę, zalej drugą połową bulionu i
przygotowanym sosem i duś. Co chwile polewaj kapustę powstałym sosem. Kapusta
będzie gotowa, kiedy będzie można łatwo wbić w nią widelec. Kapustę podawaj z
przecedzonym sosem, który powstał przy przygotowaniu. Ja już nie musiałam
dusić, bo po 4 min kapusta była miękka. Przykryłam szklaną pokrywą z wierzchu
okrytą grubą folią aluminiową z foremki do ciasta, która świetnie zapobiega
spaleniu z wierzchu i utrzymuje wewnątrz formy odpowiednią wilgotność.
Wyspa
Jersey jest największą z Wysp Normandzkich położonych na Kanale La Manche. Przypominała mi nieco
Dziwnów z czasów, gdy w nim bywałam. Małe domki przycupnięte wzdłuż wybrzeża z
zadbanymi ogródkami. Gdzie nie gdzie okazalsza rezydencja z basenem palmami
ukryta za wysokim żywopłotem. Jersey - nie jest częścią Unii Europejskiej, ale jej
terytorium jest zależne od Korony Brytyjskiej. Malownicze widoki, rozległe
plaże, klify, roślinność, łagodny klimat. Znajdująca się ok. 20 km od wybrzeży
Francji wpływa na jej francuskie klimaty narodowościowe.
Językiem
urzędowym jest angielski, wyspa posiadała własną walutę funt Jersey wymienialną
1:1 na funt brytyjski. Ale tu uwaga, o ile na Jersey można płacić funtami
brytyjskimi, o tyle w Wielkiej Brytanii nie można już płacić funtami Jersey. Kiedyś
jak Cypr była rajem podatkowym, ale podobnie jak na Cyprze to się też skończyło.
Stolicą
Jersey jest Saint Helier. Sporą atrakcją turystyczną Jersey jest zamek Królowej
Elizabeth.
Zamek ten został zbudowany ok. 1590 r. i od tego czasu przeszedł
kilka modyfikacji. W zamku znajduje się muzeum, gdzie można zapoznać się z
historią zamku i Jersey. Pustelnia, mała kapliczka, była miejscem świętym od
XII wieku i jest poświęcona świętemu, którego imieniu miasto zawdzięcza swoja
nazwę..
Sporą
ciekawostką jest to, że do zamku można dostać się bosą stopą. Ale tylko w dni,
kiedy nie ma przypływu. Kiedy jest przypływ, na zamek można się dostać tylko i
wyłącznie amfibią ferry.
O
12 każdego dnia odbywają się wystrzały z kanon armatnich, więc warto odwiedzić
zamek o tej porze.
Odbywają
się także tu krótkie inscenizacje historyczne, wykonywane w strojach z epoki.
Jersey
posiada dużą i przepiękną przystań jachtową, największa chyba znajduje się w
Saint Helier. Można tu spotkać piękne, drogie i luksusowe jachty i łodzie
motorowe, na których wypoczywają bogacze. Wbrew pozorom z wyspy nie da się
wydostać jachtem w dowolnym dniu, gdyż odpływy są tu tak silne, że jachty i
motorówki ponoć opadają na dno. Tradycją jersejską jest
wrzucanie nowo przybyłych do wody z pomostu, tuż przy wylocie Roseville Street.
Nie miałam takiej nieprzyjemność być wrzuconą przez miejscowych do wody – na
szczęście, bo gdy przyjechałam było już dość chłodno.
Czym
można zrewanżować się za takie przyjęcie, oczywiście łódzką zalewajką.
Pani Bien,
mimo, że sporo starsza ode mnie zapłonęła rumieńcem, gdy próbowałam włożyć całą
kiełbaskę do barszczu. Jej mąż śmiał się, gdy zaczęła ją w swojej miseczce
jeszcze przed podaniem skrupulatnie kroić „ona zawsze ma sprośne skojarzenia –
takie coś ją nakręci na 2 tygodnie”. Kultura obcych nam narodów jest czasami
zaskakująca. Powiem tylko, że barszcz musiałam przygotować od samodzielnego
kiszenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam