środa, 24 lipca 2019

Przepis na kapustę i nie tylko

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
24 lipca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Najpierw przepis na kapustę. 
Zawsze gotuję albo ¼ kapusty włoskiej i ¾kapusry białej.
Lub w takim samym stosunku biała z kiszoną.
Dzisiaj wyjątkowo zrobiłam z włoską.
Byłam w Polo i były cudowne liście zewnętrzne kapusty włoskiej.
Przepłaciłam wzięłam 8 ogromnych liści włoskiej i bardzo mała główkę kapusty białej wszystko włożyłam do jednej reklamówki, bo przy kasie są młodzi znajomi z Jantaru i do takich rzeczy się nie czepiają.
Biała była droższa, więc za włoską zapłaciłam jeszcze raz tyle, ale z całą główką nie miałabym, co zrobić.
Tak, zatem poszatkowałam kapustę włoską i pół białej, bo tylko tyle weszło do garnka.
Druga połówka białej czeka nie ugotowana.
Na dno garnka dałam troszkę oleju kujawskiego zawsze tak robię, sama nie wiem, czemu nie dodaję za to żadnych boczków ani innych tłuszczy.
Zioła; suszone warzywa,
Łyżka kucharka bez glutaminian sodu i konserwantów.
 
Majeranek półtorej łyżki.
Zioła tajskie łyżka.
Pieprz cytrynowy – płaska łyżka
2 suszone małe maślaczki.
2 liście laurowe.
Warzywa i owoce;
1 jabłko zielone,
3 śliwki czerwone,
Mała cebula biała,
Łyżka żurawin suszonych.
5 małych pieczarek
4 spore ząbki czosnku.
Wszystko musi gotować się minimum półtorej godziny.
Na 10 min przed końcem dodaję pokrojoną połówkę czerwonej papryki, 
startego na dużych oczkach selera. 
Lubię jak jest al dente i koperek.
Należy próbować kapustę włoską ona wymaga najdłuższego gotowania. Mam teraz kapustkę na długo, ale wierzcie mi jest przepyszna.
Z karkóweczka panierowaną.
~~~~~~~~~~~~~~
Tego się kompletnie nie spodziewałam.
Przyjechało jakieś alkoholowe towarzystwo siedzą, przed naszym domem i piją, bardzo głośno rozmawiają i są cholera w 7 niebie.
Matko droga oni dopiero, co przyjechali a już tak balangują. 
Wszyscy są po 50 tce, oprócz dziewczyny niedorozwiniętej, która może mieć z 19 lat.
Gdyby takie towarzystwo zabawiało się tu dłużej, to stracę całkiem ochotę na pobyt nad morzem.
Nie sądziłam - choćby po zeszłym roku, że tak tu może być.
~~~~~~~~~~~~~~
Jedna kobieta chyba się upiła, wylała mleko w lodówce, – co trochę do niej biega otwiera ją i to mleko z lodówki wylewało się na podłogę.
Ona udaje, że tego nie widzi, a może już nie widzi.
Raz starłam po niej, ale jak drugi raz podłoga była zalana mlekiem myślę sobie w końcu to nie moja broszka, nie będę po pijaczkach sprzątała.
~~~~~~~~~~~~~~
Od rana wysłuchałam reprymendę.
Biegłam siusiu i musiałam minąć przy umywalce p. profesor j. polskiego, która zaczęła jak zwykle mamrotać do siebie i nie było to wcale radosne powitanie.
Zrozumiałam tylko, że w toalecie, coś jej się wietrzy.
Tyłek tak wypięła w wąskim korytarzyku, że nie mogłam przejść.
Głowę wsadziła do umywalki, myła zęby a że jest ślepa to chyba szukała strumienia wody a może okulary wpadły jej do dziury w umywalce. Stąd taka pozycja.
Szlag jak tę Ziutę widzę ściska się we mnie wszystko i oczywiście zatrzymało mi się „chcenie siusiu”.
Ona do trumny nie przestanie wszystkich pouczać – masakra. 
Kiedyś aż tak jej zachowanie mnie nie drażniło teraz jest po prostu sorry za określenie/upierdliwa/.
Coraz częściej przestaje mi się tu przez nią podobać.
Wczoraj właścicielka odgrażała się, że usunie ostatni kosz w budynku.
Zaproponowała mi bym napisała takie ogłoszenie, że „śmieci wyrzucać należy do puszek posegregowane, bo jak nie….” Odmówiłam – w końcu ja tu przyjechałam na wczasy a nie edukować różnych pijaków i złośliwe Ziuty.
Co oni sobie myślą ja mam za nich robić robotę i jeszcze za to im płacić?
Masakra!!!
Wracając do p. prof. to nie sądziłam, że jej sąsiedztwo może by tak uciążliwe.
Niech ją prąd popieści, nieźle musiała mi pupę obsmarować, że kobitka, która mieszka 150 m od mojego domu nie chciała mi powiedzieć gdzie.
Talerze im prywatne pożyczyłam byłam miła a ona tak się zachowała
Jakieś koszmarne układy tu zapanowały. 
Na szczęście jestem samotnikiem i potrafię sama zająć się sobą – ludzie nie są mi konieczni do szczęścia, ale niezdrowe układy rzutują niestety na komfort pobytu.
Za to znowu mam tu boskie sny.
Dzisiejszy był cudowny i dokładnie go pamiętam. Spanie zawsze z powodu fantastycznych snów dawało mi wiele radości.
To takie moje równoległe życie śnią mi się rzeczy, o których kiedyś marzyłam i czuję się jakby ten świat snów był realny - póki śnię.
„Żeby pamiętać o dobrych rzeczach nie wystarczy mieć dobrą pamięć.
By zapomnieć o złych nie wystarczy mieć Alzheimera” – fajne no nie gdzieś na to wpadłam w Internecie i podoba mi się. 
Buziaki dla tych, co lubią kapustę, ona śniła mi się kiedyś w Grecji jak mieszkałam z wegetarianką.
Tylko śniła mi się w towarzystwie schabowego. 
Dla tych co mnie lubią.
Miłej nocki i kolorowych snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga