Bajka
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i
treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
Jeszcze
słów kilka o kulturze narodu, zwyczajach i o rezygnacji z tradycji, które,
upokarzały, czy krzywdziły ludzi.
Słynna
w Polsce była jeszcze za mojej wczesnej młodości tzw. Czarna polewka.
Pisał
o niej Mickiewicz w Panu Tadeuszu, ale to nie była tylko wymyślona historia,
lecz była to tradycja - staropolski zwyczaj.
Samo
robienie tej polewki było wysoce niehumanitarne dla kaczki, która umierała w
mękach z podciętym gardłem wisząc głową w dół, aby krew spływała, ale również
dla ludzi, którzy uczestniczyli w tej rytualnej śmierci, czasami były to też
dzieci.
Czarna
polewka to zupa z krwi zwierzęcej, zwana także „czerniną”. Dawniej funkcjonował
zwrot „dostać (albo podać) komuś czarną polewkę” w znaczeniu: spotkać się z
odmową w konkurach (albo odrzucić konkurenta; dostać (albo dać) kosza przez
poczęstunek czarną polewką.
Do
sfery zwyczajów należało również podanie czarnej polewki mężczyźnie, któremu
ojciec odmawiał prawa do starania się o rękę córki. Taką polewkę [była to
powszechnie dziś znana czernica, rosół zabarwiony krwią kaczki] dostał od
Stolnika Jacek Soplica. Bowiem w zwyczaju było wówczas aranżowanie małżeństwa
zgodnego z wolą rodziców.
Tradycja
w utworze to świadectwo swoistego dorobku kulturowego i jedności stanu
szlacheckiego.
Podobnie
jak obyczaje, tradycja sięgała korzeniami przeszłości i pojawiała się, jako
element składowy życia i jego dopełnienie od wielu lat.
Powiem
teraz tak, by ludzie innych kultur zrozumieli - dziś nikt już czarnej polewki
nie stosuje, jako odmowę dla narzeczonego proszącego o rękę i jeśli jeszcze
zabija się zwierzęta w sposób rytualny jak tę kaczkę na czerninę, to tłumaczy
się to w ten sposób, że jest to śmierć lepsza niż prądem czy w inny sposób
wykonywana w specjalnie do tego przygotowanych pomieszczeniach i bez udziału
obserwatorów.
Matko droga, żadna śmierć nie jest dobra i złe
zwyczaje powinno się piętnować i dążyć do tego, by je wypleniać z kultury
nawet, jeśli to miałoby wpłynąć na utratę tożsamości narodowej
Przecież
dzisiaj nie stosujemy już pogańskich obrzędów.
Jemy
mięso a mięso związane jest nieodłącznie ze śmiercią. Byłoby super, gdyby mięso
do posiłków pozyskiwało się np. z klonowania i nie trzeba, by uśmiercać żywych
istot.
Gorzej
byłoby z roślinami, bo ograniczenie produkcji roślinnej mogłoby zachwiać
ekosystem. Równowagę w przyrodzie.
Gdzieś
czytałam, że np. Indie, w których dziś panuje bieda predestynują do 3 mocarstwa
świata, pod względem ekonomicznym, wypierając w przyszłości oczywiście, nawet
Japonię.
Jak
zatem to możliwe, że wiele dzieci tam nie chodzi do szkół, że jest bród i smród
na ulicach.
Ponoć
sprzątanie jest niegodne człowieka. Nie jestem jakimś wyjątkowym czyścioszkiem,
ale, mimo, że skończyłam studia i to nie jeden fakultet, zdarza mi się szorować
muszlę klozetową we własnym domu i z tego powodu nie czuję się upodlona,
niegodna innych ludzi czy gorsza.
Uważam,
że zachowanie czystości wokół siebie, świadczy o kulturze lub jej braku. Nie
lubię sprzątać, wynika, to ze swojego rodzaju lenistwa, ale uważam, że gdyby
ludzie wyrzucali śmieci na ulicę bezkarnie jak w Indiach rozprzestrzeniałyby
się choroby wynikające z brudu.
Czemu zatem ludzie nic z tym nie robią i godzą się
żyć jak zwierzęta?
Czemu pielęgnują zwyczaje kastowe i chłopak, nie
uzyskuje aprobaty rodziców, by poślubić dziewczynę, którą kocha, bo jest za
biedna?
Czemu ludzie godzą się na stagnację w 21 wieku tylko
po to by zachować głupie zwyczaje. Czemu nie dążą do osiągania piękna nie tylko
tego zewnętrznego, ale i tego wewnętrznego. Nie można być pięknym wewnętrznie,
gdy człowiek wychowuje się na śmieciach i się z tym godzi.
Wiem nie zmienię świata, ale jeśli otworzę, choć
jedno czyjeś oko na otoczenie, w którym żyje i spowoduję, że zastanowi się czy
można jakoś to zmienić to będzie cud.
Pamiętam jak za tzw. komuny w Polsce organizowano
czyny społeczne – spotkałam się z tym też w Kijowie. Polegało to na tym, że
ludzie zbierali się nieomal obowiązkowo na zbiórki i sprzątali skwerki, sadzili
drzewa, sprzątali śmieci. Podobne akcje do dziś organizuje się na turystycznych
szlakach w górach do dziś obchodzimy Dzień Ziemi i sprzątamy nasze otoczenie
tam, gdzie służby miejskie nie posprzątały.
Pamiętam jak byłam, jako opiekun ze studentami na
tzw. Hufcu pracy w Niemczech wtedy jeszcze demokratycznych. Młodzi chłopcy
ciężko pracowali przy zalewaniu stropu jakiejś fabryki. Podawano im tam podłe
jedzenie. Ja miałam tzw. dietę i mogłam jeść w restauracji. Powiedzieli mi jak
ich karmią pojechałam tam i na obiad był makaron świderki pokraszony kostką
masła na wielki gar i posypany makiem. Zrobiłam tam piekło ściągnęłam do
stołówki zakładowej dyrektora firmy i cały aparat Partyjny. Kazałam im usiąść
przy stolikach i jeść ten obiad Zrobiłam zdjęcia tych posiłków i oficjeli.
Powiedziałam, że w Polsce świnie się lepiej karmi. Wiecie, jaki był efekt od
tego dnia młodzież miała nie tylko super obiady, ale jeszcze dostawała
codziennie tabliczkę czekolady z orzechami, co w Polsce wówczas było towarem
deficytowym. Dyrektor prosił bym tych zdjęć nigdzie nie publikowała.
Jak się tylko chce można zmienić zatwardziałe serca
i wredne zwyczaje.
Byłam w ogrodzie zobaczyć
jak trawa rośnie, miałam podlać, ale okazało się, że deszcz przeleciał i
wszystko dokładnie podlał, zebrałam garnuszek truskawek i 3 poziomki – będzie na
wieczorny deser. Jadę dzisiaj po swoje wyniki i do braciszka sprawdzić, co tam
z nim jest. Dzwonił do mnie, ale telefonicznie trudno się połapać, co mu
dolega.
Martwię się o moich
braci, obaj są przyrodni/mieli innego ojca/, ale bardzo obu kocham, są sporo
młodsi ode mnie a obaj poważnie już chorzy. Widać ja bardziej o siebie dbam.
Wrzucę w tekst trochę kwiatków. Przepięknie kwitnie biały klematis, wspiął się
na malinówkę i kwiaty są na wysokości trzech metrów radując oko moje i
sąsiadów, drugi niższy na łukach się pnie pod oknem. Jest jeszcze 3/myślałam,
że się nie przyjął/, ale widzę trzy gałązki, – co prawda musi przebić się przez
bluszcze i róże ma miniaturowe listki, ale wierzę, że jak zakwitnie, kwiaty też
będą super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam