wtorek, 3 listopada 2020

mentalność motyla

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

3 listopada 2020 r

Wiem, wiem czasami byłam szalona.

Na szczęście tylko czasami, bo teraz nie jest to czas na szaleństwa.

Bardzo mi smutno, że dożyłam takich czasów, gdy młodzież wyszła na ulice i protestuje przeciwko czemukolwiek – a wszyscy wiemy, przeciw czemu i komu.

Na szczęście czasy się zmieniły i dzisiejsza młodzież jest już inna od tej z lat sześćdziesiątych. 

Taką mam nadzieję.

Prawda jednak jest taka, że krew nie woda i na takich protestach może się wszystko zdarzyć.

Powiem tylko tyle. 

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że mam awersję do leczenia szpitalnego. 

Unikam lekarzy jak ognia i muszę przyznać, że jak dotąd mi się to udaje. 

Dlatego dmucham na zimne. Kupuję witaminę C – dobrą i dodaję, ją po kawałeczku do wody, którą piję w ciągu dnia.

Staram się brać regularnie leki, które brać muszę, tzn. insulinę i lek na arytmię, czasami na rozrzedzenie krwi i ciśnienie. 

Jak przez kilka dni czuję się dobrze, zapominam o lekach, szczególnie o tabletkach.

Dużo śpię, nigdzie nie wychodzę, raz w tygodniu do ogrodu po jabłka.

27. 10 byłam w aptece po leki, gdzie miałam kontakt z 3 osobami. 

2 przez szybę i jedną młodą w odległości metra, ale obróciłam się do niej tyłem. 

Później tego samego dnia wpadłam do sklepu obok i tam miałam kontakt z 3 sprzedawcami/bez masek/i jednym klientem. 

Od tamtego czasu codziennie przez 3 dni brałam cynk 1 tabletkę/ma ponoć zapobiegać namnażaniu się ew. wirusa/ i co drugi dzień witaminę D. Przez cały październik nie wychodziłam z domu. 

Miałam tylko kontakt ja w maseczce on nie z dostawcą zakupów raz na kilka dni.

Nie jedna osoba mówiła mi, że przesadzam.

Może i tak, ale to daje mi spokojny sen, bo wiem, że na zakażenie wirusem mam bardzo małe szanse.

Nie chodzi o to, że boją się śmierci.

Nie boję się, ale powiem szczerze, jestem jeszcze w miarę sprawna i fizycznie i umysłowo i bardzo ciekawa tego, jak to wszystko się potoczy.

To jest czas, którego wcześniej u nas nigdy nie było. 

Ciekawa jestem jak ludzie sobie z tym wszystkim poradzą. 

Owszem są momenty, że mam obłęd w oczach, bo coś dziwnego się dzieje z moim organizmem.

Wczoraj miałam znowu zachwiania równowagi, czułam, że nie dojdę do łazienki, musiałam chwytać się sprzętów a na finiszu poleciałam bezwładnie na wannę w ostatnim momencie udało mi się bezpiecznie usiąść, wszystko po 6 min przeszło.

Ciśnienie miałam podwyższone 150/76/82.

Cukier, 186 więc to nie był powód do takiego rozchwiania organizmu.

Oczywiście to są sporadyczne sytuacje, dzieją się raz na miesiąc, czy raz na 2 miesiące i po chwili przechodzą całkowicie.

Myślę sobie, że tragedią jest jak młodszych ode mnie dotykają poważne choroby takie np. jak udar.

Dopadł mojego kolegę nie jestem w stanie nawet z nim pisać, bo nie potrafi pisać, ani mówić został całkowicie zamknięty we własnym ciele.

Nie ćwiczy nic nie robi, żeby te zmiany naprawić.

Nie robi, bo być może nie rozumie jak mógłby to zrobić.

Próbowałam mu tłumaczyć, ale jakoś to do niego nie trafiło.


Niechaj znowu będzie pięknie,

Jak wtedy, gdy kwitły bzy,

gdy motyli skrzydła

mieliśmy ja i Ty

Gdybym miała wybierać prezydenta w Ameryce, głosowałabym na Trampa.

Dlaczego?

Podoba mi się Melania – jest super. To najpiękniejsza I Dama Ameryki. Krótko - Tramp ma gust.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga