sobota, 4 czerwca 2022

Deja Vu i kolejna tajemnica

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

4 czerwca 2022

 „non omnis moriar”- Horacy

Dwoje ludzi z obrazu.

Byli tam, choć nigdy się nie spotkali…. 

Gdybyśmy się spotkali?

…, wiedziałabym, jak smakuje miłość, znałabym jej cudowny, niesamowity aromat, znałabym tę słodycz, jaka ją otacza.

Może nie chorowałabym na cukrzycę.

Słodycz wynikająca z uświadomienia sobie, że jest się kochanym.

To było 56 lat temu w moje urodziny.

Jeśli jest ktoś, w kim wzbudzasz tkliwość, potrzebę opiekowania się i zapewnienia Ci bezpieczeństwa – czujesz się szczęśliwa.

Czułam się nie tylko całkowicie opuszczona, ale pogrążona w tajemnicy, którą zdawać się mogło - znali wszyscy oprócz mnie.

W naszej szkole pracowała pani, która od lat była pielęgniarką szkolną.

Była kobietą bardzo zadbaną, elegancko jak na tamte czasy się ubierająca, wyjątkowo schludną -/to najlepsze określenie jej stylu/, ale była samotna.

No powiedzmy oficjalnie samotnie wychowywała córkę.

Od kogoś dowiedziałam się, że przyjechała skądś tu za bratem, który był księdzem.

Mam sporo jego zdjęć, bo uczestniczył we wszystkich uroczystościach w babcinym przedszkolu.

Dla mnie to było trochę dziwne, bo ani babcia ani ciotka jej siostra/, która mnie wychowywała/ nie obnosiły się ze swoją wiarą a jednak miały kontakty z księżmi.

Ciotka, która mnie wychowywała często przyjmowała u siebie innego księdza,/w rodzinie mówiło się, że się w nim podkochiwała/.

Wracając jednak do brata pani pielęgniarki.

Był bardzo przystojny wysoki, miał kruczoczarne włosy i zapewne wielu parafiankom się podobał.

Już, jako licealistka/w moje urodziny – to przypadek jak sądzę/, zostałam zaproszona do pani pielęgniarki na podwieczorek. PODWIECZORKI to było wtedy coś super!!!. Podawało się kawę, herbatę czy kompot i zwykle przepyszne domowe ciasto.

Córka tej pani była niecałe 2 lata chyba starsza ode mnie.

To ważne w kontekście tego, co się wydarzyło.

Prawdopodobnie jej ojcem był jakiś wcześniej żonaty i dzieciaty lekarz.

Plotki w naszym mieście krążyły o wszystkich, którzy mieli jakiś tajemniczy los.

Jedna z tych plotek dotyczyła owego księdza, który w dziwnych okolicznościach zniknął z parafii, mówiło się, że się powiesił, ale byłam wtedy dzieckiem i przy mnie bardzo rzadko o tym rozmawiano.

Obaj księża, ten, który odwiedzał ciotkę i brat pani pielęgniarki ponoć się przyjaźnili, ale to też nie całkiem pewne informacje.

Trzeba przyznać, że owa pani pielęgniarka, miała nienaganne maniery i zdawała się być bardzo inteligentną osobą.

Piszę „zdawała się być”, bo zwykle Ci nieskazitelnie ułożeni ludzie w czterech ścianach puszczali wodzę swojej wolności i byli zwyczajnie prostakami.

Ta zaś pani zachowywała się jakby była jakąś, co najmniej hrabianką.

Jej córka miała uzdolnienia artystyczne i zdaje się, że w tym kierunku dalej się kształciła.

Nie ukrywam, że to zaproszenie bardzo mnie zaskoczyło, bo wcześniej nigdy p. pielęgniarka nie wykazywała szczególnego zainteresowania moją osobą.

Padły wtedy słowa, które dobrze zapamiętałam, bo miały wyjaśniać, co było u podstaw tego zaproszenia.

„Jesteście Basiu powiedzmy jak siostry/imienia córki p. pielęgniarki nie podają celowo/, pomyślałam, że byłoby wspaniale gdybyście się zaprzyjaźniły” 

„Jak siostry”,

 to dla mnie było dziwne, – pod jakim względem jak siostry?

Nie mam pojęcia do dzisiaj i nie ukrywam, że jej córka dla mnie była trochę dziwaczką – to chyba najtrafniejsze określenie, żeby nikogo nie urazić.

Oczywiście to była jednorazowa wizyta z powodu mojego braku entuzjazmu w tym temacie.

Jednak słowa wypowiedziane wtedy zapadły mi głęboko w pamięci.

Tym bardziej, że jako dziecko 2 mąż mojej mamy powiedział niby mimochodem, „jesteś córką księdza?”, wtedy sądziłam, że niby taka świętobliwa, ale później jakoś mnie to zastanowiło, bo pamiętam w kontekście gromiący wzrok mojej mamy.

Te cholerne tajemnice rujnowały mi życie.


………….Kolejne urodziny, 56 lat później, już nie warto pisać, które.

Dziękuję wszystkim za życzenia, to bardzo miłe jak samotnej osobie składają życzenia urodzinowe nie tylko prawdziwi znajomi, ale uczniowie i Ci znajomi Internetowi.

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję.

Birthday, another birthday.

Thank you all for your best wishes, it is very nice when a lonely person receives birthday greetings not only from real friends, but also from students and Internet friends. Again thank you very much.

Co robiłam w urodziny?

Jadłam pierwsze truskawki w tym roku, po 30 zł za kilogram. Dla mnie kilogram starcza na 5/6 dni.

Były dobrej, jakości 6 dnia tylko 3 się popsuły.

O 16.30 Wypiłam pierwszą kawę.

W domu znowu jest zimno, kawa rozgrzewa umysł, daje poczucie wielkich możliwości nawet, gdy one są już prehistorią.

 

Zrobiłam sobie danie urodzinowe - zupkę warzywną, pierwszy raz w życiu jadłam cukinię - w zupce.

Oprócz niej były ziemniaczki, papryki, żółta zielona i czerwona 2 pieczarki, pół cebulki, liście kalafiora, młodej kapusty/nie wyrzucam ich, tnę cienko w słupki i zamrażam/, pieprz, zioła tajskie i miniaturowa porcja dziczyzny ze słoiczka.

Dziczyzna była tak pyszna, że zamówiłam jeszcze 4 słoiczki.

Są miniaturowe, ale smak jest po prostu obłędny.


 
Przypomina mi kuropatwy ze słoika, którymi zawsze częstowała nas p. Janeczka Rabiegowa z Tomaszowa Mazowieckiego, gdy ją z mamą odwiedzałyśmy.

Wcześniej nigdy niczego równie pysznego nie jadłam jak te kuropatwy.

Dlatego chyba bardzo lubiłam do nich jeździć.

To był zwykle całkowity spontan.

Jechałam do mamy i pytałam ją, czy nie chciałaby jechać do Tomaszowa.

5 minut się szykowała i jechałyśmy.

Mama dla Janeczki, też zawsze miała jakieś prezenciki w słoiczkach a i ja czasami miałam jakąś naleweczkę.

To były czasy, gdy same produkowałyśmy smakołyki.

Minęły jak godziny dziergania na drutach różnych cudnych sweterków, czapek i rękawic, nawet skarpet.

Mama wypiekała też różne pyszności, babeczki przez nią pieczone stały się hitem w Grecji u mojego zięcia.

Kto wie czy te czasy znowu nie wrócą?

Wszystko staje się droższe i domowe pyszności mogą wrócić do łask.

Niestety mama piecze pewnie teraz aniołom.

Było w niej tyle empatii.

Nie wiem jak to robiła mając najniższą krajową emeryturę, zawsze miała dla innych coś pysznego.

Pomagała dzieciom i wnukom, to było niesłychane.

➡❤Idealny przepis na 15 naleśników!

https://youtu.be/ceeHAKqd0FA

Przygotuj: 2 średnie jajka, 200 g mąki (nie cała 1 szklanka), 1 szklanka wody sodowej/inni dają tu mleko, ale ja mam alergię na mleko/. Wczoraj Gabi powiedziała i, że ma alergię na surową marchewkę. Nie może bez rękawiczek jej obrać. To jest niesamowite z tymi alergiami, dawniej nie znałam nawet tej nazwy a teraz, co rusz, to alergia.


 
Wymieszaj wszystkie składniki, pozostaw na 30 minut w lodówce, a Twoja mieszanka będzie gotowa do przelania do dostarczonego praktycznego naczynia.

No właśnie zrobiłam sobie urodzinowy prezent.

 


Dawniej robiłam prezenty innym a teraz robię sobie sama i dzięki temu uśmiecham się do siebie w urodziny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga