czwartek, 15 grudnia 2016

Pomarańczowe zawroty głowy i marniejąca róża

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

~~~~~~~~~~~~~~
15 grudnia 2016
Wszystko w życiu ewoluuje, czy tego chcemy czy nie.
Alkohol podstępnie wkrada się w nasze życie – to mnie bardzo martwi. Nie sądziłam a jednak.
Nie cierpię alkoholu, widzę, że ludzie nie potrafią bez niego żyć. 
Każdy smutek zapijają choćby piwem czy jednym kieliszkiem.
Ja praktycznie mogłabym żyć bez kropli alkoholu, no może trzeba czasami ociupinę Porto dodać do bigosu – to wszystko. Nie martwi mnie nawet jak przy okazji Świąt, imienin czy jakiejś rocznicy wypije się pół lampki wina, porto, czy nawet odrobinę Brendy, lub koniaku, ale tak, na co dzień – nie rozumiem tego. Prawda jest taka, że po alkoholu człowiek traci siły i chęć do czegokolwiek.
Przynajmniej ja tak mam, alkohol mnie rozbija – zawsze tak było, pomijam już skutki fizjologiczne.
Nigdy nie piję więcej niż centymetr alkoholu w kieliszku i tylko dla towarzystwa przez cały wieczór.
~~~~~~~~~~~~~~
Kiedyś byłam w Bukowinie Tatrzańskiej na nartach z takim towarzystwem, które bardzo, ale to bardzo lubiło się rozgrzewać wieczorami %.
Kurczątko blade raz tylko z nimi pojechałam, bo przypadła mi rola tej, co robi zakąskę i sprząta po zakrapianych kolacjach. Nie odpowiadało mi to.
Od jakiegoś czasu trafiam na ludzi sięgających z byle powodu po alkohol.
Czy to jakiś efekt placebo, wmówiłam sobie, że każdy kolejny znajomy będzie zaglądał do kieliszka i to działa – sama nie wiem.
Oczywiście może przesadzam, bo każdy przecież ma jakieś wady, ale…, ja tolerować niektórych miłości np. do alkoholu, nie potrafię, kto wie jak takie rozgrzewajki się kończą.
Wiele moich kontaktów towarzyskich urwało się przez alkohol. 
Czasami szkoda, bo niektórzy ludzie alkoholizujący się są poza tym wartościowi. Mnie jednak to spina tak samo jak jakakolwiek forma uderzenia, nawet, jeśli byłoby to w żartach i lekko. Odnoszę wrażenie, że jest to prostactwo, prowadzące do takich prób, na co można sobie wobec kobiety pozwolić. Gdy analizuję to, co dzieje się w świecie wokół mnie to zaczynam rozumieć, czemu niektóre kobiety mają takie smutne buzie na zdjęciach. Godzą się na drobne, prostackie zachowania a później niestety jest już za późno na protesty i popadają w głębokie depresje, które skutkują często poważnymi, czasami śmiertelnymi chorobami.
tak umiera róża
~~~~~~~~~~~~~~
W Warszawie zupełnie przypadkiem spotkałam mojego dawnego znajomego.
Znamy się od ok. 30 lat, choć nie widzieliśmy się 17.
Kiedyś jeździliśmy razem na wczasy z dziećmi. Podbił moje serce, bo kiedyś kupił dla wszystkich wielką skrzynkę pomarańczy i przyniósł ją do mojego pokoju, żeby mi pięknie pachniały. 
Dzieliłam je codziennie między naszymi córkami a zapach pozostał mi w pamięci do dziś.
Wczoraj zaprosił mnie do siebie na kawkę.
Rozmawialiśmy o tym, co przez te 17 lat się zdarzyło. O naszych dzieciach i ich sukcesach, czy drobnych porażkach.
On chwalił się swoimi wnukami. Jego wnuczka jest 13 lat młodsza od mojej córki a jej mama jednego roku razem z moją córką chodziła na dyskotekę.
Świat jest kompletnie zwariowany trudno to wszystko ogarnąć. 
On przeżył bardzo poważny atak raka, jednak nie odnoszę wrażenia, żeby to go jakoś zmieniło. 
Choć sam twierdzi, że choroba zmieniła go radykalnie. 
Może ja tego nie widzę.
Jest lwem bardzo eleganckim i lubiącym błyszczeć wszystkim, co najlepsze zawsze tak było. 
Odwiózł mnie do domu jakimś super autem. Było miło i to wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga