piątek, 28 kwietnia 2017

Szarlotka i koniki

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
28 kwietnia 2017
"Śmiechu mi trzeba na te dziwne czasy, śmiechu zdrowego jak źródlana woda.
Niech mnie kołysze w tej wielkiej podróży i niech prowadzi gdzie śmieszna gospoda.
Niech dźwięczy, męczy aż do zadyszki... śmiechu mi trzeba przede wszystkim.
Niech się za trzęsą od śmiechu ściany, niechaj na zawsze będę nim pijany...
Nie okrutnego, nie cynicznego... Śmiechu mi trzeba bardzo ludzkiego".
/Adam Ziemianin/

 Wiosna troszkę deszczowa wilgotna, mój przyjaciel zadbałby wilgoć mnie nie dręczyła. Kupił mi osuszacz powietrza. https://www.mango.pl/produkt/osuszacz-powietrza-le-160-p56137.html
 Ja sama na to bym w życiu nie wpadła. Jakoś chyba przyzwyczaiłam się do tej wilgoci. Cały tydzień wymyślałam różne smakołyki na nasz weekendowy wyjazd. Co by o tym nie myśleć to daje nam a przynajmniej mnie naprawdę wiele przyjemności. Jedziemy sobie za każdym razem w nowe miejsce. Nie musimy się o nic martwić. Ja szykuję smakołyki na pyszne przekąski. Spędzamy czas przyjemnie – jesteśmy „razem” to ma znaczenie, taka weekendowa regeneracja. Dla mnie też, choć ja już nie pracuję. Regeneracja psychiczna i poczucie pozornej, ale niezobowiązującej więzi. Jak teraz sobie o tym myślę, to aż dziwię się, że wcześniej jakoś mi się takie kontakty nie podobały. Nie żebym próbowała, ale nawet nie brałam pod uwagę takich relacji. Teraz wydaje mi się, że to dla mnie „póki, co” najlepsze. Kiedy przyjmuje się zasadę powiedzmy przyjacielskich spotkań okraszonych odrobiną radosnej intymności w końcu człowiek może bawić się chwilką. Teraz nie czuję potrzeby stałego związku. Może, dlatego, że wiosna rozsiewa kwiaty po łąkach a ja jak ten piękny kolorowy motyl próbuję, czerpać wszystko, co najsłodsze z tej feerii barw i zapachów.
~~~~~~~~~~~~~~
Czas ukryć w ciepłych dłoniach,
zatrzymać, choć na chwilę,
gdy w skrzydeł srebrnej poświacie
na łąki sfruną motyle,
przez jeden maleńki moment,
przez bardzo krótką chwilę
oddać się namiętności,
gdy nadlatują motyle.

łąkę barwami ukwiecić
we włosach mieć zapach traw,
gdy przylatują motyle
wierzyć…, w magiczny czas.

Ten magiczny czas, nie jest podobny do żadnego wcześniejszego.
W założeniu jakby wiadomo, że się pewnie skończy.
Wcześniej czy później i trzeba być na to przygotowanym. Teraz nie warto się tym martwić.
Zrobiłam super szarlotkę dla cukrzyków, bo oboje chorujemy.
Podam przepis, bo może inni skorzystają.
 SZARLOTKA Z BEZĄ I KRUSZONKĄ
Ciasto; 3 szklanki (450 g) mąki migdałowej /ja kupiłam jest bardzo droga/
1 łyżka płaska stewii
Kilka kropli olejku wanilinowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
250 g masła
olej do posmarowania formy/wyłożyłam papierem do pieczenia.
5 żółtek
Do miski lub na stolnicę przesiać mąkę, dodać stewię, olejek wanil. i proszek do pieczenia. Dodać starte na tarce lub drobno posiekane masło. Ucierać składniki palcami lub siekać składniki na stolnicy aż powstanie drobna kruszonka.
Dodać żółtka i zagnieść ciasto łącząc ze sobą wszystkie składniki.
Uformować kulę, rozpłaszczyć ją, zawinąć w folię i schować do lodówki na ok. pół godziny.
JABŁKA
1 kg jabłek odmiany szara reneta
sok z 1/2 cytryny
1 budyń śmietankowy lub waniliowy
1 łyżeczka cynamonu
Ja dodałam jeszcze 3 świeże śliwki i kilka orzechów włoskich.
 Całość po pokrojeniu na drobniutkie kawałki podpróżyłam na patelni.
Wyjąć ciasto z lodówki, odłożyć 1/3 ciasta i schować je z powrotem do lodówki. Z 2/3 pozostałego ciasta uformować kulę i pokroić ją na cienkie plastry, układać je na dnie blaszki o wymiarach 25 x 35 cm posmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia lub posypanej mąką. Plastry ugnieść palcami na jedną równą warstwę i wstawić do piekarnika na ok.10 minut/do zarumienienia na złoto/.
BEZA
5 białek
1 łyżka stewii
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
Odrobina soli do ubicia białek/pół płaskiej łyżeczki od lodów/
Ubić białka na sztywną pianę ze szczyptą soli, następnie stopniowo dodawać stewię cały czas ubijając.
Dodać mąkę ziemniaczaną i wymieszać. Sądzę, że można by zastosować tu też mąkę migdałową,/albo ryżową, – która mi wyszła,/ale trudno.
Na podpieczony spód wyłożyć jabłka, na wierzchu bezę i na końcu starte na tarce ciasto z lodówki. Piec przez ok. 35 minut na złoty kolor. Ciasto jest rewelacja – ja kupiłam inne twarde jabłka kwaskowe. Mówię Wam pychotka. Musiałam schować przed sobą, żeby dotrwało do jutra.
 Tym razem wybieramy się w okolice Wolborza i Bogusławic


Majówka w  Bogusławicach (od 29 kwietnia do 1 maja)

Sobota (29.04)

8.00 – konkursy regionalne (mini LL, LL, L, P)

13.00 – kwalifikacje MPMK (4 i 5 latki).

14.30 – konkursy ZO (N, C, CC).

Niedziela (30.04)

8.00 – konkursy regionalne (mini LL, LL, L, P)

13.00 – kwalifikacje MPMK (4 i 5 latki).

14.30 – konkursy ZO (N, C, CC).

ok. 18.00 – Drużynowy Puchar Polski i konkurs Barier

Dodatkowe atrakcje:

10:00-17:00  Dmuchańce dla dzieci.

19:00 Dyskoteka

19:30/20:00 Koncert zespołu EXTAZY.

Poniedziałek (01.05.)

8.00 – kwalifikacje MPMK (5-latki)

9.00 – konkurs rundy brązowej PLJ

11.00 – konkurs rundy srebrnej PLJ

13.00 – konkurs Grand Prix PLJ – memoriał Barbary i Andrzeja Osadzińskich

Ok. 14.30 – konkursy regionalne (mini LL, LL, L, P).
 Zatem oprócz normalnych przyjemności może jeszcze czas spędzimy z konikami.

Powinnam jeszcze napisać, że kupiłam inny „rarytas” – mianowicie olej z czarnuszki. Ponoć jest on panaceum na różne nowotwory. 
Tak kiedyś twierdził mój były kolega Krzychu, który miał bardzo chorą córkę i olej z czarnuszki traktował jak ostatnią deskę ratunku. Obraził się na mnie za mój sceptycyzm w tym względzie. Niemniej zobaczyłam w sklepie maleńką 10 cm buteleczkę tego specyfiku za jedyne 29 zł, więc kupiłam z myślą dodania do sałatek, tak na wszelki wypadek, żeby odczynić uroki. Sałatkę planowałam, więc co mi tam – dla zdrowia mojego i mojego inspiratora. Wlałam na szczęście odrobinę, jak wąchałam a węch mam bardzo dobry, niczego niepokojącego nie poczułam…., a w sałatce zaczął pachnieć jak jakiś techniczny olej spalinowy. Niech to szlag – za takie pieniądze. Musiałam, sporo ziół dodać, żeby sałatki nie wyciepnąć przez okno. Jakoś ją uratowałam, – ale nigdy więcej już sałatki nim nie poczęstuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga