niedziela, 10 czerwca 2012

Intelektualne ciacho

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój blog ze zdjęciami
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* *

Z potoku słów życia strzępy obijają się nam o uszy, zabrzęczą chwilę, zaskrzypią i nikną gdzieś w natłoku bełkotu.
Jankowi, który za grosz nie jest intelektualistą i napisał kiedyś „ bul” a ja myślałam czy boli bardziej, wtedy gdy to „O” się pierniczy i „U” traktuje jak lek kaleki.
Dla Janka piszę tę pieśń, któremu nic nie brakuje, prócz polotu.
Niemoc ma wyłupiaste oczy, bo kryje to zdziwienie; że jednak nie „dam rady” a dawniej „udawało się dać radę”
Zdziwienie ludzi bez polotu przeraża, bo co oni niby mogą? 
Strach paraliżuje im trzewia.
Co…, tam trzewia nogi stają się wiotkie i nawet uciekać nie mogą.
Janek chciałby być ciachem intelektualnym, no, bo kto by nie chciał?
Każdy by chciał być ciachem – przynajmniej intelektualnym z braku odpowiedniej postury i umięśnienia to – choćby intelektualnym myśli sobie niejeden.
To jest jak takie lekkie kalectwo na przykład „koślawy palec”. Nie widać za bardzo, nie dyskredytuje, choć uniemożliwia praktycznie bieganie maratonów.
Co tam można jednak całkiem dobrze grać w golfa. 
Teoretycznie elitarność golfa nie wymaga od golfisty idealnych kształtów palucha wielkiego – cokolwiek mam na myśli.
M właśnie sprząta ze stołu talerze po wczorajszej kolacji.
Zrobił pachnąca kawę i nie ma ambicji bycia ciachem, choć intelekt u niego w porównaniu z tym Janka jest jak Czomolungma przy Babiej Górze.
„Nie kcem być CIACHEM mówi, bo jakiś matoł, by mnie ze żarł”.
O masz - męska logika!
Nic gorszego, nie może się człowiekowi przytrafić jak stać się /końcowym/produktem czyjejś przemiany materii.
Fee…od rana takie skojarzenia i na co komu intelekt?
Żeby psuć sobie smak porannej kawy.
Poranna kawa taka z okruszkiem jak ja mówię jest doceniana jak najbardziej przeze mnie.
Robienie porządków też, bo ilekroć patrzę na moje dłonie mam nieodparte wrażenie, że stworzono je do wyższych celów.
Nic tak nie smakuje, jak podana dobra poranna kawa.
A Ty, po co tu przychodzisz mój drogi.
Są miejsca niedopowiedzeń, miejsca gdzie jest jeszcze ten margines na własną inwencję.
Inspiracja, bywa tak potrzebna do życia jak dobra poranna kawa.
Bez inspiracji - więcej bez uświadomienia sobie potrzeby jej posiadania życie staje się jałowe, bezpłodne.
Przecież nie można żyć tylko po to, by zarobić pieniądze na byt – lepszy czy gorszy.
Człowiek, który zapomina, po co zarabia pieniądze, jest jak maszyna.
Wystarczy go naoliwić i uważać, żeby śrubki z niego nie powypadały.
Dla pracodawcy to ideał, nie myśli nie kombinuje robi swoje i odbiera papierki, które wyda na byle, co.
Jeszcze lepiej jak żona mu zabierze, te papierki, prawda Jacku, nie trzeba wtedy myśleć nawet jak to dzielić, czy w ogóle dzielić.
Nie trzeba ustalać priorytetów.
Ona zarządzi, bo taką rolę przyjęła wtedy, gdy Cię wzięła nieboraka w jednych jeansach.
Tylko czy wtedy były jeansy u nas no, bo w Ameryce to wiadomo.
Jak sobie myślę, że u nas wtedy mogło jeszcze nie być jeansów, to od razu widzę długą brodę dziadka Marksa i to wcale nie tego od Spencera.
Za bardzo się zagłębiłam w te niuanse, pójdę chyba zobaczyć ile truskawek dojrzało.
Z tym ciachem intelektualnym to jest tak.
Jak chcesz powiesić tak wysoko poprzeczkę, żeby nie można było jej przeskoczyć – to wystarczy coś takiego wymyśleć/jak ciacho intelektualne/ i sprawa jest załatwiona.
Wiem dobrze, bo kiedyś skakałam w wzwyż.
Pamiętam sprawnościowy egzamin na AWF.
Bieg na 500m, rzut dyskiem i skok w wzwyż.
Z biegów byłam średnia, lecz w mojej piątce wystartowałam najlepiej.
Dziewczyny z tyłu darły się „zwolnij, gdzie tak lecisz głupia?”.
Dysk miałam obskakany, bo startowałam kiedyś w dysku no a skok – to było to, co uwielbiałam po prostu.
Był upał lipiec, chyba z 38 w cieniu.
Boisko LA, AWF jeden stolik i 2 sędziów przy nim i jeszcze dwóch podnoszących poprzeczkę.
Studenci 4 roku i pewnie jakiś asystent.
Jedyne miejsce gdzie było trochę cienia znajdowało się pod stolikiem sędziowskim.
Ja bezczelna spytałam czy mogę się tu położyć.
Myślę, że nigdy wcześniej w dziejach AWF, żadna zdająca nie wykręciła takiego numeru.
Pozwolili.
Skakałam i kładłam się głową pod tym stolikiem.
Wygrałam.
Ileż to razy wygrywałam w tym czy czymś innym – tyle samo pewnie, co przegrywałam.
Taka równowaga była potrzebna do życia, do umiejętności oceniania sytuacji do balansowania na linie, do
 szaleństwa skojarzeń i ewaluowania wyobrażeń. 
ŻYCIE?
Masz ten dzień i to, co z nim zrobisz zależy „praktycznie” tylko od Ciebie.
PRAKTYCZNIE, jakie to nie adekwatne do zamysłu.
Sam możesz zdecydować prawie o wszystkim, co nie koliduje z prawem i innymi nakazami i zakazami.
W sumie możesz nawet i je złamać, czyli FAKTYCZNIE – to Ty decydujesz o wszystkim, no chyba, że byłeś kiedyś nieborakiem w jednych jeansach i do dziś spłacasz ten dług zdesperowanej panience, która swe niewątpliwe dziewictwo położyła w swej bezgranicznej desperacji na szali robiąc tym samym iście żydowski interes.
Jeśli tak i dalej czujesz się winny tego, że żyjesz to nie możesz nic – tylko czekać aż czyjaś śmierć zakończy tę farsę.
Jeśli zaś nie masz takich dozgonnych zobowiązań – możesz wszystko.
I teraz wieczorem spróbuj sam sobie odpowiedzieć na pytanie.
Co zrobiłem w tym fragmencie życia - DZIŚ.
Co takiego, z czego jestem zadowolony, może nawet dumny, co takiego, czym mógłbym się pochwalić komuś - kto choćby dla mnie jest ważny.
Czy moje życie jest owocne? Czy daję komuś radość – czy sobie daję radość?
Tysiące takich pytań miej do siebie w ten jeden jedyny wieczór po to, by nie wpaść w tryby tej machiny komercjalizacji, która już pożera Twoje ego. 
Hi, hi i nie mów, że można żyć bez niego.
JA jestem ważna dziś tylko teraz i moje życie powinno barwami tęczy malować mój świat.
A może w B&W – to ma być TWOJA decyzja.
I może czasami UNIKAJ,
bo pomyślisz, jeszcze, że to Ty już jesteś genialny ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga