sobota, 22 sierpnia 2020

Mocne - Nocne szaleństwo

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
22 sierpnia 2020 r
           ❤             
Jestem na diecie, ale umiarkowanej. 
Schudłam 4 kg. 
Przydałoby się więcej, ale osłabłam i musiałam wystopować.
 
Cudowna noc, poszłam spać o 22.00
Zasnęłam jak zwykle błyskawicznie.
Zaś to, co działo się później było najcudowniejszym przeżyciem.
Obudziłam się, co prawda o 5.00 mokrusieńka i wykończona kompletnie fizycznie, ale bardzo szczęśliwa.
Żadna maszyna do ćwiczeń tak nie absorbowała moich mięśni jak aktywność w czasie tej szalonej nocy.
Przypomniała mi się ta noc jak z 2 koleżankami/niestety obie już nie żyją/pojechałyśmy do łódzkiej Draceny na tańce.
Miałam wtedy taką cudowną zieloną aksamitną a właściwie welurową krótką sukienkę kloszową, 8 kg i – do tego 20 lat mniej.
Wyczaił mnie wtedy taki młody mężczyzna, mógłby wtedy być moim synem.
Bardzo przystojny, o głowę wyższy ode mnie, choć łysy/nie lubię łysych/.
Łysy kojarzy mi się ze zbirem, choć wiem, że nie koniecznie musi nim być, szczególnie jak jest cherlawy i wątły.
Mężczyzna powinien mieć mięśnie, takie przyzwoite, nie chodzi mi o figurę kulturysty.
Miałam w pracy krótko, co prawda kulturystę, który nie mógł nosić normalnych spodni, bo w żadne nie wchodziły mu jego uda.
Nosił coś w rodzaju spodni od piżamy/flanelowe w kratkę/ i to była masakra.
Czułam się jakbym pracowała z klownem.
Wracając do tej Draceny, to muszę powiedzieć, że wcześniej nigdy nie byłam na tańcach z koleżankami. Byłam przykładną żoną i matką, nie chodziłam jak dzisiejsze młode dziewczyny mężatki ani na piwo a o tańcach nawet marzyć nie mogłam.
Zawsze jednak uwielbiałam tańczyć.
Byłam najlepsza w mojej grupie w tańcach i prowadzący zajęcia z tańca Czesław Sroka zawsze wybierał mnie na partnerkę do demonstracji nowych kroków.
Po studiach raz kiedyś poszliśmy na podsumowanie sezonu sportowego.
Poprosił mnie do tańca młody sportowiec i przez to wiele lat wypominano mi, że w tangu za blisko siebie tańczyliśmy.
Kiedy już stałam się wolnym człowiekiem pojechałam z koleżankami na tańce do owej Draceny i z jednym wspaniałym tancerzem ubawiłam się za wszystkie lata.
Był prawdziwym mistrzem w tańcu zarówno nowoczesnym jak i klasycznym.
Śmigaliśmy przez całą noc, w rock and rollu przerzucał mnie przez ramie, 
był niesamowity.

Ech chciałoby się więcej
Swoją drogą moje sny są naprawdę rewelacyjne, dlatego tak bardzo lubię spać.
Dzisiejszej nocy tańczyłam solo i czekałam na tego rockendrolowca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga