wtorek, 9 maja 2017

Trzymaj się Baśka.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
9 maja 2017
Zaspałam niestety wszystko jest troszkę opóźnione.
Cukier na czczo, 112 więc jest ok.
7.40 śniadanie /wcześniej była woda i tabletka na cuk/.
 Jedno jajko jajecznica na oleju kokosowym, chlebek drwalski 
3 maleńkie 5 cm dł kromeczki posmarowane 3 g masła – razem 274. Kalorie obliczam w aplikacji Vita Scale, którą już wcześniej ściągnęłam.
Te kalorie to są oczywiście w przybliżeniu, bo nie ważę np. 3g masła tylko oceniam na oko.
8.20  kawa. Kawka zaparzona i chyba się jeszcze zdrzemnę.
Przed II śniadaniem woda z kurkumą.
10. 30 II śniadanie – jabłuszko i 3 orzechy włoskie 308 kal./razem 582/z orzechów zrezygnowałam na razie.

Mam problem, przypomina mi się taka autentyczna anegdota. Wiele lat temu leczyłam znerwicowany żołądek z wrzodami u znanego wielu ludziom gastrologa Krzysztofa Rynkiewicza.
P. dr był nie tylko dobrym lekarzem, ale wcześniej mistrzem Polski w wadze piórkowej w boksie a później lekarzem kadry łódzkich bokserów.
Pamiętam, że byłam u niego na rutynowej wizycie.
Najpierw przeraziłam go, bo miałam takie, niskie ciśnienie, że mierzył je ze trzy razy, po czym stwierdził, że chyba popsuł mu się ciśnieniomierz, bo według jego wskazań nie powinnam już żyć.
Ja zakłopotana stwierdziłam, że może, dlatego, bo nie piłam dzisiaj kawy.
Bardzo go moje tłumaczenie rozbawiło, wezwał pielęgniarkę i zaordynował – „Proszę natychmiast zrobić dla pani kawę, ale takiego szatana i uspokoić oczekujących pacjentów – ta wizyta potrwa nieco dłużej. Dla mnie też może być kawa”.
Wtedy właśnie zadzwonił telefon. Doktor odebrał, ponieważ mężczyzna po drugiej stronie słuchawki mówił dość głośno słyszałam całą rozmowę. Dziś nie pamiętam nazwiska boksera, ale to jego trener dzwonił do doktora. „Musi pan go przyjąć poza kolejnością – zaraz go dowiozę. Co się z nim dzieje? Ma coś z głową. Panie trenerze bez paniki, – dziś każdy ma coś z głową – przyjmę go tylko, dlatego, żeby panu się nie udzieliło” Zaczęłam się śmiać i oczywiście ciśnienie mi podskoczyło wykazując, że ma mi się na życie.
Skoro już jestem przy dr Krzysztofie Rynkiewiczu, to on powiedział mi któregoś dnia, dziewczyno wyrzuć wszystkie leki, które Ci zapisałem. Tobie farmakologia nie służy.
Zapiszę Ci restrykcyjną dietę mojej mamy.
Wolno Ci jeść kapustę kwaszoną/surową bądź gotowaną/ ziemniaki gotowane i wołowinę zrazówkę zmieloną i zaparzoną wrzącą wodą. Bez jakichkolwiek przypraw. I jeszcze najważniejsze – zmień podejście do życia – wszystko jest mało ważne – najważniejsze jest Twoje zdrowie”.
Posłuchałam go wyleczyłam wrzody i od 30 roku życia nie brałam żadnych tabletek.
Dopiero cukrzyca zmusiła mnie do powrotu do farmakologii, uważam jednak, że jak udałoby mi się zrzucić z 10 kg, może i cukrzyca cofnie się, choć trochę.
Zaś z głową ja mam dziś problem, podejrzewam, że to działanie kurkumy, ona rozrzedza krew.
Nigdy mnie głowa nie bolała, no chyba, że mnie zawiało jak jeszcze jeździłam na motorze. Ale to zamierzchła przeszłość. W sumie nawet mnie nie boli tylko mam takie uczucie jakbym na głowie miała za ciasną opaskę założoną. Może jednak za bardzo wczuwam się w organizm przy tej diecie. Mój Inspirator powiedział, że za dużo myślę o jedzeniu. Matko droga a o czym ja mam myśleć jeszcze porządki mam na głowie, ale o tym raczej staram się nie myśleć.
Dzwonił wczoraj Tymon i powiedział mi, że się przeziębił i spytał mnie czy pamiętam jak się o mnie troszczył w Krynicy, gdy nieomal zdychałam z przeziębienia.
Oczywiście, że pamiętam, nikt nigdy tak się o mnie nie troszczył w chorobie, jakże miałabym zapomnieć.
Dużo sobie bardzo szczerze powiedzieliśmy, to dobrze, bo uważam, że była jakaś jak ja to mówię „zadra”.
Może teraz lepiej się zrozumiemy. Gdyby nie to, że jestem w trakcie sporych porządków, może i bym do niego pojechała, bo mam świadomość, że jest sam.
Niestety do 1 czerwca jestem uziemiona pewnie do tego czasu się wykuruje.
Wysypuję na parapecie a właściwie na takiej płycie ceramicznej, którą umieściłam na parapecie ziarno słonecznika, już pierwszy szczygiełek to odbadał i zaglądał zaciekawiony do mojego atelier fotograficznego, czekam też na inne ptaszki.
Matko słodka, muszę wziąć się za sprzątanie.  
Wrzucę jeszcze jedno zdjęcie z Nicei, 
żebym miała lepszą motywację. 

13. 30 obiad kapusta pekińska gotowana, 5 pulpecików wielkości orzecha włoskiego, 2 płaskie łyżki brązowego ryżu gotowanego + koncentrat pomidorowy ze śmietaną/sos/ 405 kal /razem 792 kal/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga