Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń,
miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Materiał chroniony prawem autorskim -
wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
25 październik 2020 r
❤❤❤
„Seniorze J Masz więcej niż 70 lat i potrzebujesz wsparcia 📞 Zadzwoń na infolinię ➡ 22
505 11 11 Lokalny ośrodek pomocy społecznej w Twoim mieście skontaktuje się z
Tobą, ustali Twoje potrzeby i przydzieli #pomoc. #WspierajSeniora”
No, no - ciekawe oczywiście pewnie skorzystam, bo
mam do odbioru leki.
❤❤❤
Teraz jestem odrobinę przerażona.
Powodem mojego strachu jest pomidor.
Z pomidorami to tak jest, że muszę na nie mieć
tzw. śpiewkę.
Czasami nachodzi mnie apetyt i wtedy zjadam
kilka, jednego dnia.
Dzisiaj pobudziłam kubki smakowe i do obiadu
zjadłam 5 pomidorków koktajlowych, które kupiłam w sklepie wysyłkowym.
Były pyszne, więc na kolację miałam znów śpiewkę
na pomidorki i postanowiłam zjeść jeszcze 2 stare, które leżały u mnie ze 3
tygodnie, pozornie w dobrym zdrowiu.
Gdy je poprzednio kroiłam na kanapkę,
zauważyłam, że mają bardzo twardą skórkę, ale nie chciało mi się ich parzyć.
❤❤❤
Pikanterii całej sytuacji dodaje jeszcze to, że wcześniej spałam i obudziłam się o 18. 20 a w czasie tego mojego snu znowu śniła mi się
moja już nieżyjąca od 2 lat koleżanka.
Śnił mi
się niby jej pies,/to chyba z okazji Dnia kundelka/ którego nigdy nie miała, bo nie cierpiała zwierząt - kochany
basset.
Znaczy ze snu wynikało, że my się kochaliśmy, bo
ona raczej nigdy nie pokochałaby go.
Byłam w jej mieszkaniu i tam byli jacyś jej znajomi, których ponoć miała wielu a których ja nie znałam.
Oni tam wymyślali
jakieś gry, w których miały uczestniczyć ich psy i ten jej basset.
Jakoś głupio się czułam w ich towarzystwie i chyba,
dlatego się obudziłam.
❤❤❤
Żeby się nie objadać na noc wzięłam 1 z 2 dość
dużych starych pomidorów i postanowiłam pokroić go w plastry.
Zauważyłam, że ma on takie zielone plamki i chciałam je wyciąć,
co zobaczyłam po przekrojeniu pomidora przeraziło mnie.Z nasion wyrosły kiełki i przebijać już zaczęły pomidora a w środku było tych kiełków mnóstwo poskręcanych jak w kiełkownicy.
Matko słodka, pierwsze skojarzenie, to takie, że nasza żywność jest tak genetycznie modyfikowana, że zacznie nam rosnąć w brzuchu. Wiem, wiem, że to bzdura, ale tego pomidora już nie zjem.Myślałam o założeniu mini ogrodu na oknie.
W tych wysyłkowych sklepach jest mało warzyw.
Teraz jestem przerażona, bo te rośliny, które sadzimy rosną mimo naszej woli.
Same rosną w sobie, to jakiś obłęd.
Matko droga mam dość jedzenia na jakiś czas.
Basiu, tak się zachowują pomidory modyfikowane genetycznie. Też kiedyś na takiego pomidora natrafiłam i byłam tym zdziwiona, bo tak nie powinno być. Ponidory z wierzchu sa pryskane chemią, dlatego długo sie nie psuja, a środek mowi, że ten stan jest sztucznie utrzymywany, bo nasionka zaczynaja kiełkować. Ania (magnolia)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - nie wiemy co jemy. Zmodyfikowany może w sobie mieć wszystko, karmią nas czym chcą. Te wyrzuciłam a co będzie w następnych warzywach? Nawet nasion już zdrowych nie ma.
OdpowiedzUsuńŻebyś widziała jakie te kiełki były silne, jakie twarde, patrzyłam na nie i zastanawiałam się co one mogą zrobić jak wydostaną się na zewnątrz. Nie zjadłabym w życiu takiego pomidora. A jednak kilka takich zjadłam, nim zaczęły kiełkować, nie wiedząc co w sobie kryją.
OdpowiedzUsuń