piątek, 3 kwietnia 2020

Zupka w zarazie

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
31 marca 2020 r
 W sumie to chyba cały czas jestem lekko przeziębiona.
W każdym razie rano zawsze kicham i mam katar.
Na szczęście nie mam kaszlu.
Wczoraj rozmawiałam ze znajomym i on mi uświadomił, że nie ma kontaktu z dziećmi, wnukami a święta się zbliżają i będą samotne powiedział z nostalgią.
Pomyślałam sobie, że wśród wielu minusów tej izolacji ludzi od siebie, jest plus przynajmniej dla mnie.
Będzie mi raźniej, bo ja od lat spędzam święta samotnie.
Kilka razy byłam w jeden dzień świąt u koleżanki, niestety ona już 2 rok nie żyje.
Teraz nie mam nikogo, z kim mogłabym w innej sytuacji być w święta.
Może jestem dziwna, ale święta to był zawsze dla mnie czas rodzinny i wtrynianie się do cudzego życia, było nie na miejscu.
To tak jakby wyciągać rękę po jałmużnę, albo żebrać pod płotem.
Popłaciłam rachunki, miałam 1 szego jechać po zakupy, ale przypomniało mi się, że to prima aprilis.
Jestem przesądna.
Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, ale teraz jakoś mam opory.
2.04.2020
Ta noc z 2 na 3 była koszmarna, obudziłam się za 15 czwarta i miałam iść do łazienki, ale od czasu ostatniego wypadku, opuszczam nogi na dół i czekam kilkanaście sekund, żeby się dobrze obudzić.
Jak tylko wstałam poczułam ogromne zawroty głowy i pot – zaczęłam się makabrycznie pocić?
Pomyślałam, że może capnął mnie wirus jak nie ten to inny jednak wolno podreptałam do łazienki.
W łazience jeszcze bardziej pociłam się, poszłam do kuchni i z ciasta, które zrobiłam wieczorem upiekłam gofra.
Cały czas, gdy się piekł stałam oparta o blat kuchenny pocąc się makabrycznie.
Nie wiem, czemu nie pomyślałam, żeby zmierzyć cukier zjadłam gofra, bo czułam, że powinnam go zjeść i wróciłam do sypialni.
Zmierzyłam cukier i okazało się, że mam 60 mg/dl, po tym gofrze. Ciekawe ile miałam jak się obudziłam. Zjadłam drugiego i wolno zaczął mi się podnosić do 120 mg/dl
Tak mi się spać chciało, że zasypiałam na siedząco przez godzinę w końcu poszłam spać. Spałam do 12.00. 
Doszłam jednak do wniosku, że muszę się ruszać i nie mogę się stresować.
Zatem obiecałam sobie, że kończę wszystkie stresujące rozmowy i będę biegała/truchtała/ po fotograficznym atelier.
Po skosie mogę tam zrobić osiem sporych kroków, więc jest ok.
Biegałam 5 minut.
Następnym razem będę biegała 5 i pół minuty. To jest jakaś alternatywa, żeby nie stracić sprawności.
3.04.2020
Aga zadzwoniła jakby czuła, że coś nieciekawego się ze mną dzieje.
Opowiedziałam jej o tej koszmarnej nocy zaznaczając, że już wszystko już jest ok.
Do dzisiaj jeszcze nie wybrałam się do sklepu.
Ciągle coś mi wypada, później zaś tracę ochotę, może i dobrze, bo wtedy zakupów starczy mi do świąt i na święta.
Dzisiaj skromniutki obiadek zupka na 1 małej białej kiełbasce z ziemniaczkami. 
❤ 
Przypomniał mi się Krzychu Aniu. 
Napisał, ten wiersz, bo oglądał to moje zdjęcie i ono go zainspirowało. 
Ciekawe czy pamięta tamten czas.
Perełki
Przepiękne perełki,
to praca przyrody,
z pajęczej niteczki,
i kropelek wody .
Za to talent wielki,
w fotografa oku,
pięknie je uchwycił,
dodając uroku .
Tych przepięknych pereł
tu fragmencik mały
w mojej galeryji,
widać wieniec cały......

                                       jk.  24.09.2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga