czwartek, 12 września 2019

piszę z nogami na szyi

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
8 - 12 września 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
 Kolejny dzień odkładamy wyjazd.
Pogoda totalnie się spierniczyła, leje jak z cebra – nie sposób zapakować bagaży.
~~~~~~~~~~~~~~
To było 9, 10 września. 
Teraz już jestem w domu. P. jechał super – jest jedynym jak dotąd kierowcą z którym czuję się w podróży bezpiecznie.






~~~~~~~~~~~~~~
Mieszkania opanowały pająki, mole i pleśń, szczególnie kuchnię.
Trzeba nastroju, żeby się z tym uporać.
Co prawda pająki sporo moli wyłapały w pajęczyny, za co im, dzięki, ale trzeba się zebrać i to wszystko ogarnąć.
~~~~~~~~~~~~~~
Kwiaty za to przetrwały, – czyli sprawdziły się korki z Allegro na plastikowe duże butelki - polecam. 
~~~~~~~~~~~~~~
Smutna wiadomość, że zamiast schudnąć to przytyłam 3 kg. 
Od dzisiaj jestem na restrykcyjnej diecie, znaczy od obiadu, bo miałam jeszcze z podróży pyszne frytki i zjadłam je z odrobiną kurczaka na obiad. 
Na kolację pół zielonego jabłka. Druga połówka była na śniadanie..
~~~~~~~~~~~~~~
Byłam już po paski do mierzenia cukru u lekarki, ona jest boska przyjmuje mnie zawsze bez kolejki.
 ~~~~~~~~~~~~~~
Pojechałam rowerem w tych nowych świecących butach i myślałam, że umrę tak bolały mnie stopy. Buty są okropnie niewygodne – jakieś sztywne.
Pod furtką jak już wróciłam, myślałam, że zdejmą je i do domu dojdę w skarpetkach i gdyby nie to, że miałam śliczne nowiutkie skarpetki białe w piękne kwiatki, pewnie bym to zrobiła.
Muszę chyba zmoczyć je spirytusem wewnątrz i pochodzić w nich po mieszkaniu. Fajnie świecą się, ale nie przysłali mi kabla do ładowania a urządzenie jest jakieś dziwne, więc żaden kabel od ładowania telefonu się nie nadaje.
Nogi bolą mnie jeszcze – całe nie tylko stopy, chyba, dlatego, że przez ostatnie 15 min. dziwnie chodziłam z bólu.
Sprawdzałam, czy nie przysłali mi za małego numeru, choć numer nie jest napisany na butach, to po przyłożeniu do innych moich sportowych butów, wygląda na to, że numer jest ok.
~~~~~~~~~~~~~~
Teraz wracam na trochę do Dźwirzyna.
Pomyślałam sobie, że przecież choretra też mogę sobie po konfabulować, jak by nie było mam już swoje lata i czemu by nie - mnie też od życia się chyba coś należy, choćby na potrzeby bloga.
Tak czy inaczej, stwarzając odpowiedni klimat możemy wkręcić się i innych w zwariowany nastrój.
He, he poszłam robić w mojej koleżanki pokoju, gdzie mieszkał P. zdjęcia.
Nie chciałam fotografować jego, tylko raczej takie fragmenty jego ciała, jak np. zarost na torsie, na tle porzuconych na jej kanapie jeansów.
Był bardzo niezadowolony, takie minki mu się robiły jak małemu dziecku, gdy mu zabierzesz zabawkę.
 Jeszcze nie płacze a już mu pyszczek tak dziwnie się porusza. On ciągle robi takie minki do swoich myśli.
To dziwne może ja też takie robię siebie nie widzę.
 ~~~~~~~~~~~~~~
Pytałam, czemu nie jest radosny odpowiedział mi, że jest „zgredziały”. Matko słodka, nie używałam tego słowa - wiem, co znaczy stetryczały, zestarzały, zgrzybiały, zramolały.
Ech taki niby nie całkiem, ale już spróchniały grzyb.
A we mnie feromony buzują, radość normalnie bucha uszami.
Jestem szczęśliwa jak nie wiem, co. Nie tylko z jego przyjazdu, ale i z tego, że mogę z kimś normalnym pogadać jak mam na to ochotę.
Czemu tak to jest? Z tymi nastrojami jedni mają normalnie fisia na resorach a inni kompletnie tracą zapał do życia.
Może to jego choroby, o których nie chce mówić.
~~~~~~~~~~~~~~
Mieszkał w pokoju „mojej znajomej z pracy” powinien samym jej wyperfumowanym oddechem jeszcze w ścianach poutykanym się radować a on nic tylko taki jakiś nie kompletnie żywy.
Gotowałam mu takie fantastyczne obiadki a tu nic go nie cieszy. 
Tylko te papierochy pali na potęgę jak stara lokomotywa.
Ech, szkoda zdrowia, ale wiem, czym jest nałóg..
Żeby, choć raz całą gębą się zaśmiał, ale skąd tam - powaga jak cholera. A jednak rozśmieszyłam go na maxa, bo powiedziałam, że powinien na słońcu założyć okulary słoneczne, bo mu się zmarszczki porobią.
To go rozwaliło dostał w końcu ataku śmiechu kompletnie zwariowanego.
~~~~~~~~~~~~~~
Ja mam nowy powód do zmartwień, bo przestał mi się kciuk u prawej ręki zginać.
Jestem trochę taka inwalidka, /czy nie w pełni sprawna/.
Najgorzej jest z krojeniem chleba, muszę uważać, żeby sobie nożem po brzuchu nie przejechać, albo pozostałych palców nie poucinać.
~~~~~~~~~~~~~~
Współczuję Mary Berry ona ma całą dłoń uszkodzoną po operacji i musi sobie jakoś radzić. U mnie to jest po prostu wiek i zmęczenie materiału – lepiej już nie będzie.
~~~~~~~~~~~~~~
Po powrocie z wakacji mam tys., złotych długu muszę teraz żyć oszczędnie, żeby go zlikwidować.
Przydałaby się jakaś lekka praca np. zlecenie na fotografowanie, nie będzie łatwo teraz coś takiego znaleźć. Trzeba mniej i skromniej jeść – to powinno pozwolić mi wolno pozbyć się długu. W sumie jak na prawie 4 miesięczny pobyt to i tak ładnie się wyrobiłam z kasą. Nie ukrywam, że pomogła mi córeczka, prezes K z trzynastką, fakt, że szumnie się nazywała u mnie to była 1/3 emerytury, ale zawsze to lepsze niż nic!, no i oczywiście P. on finansował cały pobyt od 1 września i podróż. 
Wszystkim serdecznie dziękuję za hojność.

2 komentarze:

  1. Basiu, fajnie, że jesteś naładowana pozytywną energią, tylko szkoda że nie miałaś jej z kim dzielić. Te 4 m-ce bardzo przeleciały. Jesien, zima, wiosna też powinny przelecieć szybko i znowu za rok gdzies pojedziesz. Oby tylko Ci zdrowko dopisywalo. Twoj sztywny kciuk, nie da sie leczyc? Pozdrawiam. Buziaki. Ania /magnolia/

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu tak to jest jak Ty czujesz bluesa to inni patrzą na ciebie jak na oszołoma. Nie znalazłam jeszcze mężczyzny, któremu podobnie w duszy, by grało. Może takiego nie ma. Zaś co do kciuka, to ja go kiedyś jak urządzałam tu mieszkania bardzo sforsowałam, nie mogłam w tej ręce wtedy utrzymać szklanki z kawą, później się poprawiło i co jakiś czas ból i sztywność wracały. Teraz na szczęście prawie nie boli tylko jest sztywny w tym ostatnim paliczku. Może z czasem przejdzie jak ten kręgosłup a może to uroki naszego wieku. Pozdrawiam Cię gorąco.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga