wtorek, 9 maja 2023

Już wiem!!!

    Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 9 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Już wiem!!!

Wczoraj, to wyczaiłam jedząc kolację, na którą miałam lody Milka - waniliowe z kawałkami czekolady mlecznej

 Oczywiście przełożone w wafelki/rożki/.

W każdej ręce miałam loda i lizałam je na przemian.

Wtedy zrozumiałam, że właśnie w takim momencie, gdy człowiek jest niewyobrażalnie szczęśliwy powinien umierać.

U mnie to jest moment jedzenia dobrych lodów koniecznie w wafelku.

Później zadałam sobie pytanie czy w porównywalny sposób byłam tak szczęśliwa w innych sytuacjach?

Okazuje się, że to ja starałam się uszczęśliwiać innych – nie oczekując nawet wzajemności od nich.

Jakoś chyba czułam, że mi nie należy się szczęście.

To było kompletnie kretyńskie, ale sądziłam, że na szczęście trzeba sobie zapracować.

Więc inni mnie nie uszczęśliwiali.

Nie zależało im na tym, co czuję.

W ten sposób substytutem mojego szczęścia stały się lody.

To ma swój magiczny sens, bo, gdy już nie ma obok mnie nikogo, komu na mnie zależy, zawsze mogę kupić sobie lody i uszczęśliwić się sama.

Dziś od rana byłam masakrycznie chora.

Ból był taki, że chciałam ściany gryźć. Oczywiście próbowałam i tabletek i lodów nic nie pomagało.

Płakałam, przeklinałam w myślach wszystko na nic.

Włączyłam bardzo nudny film i mnie znużyło w końcu zasnęłam.

Gdy się obudziłam wzięłam po 4 godzinach kolejną tabletkę i 5 porcji 2 gałkowych lodów.

Prawie się zamroziłam, ale ból złagodniał. O 15.00 dostaję sms z pytaniem, czy dzwoniłam do koordynatorki umówić dalsze leczenie.

Nie ma pytania o to jak się czuję, już nie mówię o to jak sobie radzę z bólem, co sobie zrobiłam na obiad, czy w ogóle jadłam coś.

Ważne tylko jest dalsze leczenie.

Byłam nawet zdziwiona, że nie pytano mnie, czy robię porządki a ja mimo tego niewyobrażalnego bólu musiałam załadować kontener śmieci, bo okazuje się, że jutro wywożą.

 Po tym załadunku myślałam, że umrę – wyłam z bólu jak wilk za górą.

Straszny dzień, mimo zjedzenia 10 gałek lodów.

Znowu zalewa mnie płyn ustrojowy.

Płynie rowkiem na pupie – jest żrący i tylko patrzeć jak wróci ból.

Wpadłam na pomysł, żeby wypróbować maści chińskie doodbytnicze na stany zapalne.

Medycyna chińska znana jest na świecie a nóż któraś będzie skuteczna.

Znowu zaczyna boleć muszę przerwać pisanie.

Muszę jeszcze godzinę bólu wytrzymać do kolejnej tabletki.

Zjem kilka truskawek są pyszne, może ból złagodnieje.

Znowu strasznie się pocę – cukier spadł?

Wytrzymałam prawie godzinę strasznego bólu nie biorąc tabletki – jeszcze 10 minut i będzie 6 godzin, ale to jest męka.

 Byłam w łazience na siku.

Mam do niej 10 kroków i 2 stopnie schodów w górę i 2 stopnie w dół.

 Po 3 krokach na stopniach w górę prawie straciłam przytomność.

Jestem bardzo słaba kręci mi się w głowie, nogi mi drżą tracę czucie w stopach, dostaję palpitacji serca.

Musiałam stanąć, żeby nie upaść. Odstawić pudełko z wodą po myciu truskawek, żebym miała obie ręce wolne na wypadek upadku.

Czemu o tym piszę, bo to teraz są moje problemy życiowe.

Przy tym nieustający ból odbytu, bo tabletka póki działa łagodzi go o połowę, ale nie likwiduje całkiem.

Minęło 6 godzin – jeszcze nie biorę kolejnej tabletki, bo ból jest do wytrzymania.

Tym razem łagodzi ból odwrócenie uwagi na pisanie.

To Wasza zasługa, że mniej cierpię.

No może jeszcze maść lidoposterin, którą po powrocie z łazienki nałożyłam na obolały odbyt

Niestety ją można 2, 3 razy dziennie nakładać nie więcej.

Moje życie składa się teraz z pilnowania godzin aplikacji leków.

Co mnie martwi tracę apetyt.

Dzisiaj poza lodami, które też mi się przejadły, zjadłam 2 plasterki gotowanego karczku i ½ serka Almette i 4 duże truskawki, kubeczek barszczyku czerwonego..

To w sumie nie wiele.

sobota, 6 maja 2023

Ostatni Mohikanin

 

  Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 6 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Boję się iść do szpitala, bo tam dadzą mi silne leki/zastrzyki/ przeciwbólowe i wmówią mi, że nic mnie nie boli i trzeba zrobić mi chemię.

Ból i skutki uboczne zjawią się w domu jak mnie wypiszą ze szpitala a zrobią to zaraz po chemii.

Wtedy nie będzie nikogo, żeby mi ulżył w cierpieniu.

Tak jak teraz nie ma nikogo.

Dziś przywieźli mi paczkę z akcesoriami stomijnymi.

Musiałam ją wnieść do mieszkania zwaliłam slę z nią z 2 stopni na posadzkę– bardzo potłukłam sobie kolano – a co by było gdybym złamała nogę?

 Pewnie jeszcze leżałabym od rana na posadzce.

Kto zrobiłby mi jedzenie, zmienił stomię, zajął się mną?

Kogo tak naprawdę ja obchodzę?

Wszyscy tylko naciskają żebym poszła do szpitala na dalsze leczenie.

Jakie będą jego skutki to już nikogo nie obchodzi.

Dzisiaj moja kuzynka lekarka powiedziała „już lepiej nie będzie”, ja to wiem bez lekarzy.

Chodzi o to w jak szybkim czasie będzie gorzej.

Tak gorzej, że już na lody nie będę miała ochoty a jedyną moją rozrywką będzie wymiana worka stomii.

Jeśli będę jeszcze wiedziała jak to robić.

Masakra!!!

Po ostatnim pobycie w szpitalu straciłam zupełnie zaufanie do służb medycznych.

Wielokrotnie i nie tylko w stosunku do mojej osoby były zachowania o charakterze odgrywek, co było wobec ludzi chorych i praktycznie bezbronnych wyjątkowo przykre żeby nie powiedzieć podłe.

Lekarze raz dziennie przechodzili przez salę a rzucone mimochodem do jakiejś pacjentki pytanie o samopoczucie czy zdrowie miało charakter kurtuazyjny.

Nie czekali nawet na odpowiedź. 40 lat temu jak miałam mieć operowaną śliniankę dr Piotrowski chirurg z innego łódzkiego szpitala przychodził kilka razy dziennie dotykal tę ślininkę żeby ją lepiej poznać.

Ktoś powie wtedy byłaś młoda i śliczna a teraz jesteś stara i nieapetyczna.

To fakt, ale starym też należy się szacunek i troska.

Należy się, ale pomyśl, czy tak uważają Twoi najbliżsi?

Masz odpowiedź odbiera im się nawet prawo do tego jak chcą umrzeć.

Stary jest już sfiksowany.

A nie?

Właśnie zjadłam na śniadanie pyszne lody o smaku tiramisu.

Kto je takie śniadania chory na raka?  

Tylko totalny fiks!

Teraz mi się przypomniało jak kupowałam moim rodzinnym staruszkom lody

Najbardziej się z nich cieszył dziadziuś, czyli wujek F.

 Ja nazywałam go w myślach „Ostatnim Mohikaninem”



środa, 3 maja 2023

Leczę się lodami i kontaktem z Wami.

           Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 3 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Leczę się lodami i kontaktem z Wami.


Taka terapia ma swój głęboki podtekst psychologiczny.

Mimo, że ciepło przynosi ulgę w bólu, to/lody/, mocny chłód uświadamia realia źycia i jeśli w życiu z nim obcujemy MUSIMY go „polubić” 

Na zasadzie „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”

 Znowu się bardzo pocę.

Budzę się w mokrej bieliźnie, która praktycznie nadaje się do prania.

Ma to jednak +, bo nim ciało wystygnie ból jest mniejszy o połowę.

To ciekawe, bo, gdy jem lody ból jest mniejszy o ok ¾.

Gdzieś wyczytałam, że rak nie lubi lodów. Musi to być połowiczna opinia, bo przecież lubi słodkie.

Teraz wyczaiłam, że są w Auchanie lody bez cukru.

Muszę je wypróbować.

Jestem jednak wybredna i nie wszystkie lody mi smakują.


Wracając do odchodzenia w mrok.

 Kobiety z mojego rodu umierały samotnie.

Co prawda babcią na kilka miesięcy przed śmiercią zaopiekowała się jej siostra, z którą nie bardzo się lubiły.

Był tam też babci brat „dusza człowiek” – najbardziej życzliwy ze wszystkich ludzi, jakich kiedykolwiek znałam.

Zastanawiam się skąd brała się taka troska rodziny o chore osoby?

Teraz już to trochę inaczej wygląda.  

Nawet najbliżsi są i owszem gotowi zapłacić opiekunce, by ta zajęła się chorym, ale kłopotu na głowę nie chcą sobie brać, bo przecież mają „własne życie” – a nie czują tego, że w chorobie najważniejszy jest codzienny kontakt – to wsparcie psychiczne, którego zmagający się z bólem potrzebuje.

Świadomość, że jest ktoś serdeczny obok na tę ostatnią chwilę jest szalenie ważna.

To, że czujesz współczucie bliskiej osoby dodaje woli przetrwania.

Nawet to, że piszę do Was łagodzi ból, bo mam świadomość, że skoro chce Ci się czytać te wynurzenia zrodzone w niewyobrażalnym bólu – to znaczy, że jesteś tym człowiekiem, który teraz jest ze mną blisko.

I w ten sposób udało mi się bez tabletki przeciwbólowej przetrwać 3 godziny.

Dawniej człowieka oceniano na podstawie tego, co o nim mówili ludzie.

Wiele działań ludzkich zależało od tego „co inni powiedzą” 

Nawet heroizm z tego wynikał.

Sądzę, że był odpowiedzialny też za kształtowanie empatii.

Dzisiaj ocenia się często za to ile kto ma na koncie.

Empatia teraz nie jest na topie, ludzi empatycznych uważa się za frajerów.

„Jeśli masz miękkie serce, to musisz mieć twardy tyłek”.

Skąd my to znamy?

Oczywiście ciągle bardzo mnie boli/tyłek/, ale skupianie na tym uwagi tylko potęguje cierpienie.

Nawet nie chcę myśleć co będzie jak braknie mi tabletek lub, gdy one przestaną działać.

Może ten rak to z powodu mojego miękkiego serca? 

wtorek, 2 maja 2023

Nie będzie ani chemioterapii, ani radioterapii

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 2 maja 2023 

Odchodzę w mrok.

Nie będzie ani chemioterapii, ani radioterapii

Taką decyzję podjęłam. 

Przygotowałam pytania do chemioterapeuty i po uświadomieniu sobie, jakie mogą być odpowiedzi doszłam do wniosku, ze większego bólu i cierpienia zarówno fizycznego jak psychicznego nie jestem w stanie znieść.

Nie czarujmy się – jestem w tym cierpieniu całkowicie sama. 

Gdy z bólu jęczę i szczękam

zębami nikt nie chwyci mnie za rękę, by, choć pozornie mi ulżyć.


Miejsce po operacji zagoiło się pięknie i jak na razie nic mnie tam nie boli.

Jednak ten 2 i pół centymetrowy guz takiego cierpienia mi przysparza, że gdyby nie tabletki przeciwbólowe/Poltram 37,5 m
g/, już bym zwariowała

Pytania do chemioterapeuty.

1.Czy przy podjęciu decyzji o chemioterapii uwzględniono badanie PET/CT?

Jaka była motywacja takiej właśnie terapii, jako pierwszej?

Co dzięki niej mamy osiągnąć?

 

2. Czy przy podjęciu decyzji o chemioterapii uwzględniono aktualny stan mojego zdrowia?

Które badania pozwoliły ocenić, w jakiej kondycji fizycznej jest mój organizm?

3. Czy prowadzący mnie chemio terapeuta wie, że od wypisania mnie z Oddziału Chirurgii Onkologicznej po operacji stomii cały czas tym chorym odbytem i przetoką spływają ze mnie jak sądzę w dużej ilości, /co 2 godziny muszę zmieniać podpaskę/płyny fizjologiczne połączone z krwią?

Skoro to trwa nieustannie od miesiąca czy mój organizm nie jest totalnie odwodniony i wyczerpany?

4. Czy wiadomo jest chemio terapeucie, że od 28 marca to jest od operacji stomii w domu/gdzie mieszkam sama/ i też w przychodni przed badaniem PET/CT traciłam przytomność, – czego świadkami było kilku pracowników przychodni PET, którzy pomagali mi ją odzyskać.

Co jest powodem utraty przytomności i czy leczenie chemioterapią nie pogłębi tego stanu?

W końcu, co po każdej sesji psychoterapeutycznej się będzie ze mną działo?

Już dzisiaj żywię się często tylko kanapkami, bo z powodu bólu nie jestem w stanie zrobić sobie innego jedzenia.

5. Jaki jest cel chemioterapii w moim konkretnym przypadku uwzględniając aktualny stan mojego zdrowia i bardzo trudnych warunków mieszkaniowych?

Czy poprawi ona komfort mojego życia? Jestem osobą samotną i muszę sama się obsługiwać, co już teraz nie jest łatwe.

6. Jaka to ma być chemioterapia i jaką poprawę przyniesie a jakich skutków ubocznych możemy się po niej spodziewać i czy będę w stanie z nimi funkcjonować?

7. Czy jest celowe dodawanie mi jeszcze cierpienia – tym bardziej, że od wyjścia ze szpitala a właściwie jeszcze przed operacją cały czas jestem na tabletkach przeciwbólowych/Poltram 37,5 mg/, bez, których nie jestem w stanie normalnie żyć?

 Ból odbytu, który jak sądzę jest spowodowany naciskiem guza i tym, że odbyt został przez niego wypchnięty na zewnątrz i ociera się o pośladki a przez nieustanne zmoczenie wypływającymi płynami ustrojowymi i krwią jest totalnie odparzony - uniemożliwiając pozycję siedzącą i jakiekolwiek czynności samoobsługi.

Nawet na leżąco odbyt boli mnie bardzo i bez leków przeciw bólowych nie wytrzymałabym tej męczarni..

8. Dlaczego do tej pory żaden z lekarzy a tym bardziej chemio terapeutów nie skonsultował się ze mną w sprawie podjęcia chemioterapii/a już 2 razy wyznaczano terminy i zmieniano je/tym bardziej, że po konsultacji z radioterapeutą inne były jego ustalenia?

Czy to jak się czuję dzisiaj w domu nie ma dla lekarzy żadnego znaczenia?

Czy gigantyczne cierpienie jest wpisane w tę chorobę i sama muszę się z nim zmagać?

Powiem tak chemioterapia mnie zabije powodując jeszcze większe cierpienie.

W szpitalu ją zamulą zastrzykami – a co będzie w domu?

Nawet nie potrafię o tym myśleć.

Archiwum bloga