piątek, 13 września 2019

Porządki i wspomnienia

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
13 września 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
 Jeszcze z takim zapałem jak dzisiaj nie sprzątałam, ciekawe na jak długo mi go wystarczy – uff jestem wykończona na dzisiaj dosyć nawet na rower nie poszłam.
Robi się coraz przyjemniej.
Miałam iść na rower, ale boję się, że stracę zapał do sprzątania.
Obiadek dietetyczny – kurczak, papryka i winogrono ciemne. Wyczytałam, że jest dobre dla serca.

Jak nic nie jadłam do 12 tej, miałam cukier 112 - jak zjadłam kurczaka, on jest panierowany, skoczył mi na 183 i tak nie źle.
Nie najadłam się i chce mi się jeść, ale tak być musi.
Ufff, nie cierpię się odchudzać.
~~~~~~~~~~~~~~  
Sprzątając w kuchni uświadomiłam sobie, że w 1999 r., gdy wyprowadziłam się z naszego wspólnego mieszkania wielu rzeczy mi brakowało - dostałam w prezencie na nowe mieszkanie od mojej niestety nieżyjącej już koleżanki Krystyny 2 sprzęty - cudne żelazko, całe przezroczyste i czajnik.
Krystyna z mężem mieli wówczas sklep z takimi rzeczami.
Bardzo ich oboje lubiłam, często filmowałam ich bale charytatywne, organizowane na rzecz biednych dzieci. 
Oczywiście robiłam to za friko, więc, gdy w moim życiu wszystko się rozsypało Krysia w ten sposób pokazała mi, że mnie wspiera, zawsze była kochana zabrała mnie ze sobą do Krynicy Górskiej/oczywiście sama płaciłam, ale mieszkałyśmy u jej gospodyni/.
~~~~~~~~~~~~~~
Żelazko wtedy podarowałam córce, mieszkającej wówczas w Grecji.
Skończyło ponoć na framudze drzwi, rozbite w szale zazdrości, przez mojego ulubionego ex zięcia.
Uwielbiam Cię i tak Tassosku – wiesz o tym.

I właśnie on Tassos mi się przypomniał a’ propos czajnika. 
Powtarzał w kółko, że trzeba na noc wylewać wodę z czajnika – to dłużej będzie służył użytkownikom.
Tasosskowi nie tylko czajnik się rozsypał, ale i 2 małżeństwa w trzecim małżeństwie wierzę, że przetrwa nie jeden czajnik, /czego mu z całego serca życzę/.
 
Mój czajnik prezent od Krychy - dzisiaj go myłam nie uwierzycie ma dokładnie 20 lat i ciągle działa, nawet linie ma ciągle modną.
~~~~~~~~~~~~~~
No jestem z siebie zadowolona, sporo zrobiłam to oczywiście jeszcze nie koniec, ale usunęłam pleśń z newralgicznych miejsc w kuchni - muszę jutro kupić ocet i sodę, żeby ponownie się nie tworzyła.
Najgorzej było z lodówką, bo ją wyłączyłam przed wyjazdem i zostawiłam otwartą.
Nie ma sprawy ogarnę wszystko.
~~~~~~~~~~~~~ 
Naładowałam się nad morzem i nie było, z kim tej energii zużyć. 
Teraz, zatem jest okazja spożytkować ją w mądry i pożyteczny sposób. 
~~~~~~~~~~~~~ 
P chyba obraził się na mnie nie bardzo wiem, o co ale trudno. Podziękowałam mu 2 razy, może nie o takie podziękowanie chodziło. Tam w Dźwirzynie powiedział, że jest zły na siebie.
Gdy spytałam, czemu nie chciał powiedzieć. 
Jest bardzo skryty nie potrafi mówić o emocjach, nie mówię o uczuciach, bo zawsze sam twierdził, że o uczuciach nie może być mowy. 
Złościł się jak czule do niego mówiłam.
Czasami mam wrażenie, że ciągle jest związany z rodziną i nie chce się angażować w żadne związki. 
Skąd ja to znam, nie on pierwszy – zresztą i ja już sobie nie wyobrażam takiego układu, by być z mężczyzną na stałe.
Musiałby mi kompletnie zawrócić w głowie, bym popełniła takie szaleństwo. 
A na to już się na szczęście nie zanosi. 
W tym pokoju mam kompletny Sajgon, rozpakowałam torbę z jedzeniem i ziołami i jedną walizkę i nie chcę nosić tego jeszcze do kuchni, póki tam kompletnie nie uporam się z pleśnią i jakimiś robaczkami maleńkimi, że prawie ich nie widać, ale biegają jak szalone po ziołach, które w domu zostały.
Jak ktoś wie, co to może być takie mniejsze od łebka normalnej szpilki – weszłyby na nią ze trzy, są czarne i bardzo ruchliwe, wiem, że muszę wyrzucić zioła zainfekowane, ale obawiam się, że mogą gnieździć się w szparach blatów, lub pod nimi/mam drewniane/. Jak je wytępić? 
Liście laurowe wystarczą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga