poniedziałek, 23 listopada 2020

Jesienna nostalgia z kurczakiem w tle

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~

23 listopada 2020 r

Mijają dni, przesypiam, po kilkanaście godzin i już nie jestem w stanie panować nad codzienną aktywnością fizyczną. 

Nie ćwiczę.

Praktycznie spotykam tylko na moment dostawców różnych zamawianych produktów i coraz częściej jest mi trudno na nich czekać, bo oczy ciągle mi się kleją.

Dziś czekałam na dostawcę KFC - szła moja sąsiadka, żona nieżyjącego już od kilku lat stolarza, który robił mi w mieszkaniach całą stolarkę.

Chwilę porozmawiałyśmy i byłam zdziwiona, że ta rozmowa była zupełnie pozbawiona emocji z mojej strony.

Mam wiele wspomnień związanych z ich rodziną, ale jakoś są mi już teraz kompletnie obojętni, jak wszystko, co dzieje się wokół.

Nie czuję ostatnio emocji, raczej zatapiam się we własnych przemyśleniach – dość dziwnych oderwanych od rzeczywistości – jakbym trwała w letargu.

Można, by myśleć, że kompletnie nie reaguję emocjonalnie na to, co dzieje się w moim kraju w moim mieście na mojej ulicy. 

Tak nie jest, staram się nie pisać o tym, bo uważam, że każdy ma na ten temat swoje zdanie i oświecanie kogokolwiek moimi refleksjami byłoby nie na miejscu.

Nie chcę ingerować w poglądy ludzi, bo to dla mnie sprawa bardziej intymna, niż życie łóżkowe, czy fizjologiczne zmiany w organizmie człowieka.

Faktem jest, że te ludzkie poglądy, mają ogromny wpływ na życie wszystkich mieszkańców naszego kraju, ale podziały społeczne dla mnie osobiście są ogromne i nie chcę tu wrzucać już kolejnego kamyczka do tego ogródka niezgody.

Zrobię sobie kawy, może, choć na trochę się rozbudzę.

Marzyłabym, byśmy my Polacy, choć w jednym ważnym temacie mieli wspólnie takie samo zdanie. Ech…., jest taki temat.

Wszyscy jak jeden mąż chcą być bogaci, choć sposoby dochodzenia do bogactwa już są zwykle różne, to każdy o bogactwie skrycie marzy.

Ci nieliczni, którzy już o nim nie marzą, to zwykle marzą o młodości i dobrym zdrowiu.

Tego za pieniądze nie bardzo da się kupić, choć patrząc na ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher widać, że pieniądze mogą mocno poprawić urodę.

Jest starsza ode mnie a lansuje się na nastolatkę.

Ech jak pomyślę, o tych wszystkich zabiegach, które musiała przejść wolę swój naturalny wygląd.

Biorąc pod uwagę, fakt, że nie możemy wychodzić a jeśli to w masce, uroda jest ukryta pod szmatą i nikt się już nami i tak teraz nie zachwyci a później będzie już za późno na wszelkie zachwyty.

Trochę to smutne, ale taka jest kolej rzeczy.

Można tu dywagować, ale lepiej czas poświęcić na coś pożytecznego.

Galaretka z kurczaka

- coś, co umila nam życie.

Kawałki kurczaka, gotowane w małej ilości rosołu. Rosół specjalny z suszoną papryką w płatkach, ziołami tajskimi, oraz marokańskimi ziołami Harissa, sporą ilością majeranku, lubczyku, pieprzu i suszonymi warzywami.

Ma się tylko zagotować a później pyrkać na wolnym ogniu min godzinę.

Oddzielnie ugotowane 3 jajka.

Mięsko obieramy z kości

w pojemniczki wkładamy pół jajka,

jedną małą puszkę groszku dzielimy na 6 pojemniczków.

2 ledwie zaparzone marchewki kroimy w plastry i też do 6 pojemniczków

Marchew będzie twarda, ale ugotowanej podnosi się indeks glikemiczny.

Jak ktoś nie ma cukrzycy może ugotować miękka jest lepsza.

Do rosołu z warzywami dodaję łyżeczkę płaską żelatyny na ok. półtora litra rosołu.

Jeszcze tylko na koniec rozlewam rosół do pojemniczków i prószę świeżą posiekaną nacią pietruszki – voilà

W ten oto sposób mam jedzonko na 6 dni i mogę je jeść, jako galaretkę lub po drobnej modyfikacji, jako zupkę np. pomidorową, czy ogórkową.

Pojemniczki 10 x 10 i 4 wzrostu są sporą porcją.

 

Już mnie znowu bierze senność a kawki jeszcze nie skończyłam.

Mój kolega z Warszawy odezwał się na szczęście, wyszedł z koronawirusa.

Mówił, że pierwsze 2 tygodnie były straszne.

Myślę, że gdyby mnie się to przytrafiło byłoby gorzej.

On zna tam wszystkich lekarzy, dbali o niego jak mogli.

Wrócił już do Warszawy, ale ciągle jest słaby.

Obiecał szczegóły jak nabierze sił. 

Dobrze, że tak to się skończyło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga