czwartek, 13 kwietnia 2017

ruszamy ślepi przed siebie, aż do… następnego snu....

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
13 kwietnia 2017
„Trzwe dwojeynastego nawet w grudniu jest wiosna…”
„Basiu, to niemożliwe!
Wywal po prostu ten wiersz.....arcy....nie wiadomo jaki” - to słowa mojej dobrej znajomej z Facebooka.
- mowa o tym wierszu dlatego wstawiam go jeszcze raz 
Samotność  we dwoje

Kakao pijemy od święta.
W oczy patrzymy sobie
też raczej od święta.
Jakie mam oczy powiedz?
Sam widzisz nie pamiętasz.
Już nas nie niepokoją
głębokie westchnienia.
Krew w żyłach płynie wolniej,
jakby od niechcenia.
Rytmu już nie czujemy,
ognia nie rozpalamy.
Jesteśmy zamyśleni
i ciągle zahukani.
Już nas nie bierze rumba.
Już nie czujemy bluesa.
Ognista tarantela
już nas nie porusza.
Nie grożą nam odloty
i powroty na fali.
Przy wypalonych świecach
siedzimy osowiali


I tylko czasem w sercu
jakaś iskierka błyśnie
Ukłuje i zapiecze
nim na dnie serca zniknie.

Julitko, te dwa wiersze w moim odczuciu mają głębokie przesłania. Pokazują nasze słabości, to jak bardzo oddalamy się z czasem od problemów innych i świata. 
Popatrz, gdy byliśmy młodzi, gotowi byliśmy na różne poświęcenia dla innych ludzi. 
Pamiętam jak jeździłam do Domu Dziecka, jak wzruszał mnie ich los. Jak pragnęłam dać im okruszynkę serca, by czuły się szczęśliwsze. Jak zbieraliśmy prezenty dla nich na gwiazdkę. 
Jak cała pakamera nad szkolnym sklepikiem, tak była wypełniona zabawkami, że wysypywały się na zewnątrz przy każdym otwarciu drzwi. Pamiętam, że ktoś ukradł piękną lalkę śpiącą w łowickim stroju i nie zauważyłabym zapewne tego, gdyby nie fakt, że tę lalkę podarowałyśmy z Agnieszką moją córką, bo to była jej ulubiona lalka. 
Później nagle zniknęła z pakamery. Jaka wtedy byłam zła, choć nikomu nie zdradziłam, bo czułam, że ona znaczy lalka pojawi się u wnuczki pracownika szkoły i tak też się stało. 
Pamiętam jak później wielokrotnie jeździłam z Wami uczennicami liceum bawić się z dziećmi i robić im zdjęcia, bo były to jedyne zdjęcia z ich dzieciństwa. 
Pamiętam jak cieszyły się, gdy dostawały je ode mnie w prezencie. Pamiętam jak Kuba chłopiec w silnych okularach powiedział mi, że chciałby też nauczyć się robić zdjęcia. Pamiętam jak to opisałam kiedyś w blogu i jak żeglarz „Albatros” przysłał mi swój aparat z całym osprzętem i torbą  dla 9 letniego wówczas Kuby./Ania powinna pamiętać to zdarzenie a przynajmniej albatrosa/. 
Pamiętam jak jeździłam do Porszewic, by nauczyć Kubę robić zdjęcia. Później jeszcze na gwiazdkę, ktoś już nie pamiętam nawet, kto podarował wyposażenie ciemni dla dzieciaków. 
Później pojawiła się nowa dyrektorka i uznała, że za bardzo ingerujemy w wychowanie niektórych dzieci i zabroniła nam wizyt w Domu Dziecka. 
Pamiętam jak po latach dostałam cudowne zdjęcia z Korsyki z listem od fotoreportera Kuby…., który jednak pokochał fotografię jak ja. Byłam autentycznie szczęśliwa, bo nie sądziłam, że takie będą owoce tamtych naszych działań. 
Dzisiaj jest kilka osób z tamtych czasów, obok mnie. Osób, które chcą z jakiegoś powodu pamiętać, nasze wspólne bycie razem w tamtych szalonych czasach. 
Kariera im nie przewróciła w głowie. Ale…., są też i tacy jak jeden wice - redaktor National Geographic, którego zabrałam do Anglii jeszcze, jako ucznia na warsztaty filmowe zorganizowane przez telewizję BBC i który chyba 3 lata temu sam poprosił mnie bym go dodała do kontaktów na Facebooku. Teraz, gdy awansował, zrobił czystki na swoim facebukoowym profilu i wyrzucił mnie z kontaktów, bo już chyba nie pasuję do jego towarzystwa. 
~~~~~~~~~~~~~~
To o czym tu piszę to tylko mały wycinek tego co nas łączyło.
To jest życie Julitko nasze poglądy zmieniają się w zależności od punktu siedzenia. 
Dobrze, że nie wszystkich, ale o tym też trzeba pamiętać. 
Wracając do tamtego wyjazdu do Anglii Ci, którzy uczestniczyli w tworzeniu tego filmu na konkurs, który zakwalifikował nas na te warsztaty, wiedzą ile czasu i własnych pieniędzy przeznaczyłam, na to, by ten film powstał. 
Woziłam własnym samochodem całą ekipę biorącą udział w zdjęciach. Później zdobywaliśmy pieniądze na wyjazd, bo organizator zapewnił nam pobyt, ale dojechać musieliśmy na własny koszt. Musiałam zrobić kolejny film dla Fabryki Narzędzi, pokazujący proces powstawania jakiegoś nadzwyczajnego noża, z którym fabryka pojechała na Targi Światowe do Salonik w zamian, za co zasponsorowali nam ten wyjazd w znacznym stopniu. 
Sponsorem też był nasz absolwent właściciel międzynarodowej Firmy Farmaceutycznej, który w ten sposób spłacił pewien jak twierdził dług wdzięczności. Ja kiedyś pomogłam mu coś załatwić, co ułatwiło mu karierę zawodową. W efekcie już po wyjeździe z młodzieżą od moich kolegów z pracy usłyszałam, że zorganizowałam sobie atrakcyjną wycieczkę. Sobie!!! 
Jak widzisz Julitko życie składa się z takich łańcuszków dobrych i szlachetnych oraz niezbyt chlubnych zdarzeń.
Pamiętam jak miałam pożar w domu. 
Byłam zdruzgotana ogromem strat. Zwróciłam się z prośbą, do mojej byłej pracy, gdyż ktoś mi powiedział, że są pieniądze na takie wyjątkowe sytuacje.
Suma, jaką mi wtedy dano była tak śmieszna, że nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać, żałowałam, że poprosiłam o tę pomoc. 
I nagle jak królik z kapelusza pojawił się człowiek, którego wcale nie znałam osobiście, powiedzmy kolega z pl. foto, który czasem oglądał i komentował moje wstawiane tam zdjęcia. 
Napisał do mnie jak obejrzał zdjęcie z pożaru, że może mi pomóc finansowo. 
Byłam naprawdę pod dużym wrażeniem i nigdy mu tej propozycji nie zapomnę. 
Pomocy nie przyjęłam, bo wydawca, dla którego robiłam zdjęcia do folderu w Szczecinie, błyskawicznie przesłał mi pieniądze i problem finansowy zniknął. Potrzebowałam jak niczego na świecie wtedy wsparcia psychicznego. 
Byłam już sama, wdychałam w każdej sekundzie te toksyczne ze stopionego plastiku opary. Praktycznie zaczynała się zima, nie mogłam wietrzyć i tak już zimnych mieszkań, nie miałam gdzie się podziać. Potrzebne jak nic było mi dobre słowo, tamtej zimy, żeby przetrwać w tych skażonych mieszkaniach do wiosny, gdy będę mogła wziąć się za remont. 
Jestem twarda praktyczne prawie bez żadnego wsparcia. 
No nie Ania mnie czasami pocieszała – kocham Cię Aniu – przetrwałam do wiosny. 
Później dziś sama nie wiem skąd wzięłam siły, żeby to wszystko samodzielnie wyremontować, bo na fachowców niestety nie było mnie stać. Mówisz, że ten wiersz jest „arcy....nie wiadomo jaki”. Ja wiem, jaki jest ten wiersz i wiem, czemu powstał i ten też.

Zatruci życiem
~~~~~~~~~~~~~~
Życie w każdej godzinie, 
każdej minucie,
każdej sekundzie,
przezorności nas uczy.

…A my życiem zatruci,
odkrywamy twarze
fałszywe,
zakrywamy twarze prawdziwe.
Zamykamy się przed światem,
otwieramy się przed
nocą.

Na białych prześcieradłach
wybielamy siebie.
Układamy scenariusze nowe,
średnio standardowe.
A gdy już zamykamy oczy zmęczeni,
pod powiekami w cieniu marzeń,
próbujemy zrozumieć tok zdarzeń.

Odkryć oddalającą się prawdę,
Za którą już nikt po za nami nie goni,
tę prawdę, która przez chwilę
była w zasięgu naszych dłoni.

Nadchodzi sen,
...objawienie.
Czysty świat bez cieni.
I my tacy szlachetni
i życie takie piękne.
Dobrze wiemy jak być powinno
skoro śnić umiemy…

Gdy sen odchodzi,
zakładamy na siebie pancerze
i jak smętne nietoperze
ruszamy ślepi przed siebie,
aż do… następnego snu.

Ty nie jeździłaś ze mną do Kotańskiego, jeździli młodsi od Ciebie, Krzychu, Marzena, Gosia i inni, kto wie gdzie ich los po świecie porozrzucał.  
Kotański mówił o potrzebie budowania POKORY w człowieku. 
Mnie jeszcze wtedy kojarzyło się to z drylem wojskowym i takimi nieciekawymi sprawami. Nie sądziłam, że życie nauczy mnie pokory, 
że będę zdana na łaskę i niełaskę i nauczę się też tego powiedzenia. „Jak umiesz liczyć to licz na siebie - you can count, count on yourself”. 
Julitko cieszę się, że czytacie mój blog. Może moje doświadczenia pomogą wam widzieć szerzej świat, ludzi, zwierzęta i takie drzewa i takie zachody. 
Kocham wszystkich, którzy tu wchodzą jakkolwiek to rozumiecie.

2 komentarze:

  1. Basiu, buziaki dla Ciebie.Dodam tylko, że będąc u Ciebie po tym remoncie i widzac pięknie wyremontowane mieszkanie, doszłam do wniosku,że jesteś WIELKA. Na pewno kosztowało Cie to duzo wysiłku.Nawet teraz wspominajac tamto zajście, jestem pełna podziwu dla Ciebie ze sama dałaś radę.Wiec,niech nikt nie śmie twierdzić,że kobiety to słaba płeć.Kobiety są bardzo silne!!!Ania(magnolia)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga