środa, 14 lipca 2021

mój romans z lekarzami

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miecijsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

~~~~~~~

14 lipca 2021

Zrobiłam sobie kawę, okazuje się, że problemem jest umycie kubków, dalej podniesienie i nalanie z czajnika wody do kubka. 

Boję się lewą ręką, bo blizna po zarżnięciu jej jest też jeszcze bolesna i mogłabym się poparzyć a to były szczyt kalectwa. Teraz już muszę dmuchać na zimne. 

Jest mi smutno, bo po za Anią, która się też zasmuciła czuję, że nikogo nie obchodzi mój los. 

Nie ukrywam, że jestem potłuczona i mam totalnego "doła". Zadzwonię chyba do telefonu zaufania 116 111 czynnego 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Połączenie jest bezpłatne.

Zastanawiam się też czy to ja jestem jakaś przeklęta, że lekarze od lat tak mnie sorry olewają.

Weźmy tę ostatnią diabetolog. 

Zmarnowała mi wakacje, ciągała mnie do Zgierza ponad 50 km wielokrotnie w ciągu 2 miesięcy/nie miałam już samochodu/. Najpierw namówiła mnie do jednego programu leczenia cukrzycy lekami nowej generacji, okazało się po miesięcznym pobieraniu mi krwi do różnych niby badań, że się nie załapałam, stwierdziła, że ma komplet pacjentów do wdrożenia u nich nowych metod leczenia. 

Później obiecała mi, że w drugiej turze załapię się na pewno, więc kolejny miesiąc wszystko się wielokrotnie powtarzało.

 Nawet zastanawiałam się wtedy, czy nie chodzi o danie jakiejś łapówki, żeby się zakwalifikować. 

Po miesiącu sprawa potoczyła się jak poprzednim razem, znowu nie zakwalifikowałam się.

Patrzę w lustro i zastanawiam się, czy na gębie mam wypisane, że jestem skończoną naiwniaczką, kretynką, którą można robić w ciula jakby powiedzieli Ślązacy

Od dziecka jestem traktowana jak drugi a może nawet 3 sort. Każdy patrzy na to by wykorzystać moją naiwność, po czym odstawia mnie na boczny tor. 

Każdy, nawet osoby, które dla mnie wiele znaczyły i dla których poświęcałam wiele.

Lekarze zaś zawsze po za trzema – chirurgiem Piotrowskim i gastrologiem Rynkiewiczem i jednym na SORze w Pabianicach, bodajże Debichem - traktowali mnie jak zło konieczne. 

Moja rodzinna lekarka, zachwalała mi tę ostatnią diabetolog,/nie chcę tu na razie podawać nazwiska/, jako super specjalistę.

Mam fotograficzną pamięć do twarzy i mimo, że to było 4 a może nawet 5 lat temu zapamiętałam ją.

W sumie widziałyśmy się zaledwie kilka razy, badania robiły mi pielęgniarki. 

Ona zaś była jednym z kilku diabetologów, którzy "niby" mnie leczyli.

Zapamiętałam ją i na tej teraz wizycie powiedziałam jej, że pamiętam ją z tych programów, które jak sądzę/tego jej nie mówiłam/, były jej potrzebne do obronienia kolejnego stopnia specjalizacji, czy zrobienia jakiegoś kolejnego tytułu naukowego. Nie powiedziała mi ani wtedy, ani teraz, że mnie przeprasza. 

Kim w końcu ja jestem, żeby lekarz mnie przepraszał, za to, że naraził mnie na uciążliwości, zmarnował mi wakacje i robił nadzieję, że w końcu wyrówna mi ten cukier. 

Minęło 4 może 5 lat a ja dalej mam niewyrównany cukier, gorzej stoję przed perspektywą, że mogą mi nie zapisać leków, które ratują mi życie.

Jestem narażona na częste wizyty w przychodni, która jest siedliskiem różnych bakterii i wirusów. 

W końcu przy spadkach cukru a muszę oszczędzać insulinę, bo mi się kończy, mam zawroty głowy, gdyż staram się jak najmniej jeść.

Wczoraj, gdy miałam ten wypadek o 14.00 byłam praktycznie na czczo sądzę, że w innej sytuacji, to by się nie stało.

Oczywiście diabetolog już nie zaufam, ale to ona musi mi wypisać leki, więc muszę trzymać buzię na kłódkę, bo inaczej przyjdzie mi umierać bez insuliny.

Mam taki nakolannik, ale musiałam w nim wyciąć dziurę, żeby mnie nie urażał w ranę, ale ma ten plus, że usztywnia więzadło z tyłu kolana, które się uszkodziło. 

Dzięki temu wynalazkowi troszkę lepiej mi się chodzi.

 

Musiałam w czasie burzy wyjść na dwór, bo nawałnica przewróciła mój bujak i siedlisko przy walących piorunach przyniosłam do domu. 

Obudowa, czyli cała reszta leży przewrócona na trawniku, ale z tą obolałą ręką i chorą nogą nie byłam w stanie jej podnieść. 

Zresztą było to niebezpieczne, bo mocno padał deszcz i tuż obok waliły pioruny. 

Mam nadzieję, że nawałnica jej nie porwie. Dzięki deszczowi, który stworzył dodatkowe zabezpieczenie w postaci kałuży na pokrowcu jest teraz o wiele cięższa. 

Jutro jeszcze nie pojadę na badania, bo ciężko mi się poruszać, zobaczę, co z tą obudową bujaka.

Przypomniało mi się, że p. diabetolog sugerowała, że jak będę miała powyżej 8 hemoglobinę glikowaną, to dostanę refundację leków. 

Nie wiem, jaka jest teraz ta refundacja, ale ostatnio za same paski, 5 opakowań leku na arytmię, 3 opakowania leku na rozszerzenie żył. Zapłaciłam 370 zł a za jedną paczkę insuliny szybkodziałającej 35 zł. Te ceny są obłędne.

Zatem na te smutki zjadłam pół paczki lodów miętowych z czekoladą.

Co mi tam jak umierać to z przytupem.


19 lipca 2021

Byłam dzisiaj na badaniach ambulatoryjnych.

Na szczęście mam tam moją uczennicę i stara się jak może, żeby mnie jak najmniej bolało. 

Niestety moje żyły się już całkiem pochowały i ani w jednej ani w drugiej ręce nie udało się żył znaleźć.

Mam widoczne żyły na dłoniach i z dłoni w efekcie pobrała mi krew. 

Wróciłam do domu szczęśliwie i dziwną rzecz stwierdziłam.

Mianowicie rano na czczo o 5.38 miałam cukier 179 i wzięłam 10 jednostek insuliny Lanus długo działającej/zresztą Lanusa 3 lata temu dostałam na moją wielokrotną prośbę od nie diabetologa, oczywiście na 100%, bo starzy ludzie jak chcą dobre leki, muszą płacić słono/.

Pojechałam na badanie, nic kompletnie nie jadłam, nawet się martwiłam, czy mi cukier zbytnio nie spadnie.

Nie jedząc nic zrobiłam 2 pomiar o 8.27 i okazało się, że cukier mi wzrósł bardzo do 261.

Wniosek długodziałająca insulina Lantus podnosi mi cukier.

Muszę odstawić ją na kilka dni i sprawdzić wyniki.

Kompletnie straciłam apetyt. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga