wtorek, 4 czerwca 2019

Gdyby choć światełko w tunelu.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
4 czerwca 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
11 Dzień mojego pobytu w Dźwirzynie.
Pogoda zrobiła się piękna, chodzę na plażę, choć tak po prawdzie jestem leniwa i nawet nie bardzo chce mi się chodzić.
 Wczoraj miałam totalnego doła, bo napisałam do syna brata, że tu są tanie pokoje jakby z żoną chcieli przyjechać nad morze.
Wcześniej przyjeżdżali do Dziwnowa.
On zaś mi odpisał, że od pół roku są u ojca w Niemczech i już wyjechali na stałe.
Wszyscy, których kocham wyjechali na stałe za granicę.
Zostałam sama jak ten kołek w płocie.
To strasznie dołujące, że rodzina, którą kochamy ucieka z kraju, że są szczęśliwi w takich krajach jak Niemcy.
Mam nie do końca zrozumiałą dla mnie samej awersję do Niemców. Może to dawna polityka ukształtowała moje poglądy w tym względzie. 
Czuję, że jak Wanda nie poszłabym za Niemca.
Dla mnie są narodem, który bez żadnych skrupułów mordował nas, nasze dzieci. Nie mam za grosz dla nich empatii.
Nie lubię ich i tyle. Okazuje się, że moja rodzina pojechała do Niemiec, nie czują się tam jak obywatele gorszej kategorii i pragną tam umrzeć, dla mnie to straszne.
~~~~~~~~~~~~~~
Boli mnie cały czas, biorę lek na zmniejszenie bólu.
 Jest oczywiście już lepiej, ale to nie ta sprawność, co 15 dni temu. Ból przesunął się zdecydowanie w kierunku prawego biodra, nie biodro mnie boli, ale kość krzyżowa jakby po prawej stronie i ta miękka część za nią w prawo.
Znowu próbuję schudnąć robię sobie wieczorem sałatki na rano, gdybym była chuda może obciążenie byłoby mniejsze na kręgosłup i ból przeszedłby. Nie wiem jednak czy to coś da.
Ogólnie mam dużego doła, miałam nawet taki moment, że pomyślałam sobie, że powinnam pójść w morze, bo moje życie kompletnie straciło jakikolwiek sens. 
Gdyby ta woda nie była tak zimna, to, kto wie, czy nie popłynęłabym z rybkami jak kiedyś w Grecji. Nic mnie nie cieszy. Zabrałam aparaty komputery statywy miałam plany jeździć na rowerze robić zdjęcia.
Nic mi się nie chce. Wczoraj dość długo rozmawiałam z takim młodym z Sochaczewa.
Opowiadał mi o sobie swojej rodzinie, było mi głupio, bo ja zwykle rozmowna i kontaktowa w takich razach nie za wiele miałam mu do powiedzenia.
Biedak niemal spalił swoje jedzenie, bo gotował w kuchni i rozmawiał ze mną przed budynkiem.
Życie naprawdę jest okrutne. Gdy człowiek jest młody szarpie się, tak jak on przyjeżdża 4 rok w wakacje, żeby złapać jakąś sensowną pracę. Zarabia, by starczyło mu na studia, później zakłada rodzinę, która w efekcie mentalnie lub w realu go opuszcza i zostaje sam jak ten groch przy drodze na starość.
Nie chodzi nawet o to czy ktoś go pocieszy w bólu, chodzi o świadomość, że nie ma nikogo, komu tak naprawdę na tobie zależy. Nikogo, nawet Ci, których uważasz za przyjaciół w efekcie odsuwają się od człowieka, który na okrągło jest obolały i zniesmaczony życiem.
Powiesz mi ciesz się póki ono w Tobie się kołacze.
Rany boskie, jaki to ma sens? Człowiek jest zwierzęciem stadnym potrzebuje mieć obok siebie drugiego człowieka, niestety, życie pisze własne scenariusze i nie za bardzo mamy możliwość w nie ingerować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga