środa, 19 czerwca 2019

Pyszny obiad na poprawę humoru

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 czerwca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Zaczynam od tego, że czuję się znacznie lepiej.
Co to znaczy?
Już mogę na leżąco przewracać się z boku na bok, nogi układać jak lubię.
Jeszcze czasami mnie leciutko boli jak się podnoszę z pozycji leżącej, ale to naprawdę rzadko.
Jeszcze boję się wykonywać raptownych ruchów, ale to tylko strach wyimaginowany.
Jeżdżę delikatnie na rowerze i nie więcej niż 3 km
……………………..
Pan Henryk złota rączka zrobił mi blat pod komputer teraz mogę swobodniej pisać mam przynajmniej jeden łokieć gdzie oprzeć.
Bardzo cały czas jestem zachwycona serdecznością pracowników – szczególnie tych zajmujących się czystością i techn. Stroną funkcjonowania ośrodka.
Ok. teraz zmiana koloru z różowego na może fioletowy.
Mam kamienie w tej wędrującej nerce. Ból w czasie siusiania czasami jest świdrujący.
Próbuję je spędzić piwem, – choć kiepsko mi to wychodzi, bo nie przepadam za alkoholami a już za piwem w szczególności.
……………….

Po raz kolejny przekonuję się, że niektórzy ludzie są nieszczerzy.
Czasami szlag mnie trafia, bo mimo mojego otwartego serca, mimo szczerości zachowują się wobec mnie po prostu wrednie. Dzisiaj było dziwne zdarzenie, pan, który wczoraj przyjechał rowerzysta jeżdżący ponoć po 100 km dziennie w moim mniej więcej wieku, wszedł do mojego pokoju, gdy ja byłam w kuchni. Nie wiem, po co, rozmawiał z kimś przez telefon.
Szłam po zioła i zobaczyłam, że stoi w moich drzwiach i lustruje pokój.
Rozmawiał przez telefon i zaczął tłumaczyć się, że się pomylił.
Widziałam go przez cała drogę z kuchni.
To trochę trwało, trudno byłoby się pomylić widząc mój pokój. Brak roweru, bo mój stoi w pustym pokoju. On jednak stał w tych drzwiach jak zamurowany a właściwie odniosłam wrażenie, że z niego wycofywał się.
W międzyczasie pojawił się sąsiad, który mieszka za mną.
Starszy 8 lat ode mnie.
Szedł od wejścia i zatrzymał się przy moich drzwiach.
Jest bardzo gruby nieomal zablokował cały korytarz.
Głupio to wyglądało, że ten, co dopiero przyjechał praktycznie wychodził z mojego pokoju.
Ten starszy oczywiście, jako „niby dowcipny”, wysilił się na żart, „to dobrze, że zajął się pan panią Basią, bo jej bardzo przydałby się mężczyzna”.
Normalnie zatkało mnie.
Jakim prawem człowiek, którego wcale nie znam pozwala sobie na takie żarty pod moim adresem? Kurczę blade, czy ja mam na czole coś wypisane, czy nie znam się na żartach?
Wkurzyłam się, ale nie zareagowałam – nie chciałam być niegrzeczna a chyba powinnam.
Wczoraj rozmawiałam z trzema panami przed domem, gospodarzem, złotą rączką i tym Gienkiem, który najlepiej wie, czego mi trzeba.
Nic o sobie nie mówiłam, to oni mówili, wypiłam z nimi pół szklanki piwa, bo chyba mam problem z kamieniami na nerkach i tylko, dlatego się skusiłam a tu okazuje się, że oni spoufalają się przez to ze mną, jakbyśmy byli kumplami.
Ludzie są niewyobrażalnie prości, człowiek musi na każdym kroku się pilnować.
Byłam miła tu dla wszystkich, ale okazuje się, że ludzie odbierają to jakoś dziwnie.
Muszę zmienić swój stosunek do wszystkich.
Zrobię to wbrew sobie samej, ale wygląda na to, że moja otwartość nie popłaca.
To tyle w temacie ludzi tutaj.
Może ludzi ogólnie, sama już nie wiem.
Swoją drogą muszę sprawdzić czy mam kartę bankową i dokumenty.
Wszystko jest na miejscu – mam refleks szachisty, sprawdzam po 8 godzinach.
Chyba za bardzo ufam ludziom.
Zrobiłam sobie pyszny obiad 

i powiedziałam Gienkowi, że zachował się niegrzecznie, bo od rana a to z kiełbaskami z wczorajszego ogniska, na które mnie notabene nie zaprosili/wiedzą, że nie piję alkoholu – może, dlatego/ a to z arbuzem do mnie startował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga