czwartek, 4 maja 2017

W kieracie

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
4 maja 2017
 Matko słodka, lekko się ogarnęłam a i tak wyglądam jak czupiradło. Mam połamane paznokcie i jestem kompletnie zdechła.
Bardzo ambitnie postanowiłam posprzątać garaż.
Miałam tam porządek, ale jak zimą byłam wezwana z powodu zatkania rury, przez mojego sąsiada z góry, wkroczył do mojego garażu i zrobił w nim totalny Sajgon.
Miałam tam poukładane sporo grubych 5 cm desek i belek na ewentualny remont, bądź bardzo mroźną zimę, czy wojnę, kto to wie. Wszystko ślicznie pod ścianą, ale jemu one przeszkadzały, bo nie miał dostępu do rur, więc poroznosił po całym garażu. 
Jedna taka deska waży ok. 7 kg 
musiałam nie tylko je pozbierać, ale ułożyć w miarę stabilnie na drewnie opałowym, czyli na wysokości ok. 170cm w górę. Po prostu padam.
Deski ułożyłam belki też – te jeszcze cięższe od desek i postanowiłam zrobić sobie przerwę.
Trzeba będzie woła, żeby zagnał mnie do dalszej pracy a jest jeszcze tam sporo do zrobienia.
Póki, co kawa i lekka drzemka, wstałam po 4 godzinach snu o 6 tej i zwyczajnie wolę spać niż tyrać w garażu.

No i o 16 tej zmobilizowałam się ponownie, garaż był miejscem przechowywania różnych kartonów, pism nieprzeczytanych i różności, trzeba to wszystko przejrzeć, część wyrzucić a resztę porządnie poukładać. Zajmuje to sporo czasu, więc mam pracę jeszcze na jutro. 
Sama nie wiem, po co myłam wczoraj włosy.
Wracam z garażu utytłana jak półtora nieszczęścia. 
Dzwonił dzisiaj do mnie mój kolega fotograf. Ponawiał zaproszenie, kto wie czy jak już będę tą robotą wykończona, nie zdecyduję się na wyjazd. 
Tym bardziej, że mojemu Inspiratorowi coś w ten weekend wypadło i w następny chyba też, więc nie wiem czy będzie mi się chciało samej siedzieć w domu i wojować cały czas z porządkami – wiadomo nie cierpię sprzątania, więc gotowa jestem zrobić wszystko, by się od niego wymigać.
W tygodniu normalka, można się zmobilizować, ale w weekend, żeby siedzieć i sprzątać jak tyle rozkosznych rzeczy można robić, to jest po prostu zboczenie.
Gdyby mój kolega fotograf widział mnie dzisiaj przy pracy pewnie wycofałby się z tego zapraszania. Muszę na dzisiaj skończyć, bo wątroba zaczęła mnie boleć. Nadźwigałam się tych desek i belek i to są skutki. 
Idę odpocząć. Zrobię sobie 2 kawkę i pomarzę a co? 
Jeszcze nie wiem, o czym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga