czwartek, 22 grudnia 2016

ORZECHY W AKSAMITNYM SOSIE I ROPUCHA cd.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
22 grudnia 2016
Mamy nieustającą rozrywkę, Tymonek zrobił bigos po swojemu. Teraz nie pozwala mi kapust połączyć. Moja za to ta Wigilijna z grzybami wygląda jak z piekła rodem. 
Zapach ma cudny, ale za to wygląd jakby, kto do niej smoły nalał. Galaretki i sałatka pieczarkowa wyszły rewelacyjnie. 
Karczek też jest super. Teraz tylko wzdycham do tych potraw, bo boję się jeść, żebym znów nie przytyła – troszkę schudłam tak twierdzi Tymon. Waga mi tego nie pokazuje, – ale liczy się oko zakochanego mężczyzny. Mój dawny warszawski znajomy zadzwonił z życzeniami i znowu znalazł dobry pretekst, żebym go odwiedziła. Jestem życzliwym człowiekiem – jak potrafię pomóc – to, czemu nie, ale widzę, że zakrada się zazdrość w nasze progi. Troszkę ponoć nie jest szkodliwe, ale trzeba uważać, żeby nie przedawkować tych emocji. Znalazłam zabawny artykuł w pabianickiej gazecie – przeczytajcie, co piszą, bo to naprawdę jest niesłychane.
~~~~~~~~ 
 „ZNACHORZY z Pabianic, /oczywiście zapomnieli o mnie/.
Cierpiących ludzi „leczyli” żabim skrzekiem, psim sadłem, ręką trupa, suchymi łapkami nietoperza, skrzydełkami sowy…
~~~~~~~~
Niemal sto lat temu w Pabianicach i okolicznych wioskach „przyjmowało” kilkudziesięciu znachorów. 
Na ból zębów znachor Grzelak z ulicy Tuszyńskiej (dziś ul. Piotra Skargi/moja ulica/) kazał łapać ropuchę.
A najlepiej kilka płazów.
Oślizgłą ropuchę należało trzymać w zamkniętych ustach tak długo, aż zdechła.

Jeśli ból zębów nie ustawał, znachor „zalecał” brać do ust kolejne złowione ropuchy.
Do znachorki Pełczyńskiej przychodziło się z bolesnymi dolegliwościami pęcherza. Babka miała na to zioła, kadzidło i sękate deski – rzekomo wycięte z pnia drzewa, w które o północy uderzył piorun. Aby dolegliwość pęcherza ustąpiła, trzeba było – według znachorki - wypić garczek ziół i oddać mocz przez sękowy otwór w „cudownej desce”. Za te zabiegi Pełczyńska brała od chorego 6 złotych.
Chłopcu, który urodził się z dużym znamieniem („myszką”) na policzku, znachorka kazała dotykać buzię ręką trupa.
Na ranę nogi przykładała kompresy z moczu młodej niewiasty. Gruźlicę „leczyła” piciem piany z wygotowanego świńskiego sadła.
Stare panny z Pabianic, które nijak nie mogły zainteresować sobą nawet kulawego kawalera, jeździły pod Częstochowę. Mieszkała tam znachorka Wyporska. Za jedyne 25 zł babka Wyporska sprzedawała pannom wysuszony liść wraz i instrukcją obsługi.
Według owej instrukcji, stara panna miała zawinąć liść w siedem papierków, a następnie skrycie wsunąć zawiniątko do kieszeni ubrania wybranego mężczyzny. „Choćby kawaler był z żelaza, ugnie się” – zapewniała babka.
/Nie uwierzycie, sama bym z tego skorzystała, gdyby nie to, że znalazłam Tymonka/.
W pobliżu Pabianic mieszkała też czarownica. Chodziło się do niej po radę, jak sprowadzić biedę na złego sąsiada, niewiernego męża albo wredną teściową.
Najczęściej udzielaną radą (za 5 zł) było ukrycie pod progiem domu wroga rzeczy „opaskudzonych” (zaklętych) – np. garstki włosów lub drobnej monety. „Rzeczy opaskudzone niechybnie sprowadzają nieszczęście” – gwarantowała czarownica, pytając „klienta” czy biedą sprowadzoną na wroga mają być wrzody, czy kołtun.
Niewiernego męża babka zalecała skrycie poić wywarem z wysuszonych karaluchów,/szkoda, że tego człowiek nie wie wcześniej/zmieszanych z ludzkim kałem i lipowym naparem”; artykuł pochodzi z „Życia Pabianic”
~~~~~~~~
Ja zaś szykuję na Wigilijną kolację mnóstwo pyszności i wcale nie mam zamiaru nikogo oczarować.
Co będzie?
Barszczyk z uszkami, pstrąg w papilocie, kapusta z grzybami, Jaś w sosie musztardowo pomarańczowym, grzyby z migdałami i kaszą gryczaną, łosoś w sosie koperkowym, śledź po Giżycku, sałatka pieczarkowa, galaretka z owocami, kompot z suszonych owoców. Wczoraj i przedwczoraj gotowałam, również na Święta biały barszcz, rosół, karczek w sosie śliwkowym, galaretki z kurczaka i inne pyszności.
Kochani najbliższym przyjaciołom i dobrym znajomym już wysłałam Świąteczne życzenia. Teraz dla tych, do których nie mam telefonu.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
wielu chwil przepełnionych nadzieją i magią
Wigilijnej nocy.
Radosnych i spokojnych Świąt oraz wszelakiej pomyślności
i nieustannego zdrowia
dla wszystkich członków rodziny i najbliższych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga