czwartek, 19 maja 2022

Codzienne smuteczki a kurczakiem w tle.

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

19 maja 2022

 „non omnis moriar”- Horacy

O rany dzisiaj czwartek 12 tego pewnie obetnę włosy.

Ale może nie dzisiaj tylko jutro. 

O nie 13 za żadne skarby. 

Chodzi mi po głowie, żeby zgolić się na łyso. 

Dlaczego?

Jest mi bardzo głupio, że nie napisałam o moim braciszku, który mi bardzo pomógł, gdy byłam w potrzebie.

On jest rewelacyjny i zawsze był.

Teraz bardzo mi go brakuje, bo wyjechał do Niemiec i pewnie już nigdy się nie spotkamy.

Powinien jednak wiedzieć, że kocham go tak jak Agę i tak będzie zawsze gdziekolwiek nasze dusze będą wędrowały.

Co włosy mają z tym wspólnego?

W sumie nic.

Kocham długie włosy, ale w moim wieku są niepraktyczne. Obcięcie włosów traktuję trochę jak pokutę za grzechy – zawsze tak było.

Jak nabroję, lub przynajmniej czuję się źle z tym, co się stało zwykle obcinam włosy.

Teraz ze względu na kłopoty z ich myciem i z powodu ich trójkolorowości najlepiej byłoby obciąć się na „0” – to chyba duża desperacja.

Jednak byłaby czymś, czego dotąd nie zrobiłam a zawsze miałam na to skrytą ochotę. 

Całkowite odkupienie za grzechy, choć jestem agnostykiem i nie ma ono dla mnie religijnego znaczenia otrzymałam przypadkiem na piśnie wiele lat temu od naszego papieża. Ech….Szkoda słów.

Dzisiaj za to wzięła mnie chęć na kurczaka.

Mam całego w zamrażalce, leży tam już z pół miesiąca - zatem najwyższy czas go spałaszować.

Rozmraża się wolniutko, przygotowałam marynatę, więc tak;

Pieprz, sól, majeranek, zioła tajskie, rozmaryn, pietruszka, miód, oliwa z oliwek, 4 ząbki czosnku, papryka słodka, zioła Harrisa smak Maroka ociupinę, bo są bardzo ostre, odrobina papryki wędzonej.

Sok z cytryny.

Pół kieliszka koniaku/koniak Mataxa jeszcze od Dinossa/.

Kurczaka myję osuszam i nacieram marynatą.

Pół do 2 godzin w chłodnym miejscu niech sobie dochodzi w marynacie.

Do środka żurawina, cytryna, 3 śliwki suszone.

Poszłam do kuchni po miód - stoi on na szafkach kuchennych. Musiałam podnieść ręce do góry i znowu zakręciło mi się w głowie.

Muszę bardzo uważać, żeby nie stracić równowagi.

Teraz trzeba czekać, aż się kurczak rozmrozi.

Już się rozmroził, zajęło mu to 8 godzin, bez żadnych przyspieszaczy teraz się marynuje w marynacie ze 2 godzinki. Ja zaś cały czas nic nie jem.

To niesamowite cukier mi spadł, do 105 więc jak bym nie jadła nie miałabym cukrzycy.

Jak cudnie pachnie tą marynatą. 

Wyniosłam kurczaka do holu a i tak czuję ten zapach.

Już wiem ręce, mimo, że umyłam one pachną mi ziołami.

Mam taki apetyt na tego kurczaka, niestety muszę jeszcze poczekać. 

Może o 24 go wstawię, jak będę miała tańszy prąd.

 Włożę jeszcze do środka dużą łyżkę masła, 2 śliwki suszone drobno pokrojone, ćwiartkę jabłka i całą klementynkę w dzwonkach. Wszystko ładuję do worka do pieczenia i z workiem do garnka żaroodpornego.

 20.00 wstawiłam do piekarnika mojej frytkownicy niskotłuszczowej.

               Kochani moi jak tu pachnie po prostu obłęd.

Z tymi workami jest super, bo nie trzeba podlewać tłuszczem, wszystko się piecze we własnym tłuszczyku.

Pół kurczaka jest w sosiku a góra jest odparowywana, bo para nie ucieka za bardzo. 

Sosik, będzie super do ziemniaczków. 

Zapach jest fantastyczny, sądzę, że, mimo iż kurczak jest duży, to 2 godzinki będzie ok.

Cały dzień nic nie jem.

Chodzi o to by delektować się tym smakiem.

No kochani 22.00 i kurczaczek jest już super!!!

Nie ukrywam, że zjadłam prawe ćwiartkę i to po 22.00.

Uf!!! Pełny brzuszek. 

Obudziłam się o 2.15 cała spocona i kurczaka mam dość na jakiś czas.

Jeszcze mam duży brzuszek a jest już 13 i piątek.

Szczęśliwie minął 13 i piątek, bez żadnych niemiłych zdarzeń. Kurczak wraz z sosikiem poporcjowany na jednorazowe kawałki i do zamrażalki poszedł. 

Dzisiaj jeszcze na obiadek będzie z ziemniaczkami sosik i kurczak są obłędne.

Spłakałam się – oglądałam film Marley i ja.

Miałam piękny sen. Już dawno nie śnił mi się, ktoś tak piękny i tak dobry i taki mną zainteresowany, bez podtekstów..

Chyba zbliża się mój czas, jak mam takie sny.

Był tak elegancko ubrany.

Przebrał się z ciemnych ciuchów w elegancki beżowy garnitur, prawie go nie poznałam.

Chciał, żebym z nim poszła, ale to był dzień moich urodzin – byłam w kościele a do kościoła na msze nie chodziłam od bardzo dawna.

Działy się tam dziwne rzeczy. 

Nie było tak jak dawniej, ludzie byli troszkę zdezorientowani.

Tak patrzył na mnie. 

Tak patrzył, jak dawno żaden mężczyzna na mnie nie patrzył.

To było bardzo miłe.

Śniło mi się jakby z wyprzedzeniem dziś jest 18 a mnie się śniło, że był 27 maja.

Przed kościół zajeżdżały wozy takie rolwagi z końmi jak kiedyś i ludźmi jadącymi na majówkę.

Szybko wyszłam z kościoła, choć nie bardzo chciało mi się odejść.

W życiu takie sytuacje już się nie zdarzą, nikt na mnie już tak nie popatrzy nikt nie jest taki miły.

Nikomu już na mnie nie będzie tak zależało.

Nikt nie powie do mnie tych ciepłych słów.

Nie pamiętam, co mówił jak podszedł, ale podszedł i coś mi miłego powiedział i że cieszy się, że mnie odnalazł.

Odnalazł???

Dziwne to było. Nie wiem ile w tym śnie miałam lat, ale musiałam być młoda.

Gdybym była jak dziś „pies z kulawą nogą”, nie zwróciłby na mnie uwagi.

Dziś rzeczywistość skrzeczy, boli mnie biodro i co gorsza bolą mnie zęby.

Ratuję się jak ból jest bardzo silny wacikiem ze spirytusem.

To pomaga na jakiś czas.

Nie mam ubytków, ale też praktycznie nie mam na nich szkliwa. 

Nie wiadomo, gdzie ten wacik kłaść.

To taki efekt placebo.

„Placebo wywodzi się z języka łacińskiego, oznaczając “podobam się / będę się podobał”.

Efekt placebo polega na podaniu pacjentowi leku, który teoretycznie nie działa, jednak może wywołać u osoby chorej wrażenie, że jej stan fizyczny się poprawia.

Zatem placebo to nazwa obejmująca substancje biologicznie obojętne/w tym wypadku nie całkiem/, które w żaden sposób nie wpłyną na funkcjonowanie organizmu.”

Kto to wie?

Ze względu na swoje lecznicze „działanie” placebo jest jednak często wykorzystywany, jako forma terapii stosowana przy homeopatii. 

W przypadku efektu placebo - tego uczyłam się na psychologii, /profilaktyki i terapii uzależnień/ - należy podkreślić, że jego źródło tkwi przede wszystkim w psychologii.

Nieświadomie tę metodę wykorzystywano już od starożytności. Zarówno lekarz, jak i pacjent musieli jednak mocno wierzyć, że uda się im pokonać chorobę.

To, co bowiem wyróżnia efekt placebo, to właśnie wiara, którą można określić również, jako chęć życia.

Przypomniała mi się moja mama, jak dzwoniła do mnie, żebym przyjechała jej głowę odrąbać, bo dużej tego bólu nie wytrzyma.

Mnie nigdy głowa nie bolała, nie wiedziałam, o czym ona mówi aż okazało się, że ma problem z zębami.

Mnie teraz też od zębów głowa bolała masakrycznie, co miało + bo zapominałam o biodrze. 

Mimo, że unikam alkoholu potraktowałam zęby nie pierwszy raz spirytusem.

Wykorzystanie efektu placebo w medycynie zostało zapisane w dyrektywach Deklaracji Helsinskiej, Unii Europejskiej oraz Światowej Organizacji Zdrowia.

Według rozporządzenia placebo można stosować w przypadku niedziałającej stosowanej dotychczas metody leczenia, a także przy wykorzystaniu terapii eksperymentalnej.

Krótko mówiąc jestem sobie lekarzem i pacjentem kompletnie zdezorientowanym, gdy chwyta mnie ból zębów, który zapewne też jest psychiczny, ze względu na brak faktycznych ubytków. 

Spirytus w takich razach zdaje się być dentystą, do którego obecnie ze względu na brak szczepień iść nie mogę.

Ostatni raz tę metodę stosowałam w 1990 r. w październiku, gdy byłam w Kijowie i bałam się tamtejszych dentystów a ząb mnie bolał.

Rany boskie. Budzę się o 4.30 i biorę się za cięcie pudeł. Kompletnie nie mam na to siły.

Potnę jedno i zapakuję te wypełniacze i jestem wykończona. Jestem normalnie zawalona pudłami od paczek. 

Nie mam już gdzie ich kłaść. 

Czekałam na wiosnę a tu nie ma jak sobie z nimi poradzić.

Nie dość, że starość jest straszna to jeszcze można zatonąć w pudłach.

Czysty obłęd.

Obiecałam sobie pociąć dziennie 5 pudeł a ja po jednym jestem kompletnie wykończona.

Zęby mi odpuściły, zrobię sobie świeżą kawę i biorę się za kolejne pudło.

Dziś mają mi przywieźć zgrzewki napoi, bo robi się ciepło. Kupiłam gazowane, bo mam mnóstwo z paczek takich tanich niegazowanych, więc będę je piła zmieszane. 

Ostatnio kupiłam kawę rozpuszczalną Davidoff Tchibo Davidoff Fine Aroma jest super. Zrobiłam się wygodna i ostatnio piję tylko kawy rozpuszczalne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga