艣roda, 20 grudnia 2017

W malignie....

馃樋Bajsza馃樋
Wszelkie podobie艅stwa do os贸b, zdarze艅, miejsc, kt贸re mog膮 zaistnie膰 s膮 zupe艂nie przypadkowe. Hi, hi
19 grudnia 2017
~~~~~~~~~~~~~
Patrz臋 na papierki po wi艣niach w czekoladzie z rumem – zjad艂am chyba z 膰wier膰 kilograma - to s艂odka zakazana trucizna. 
Spa艂am na takim grubym materacu przed domem owini臋ta w jakie艣 szmaty, ko艂dry tu偶 przy bramie.
Dlaczego?
Tam by艂o du偶o 艣wie偶ego powietrza – mia艂am, czym oddycha膰. Obudzi艂 mnie samoch贸d – przyjecha艂a nim dziewczyna. 
Okropnie ubrana, cho膰 ja pewnie nie wygl膮da艂am wiele lepiej. 
Mia艂am przecie偶 wa艂ki na g艂owie i kanarkowy dres z kapturem, jakie艣 powyci膮gane spodnie dresowe z czarnego niegdy艣 aksamitu.
Dzi艣 kompletnie sp艂owia艂e z powypychanymi kolanami.
Nie wiedzia艂am, co si臋 dzieje, brama od wjazdu by艂a otwarta, ale nie by艂o k艂贸dki z kluczami jak wtedy, gdy 艣pieszy艂 si臋 by, by膰 w pracy przed Bobrowsk膮. Tak je藕dzi艂 robi膰 swojej sekretarce powitaln膮 kaw臋.
Ps贸w te偶 nie by艂o chyba wyrwa艂y si臋 na wolno艣膰, 偶eby co艣 podkra艣膰 s膮siadom, to okres przed艣wi膮teczny.
Na balkonach s膮 ju偶 karpie i szynki.
Mo偶na si臋 nie藕le ob艂owi膰. 
Psy to wiedz膮.
~~~~~~~~~~~~~
Co ta dziewczyna chce wesz艂a do domu przez furtk臋.
By艂 moment jak widzia艂am jej twarz mog艂a mie膰 g贸ra 28 lat. 
Twarz mia艂a nieumalowan膮 wr臋cz wymi臋k艂膮 jak z formaliny, tak膮 sp艂aszczon膮 jak te ma艂e ma艂pki.
Paskudn膮 oczy takie jakby troch臋 do 艣rodka md艂e i w艂osy bez koloru wyp艂owia艂e liche i wr臋cz rzadkie.
Okropna by艂a.
W nocy pomy艣la艂abym, 偶e to 艣mier膰 w ko艅cu po mnie przysz艂a. 

Wesz艂a do mojego domu chwil臋 by艂a, po czym nerwowo wysz艂a, jakby zap艂akana.
Ja w mi臋dzyczasie wci膮gn臋艂am materac na podw贸rko i buja艂am si臋 z ko艂drami, kt贸rymi by艂am okryta.
Gdy tak na ni膮 patrzy艂am tak膮 rozdygotan膮 i nerwowo przechodz膮c膮 przez jezdnie.
Zacz臋艂am j膮 wo艂a膰. 
Niestety nie by艂o reakcji, wi臋c pu艣ci艂am si臋 za ni膮. 
Ju偶 mia艂a wsiada膰 do samochodu, gdy on chwyci艂 mnie za r臋k臋. 
Daj spok贸j „dorobi艂em si臋 aliment贸w” powiedzia艂.
~~~~~~~~~~~~~
Od d艂u偶szego czasu bola艂a mnie w膮troba, miewa艂am md艂o艣ci, ale teraz czu艂am, 偶e zwymiotuj膮 na niego.
On nigdy prawie nie pi艂. Poczu艂am jednak od niego alkohol.
Tak rano pije pomy艣la艂am. 
Bo偶e s艂odki a mo偶e to te wi艣nie w rumie, kt贸re mia艂y mi pozwoli膰 zapomnie膰 o wszystkim. 
Sko艅czy膰 raz na zawsze t臋 fars臋.
Odbija艂o mi si臋 nieprzyjemnie. 
Przyszli jacy艣 ludzie, pracownicy, kt贸rzy mieli remontowa膰 moj膮 piwnic臋.
On im to zleci艂 i on ich zatrudni艂.
Poszed艂 do s膮siadki, jego pierwszej kochanki, dzi艣 starej baby z obwis艂ymi wielkimi cycami dyndaj膮cymi pod brudnym uplamionym szlafrokiem.
Zawsze go pociesza艂a, bo sam z niczym powa偶nym sobie nie radzi艂.
Do matki nie m贸g艂, bo ta ustawi艂aby go do pionu, zruga艂a i powiedzia艂a, 偶e jest 艣mierdz膮cym leniem.
~~~~~~~~~~~~~
O dziwo dziewczyna spod samochodu wr贸ci艂a. Stan臋艂a przede mn膮 taka uryczana, blada i kostropata.
Musi pani wiedzie膰, 偶e jestem z nim w ci膮偶y….."
Zapad艂o dziwne milczenie

Wsp贸艂czuj臋 Ci moje dziecko, obj臋艂am j膮, nagle poczu艂am si臋 nie komfortowo, 偶e ona najwyra藕niej prze偶ywa taki dramat a ja tu w tych wa艂kach i do tego z nie艣wie偶ym oddechem j膮 obejmuj臋.
Jak us艂ysza艂a moje szczere „wsp贸艂czuj臋” rozklei艂a si臋 kompletnie zacz臋艂a szlocha膰, ale jak szlocha膰, a偶 si臋 zanosi艂a.
Ona szlocha艂a a ja ukradkiem pr贸bowa艂am 艣ci膮gn膮膰 te wa艂ki spod kaptura.
Zn贸w mi si臋 paskudnie odbi艂o a偶, mn膮 wstrz膮sn臋艂o.
Nawet tego nie zauwa偶y艂a sama targana wstrz膮sami szlochu. 
Kawa艂 dupka!!! 
Wystrzeli艂o ze mnie jak z procy.
U艣wiadomi艂am sobie, 偶e musz臋 j膮 spyta膰 jak si臋 nazywa. 
„Jak si臋 nazywasz?”. Szlochaj膮c i tul膮c si臋 do mnie, gdy ja upycha艂am do kieszeni na brzuchu te nieszcz臋sne wa艂ki co艣 be艂kota艂a Do-joka Szczy艅ska. Jak? Gru-szczy…, nie wiem czy dobrze zrozumia艂am, ale nie mia艂am sumienia prosi膰 j膮 o powt贸rzenie.
Chcia艂am j膮 czym艣 zaj膮膰. 
By艂am masakrycznie wkurzona i jak wcze艣niej my艣la艂am, 偶eby zatru膰 si臋 tymi likworkami, to teraz wzi臋艂a mnie makabryczna z艂o艣膰. 
Na to, 偶e mieszka艂am z takim dupkiem, kt贸ry zrobi艂 tej pokrace dzieciaka i 偶e b臋dzie jej p艂aci艂 alimenty, zamiast zaj膮膰 si臋 rozpadaj膮cym si臋 domem.
Te偶 tym, 偶e odkry艂am, i偶 musia艂am by膰 kompletn膮 kretynk膮, gdy si臋 z nim zwi膮za艂am, gdy powiedzia艂 mi, 偶e jego pierwsza dziewczyna jest z nim w ci膮偶y.
Wtedy by艂y艣my tylko dwie i ja w swojej dziewcz臋cej naiwno艣ci zapyta艂am, co z tym zrobi. 
Odpowiedzia艂, 偶e najwy偶ej b臋dziemy jej p艂aci膰 alimenty.

P贸藕niej te wszystkie lata, ci膮gle inne kobiety, baby i oszo艂omy. Wiedzia艂am, by艂am od tego chora, dosta艂am wrzod贸w, mia艂am nieustaj膮ce torsje.
Ataki kolki 偶o艂膮dkowej, depresje z p艂akaniem godzinami w poduszk臋.
W ko艅cu dzi臋ki Adze zrobi艂am szlus, powiedzia艂am koniec a teraz obejmuj臋 zaryczan膮, jego m艂od膮, paskudn膮 kochank臋, gdy on u s膮siadki wylewa swoje krety艅skie 偶ale w jej dyndaj膮ce zwi臋d艂e cyce osiemdziesi臋cio trzy latki.
Czy to nie jest zboczenie?
Pom贸偶 mi to zaci膮gn膮膰 do ogrodu. Poprosi艂am rycz膮c膮 nieszcz臋艣nic臋, by j膮 zaj膮膰 czym艣 innym.
Chryste kr臋ci艂o mi si臋 w g艂owie ma艂o nie pad艂am na ten materac, musia艂am zbledn膮膰 okropnie i zarzuci艂o mn膮.
Nic pani nie jest?
Spyta艂a tyle pami臋tam – p贸藕niej by艂 taki moment, 偶e opar艂am si臋 o 艣cian臋 domu podnios艂am g艂ow臋 do g贸ry i nagle zobaczy艂am taki sw贸j obraz, jakby zdj臋cie, gdy mia艂am jeszcze d艂ugie rude w艂osy.
Obraz by艂 taki jakby balans bieli szwankowa艂 za偶贸艂cony okropnie.

Widzia艂am t膮 trzyman膮 r臋k臋 w g贸rze jakby pod jak膮艣 lamp膮, kt贸ra razi艂a mnie w oczy.
Sta艂am tam i u艣wiadomi艂am sobie, 偶e musz臋 jeszcze j膮 spyta膰 jak d艂ugo trwa艂 ten ich romans.
Ba艂am si臋 jednak, 偶e jak zbior臋 si艂y by zada膰 to pytanie, to dostan臋 torsji, tak mnie mdli艂o.
W ko艅cu spyta艂am „ile byli艣cie ze sob膮 – rok?”
Dziewczyna wyduka艂a, 偶e 5 lat.
Jasna cholera pomy艣la艂am – to on by艂 ju偶 z Elk膮 i bzyka艂 tego potworka.
Poczekaj zrobi臋 Ci herbaty. 
Nie poczeka艂a. 
M贸j obraz rudej bajszy rozmy艂 si臋 na 艣cianie i widzia艂am jak ona odchodzi i wsiada do samochodu, po czym upad艂am na materac, kt贸ry przytaszczy艂am pod krzak piennej r贸偶y zasadzony ju偶 z mojej marnej emerytury pod w艂asnym oknem.

Nic nie pami臋tam. Jaki艣 m艂ody ch艂opak, robotnik zani贸s艂 mnie na g贸r臋 do jego kuchni i posadzi艂 na krze艣le.
Gdy oprzytomnia艂am, bo owia艂 mnie zapach makabrycznego smrodu.
Zn贸w czu艂am, 偶e zaraz zwymiotuj臋. 

Straci艂am poczucie czasu – nawet 艣wiadomo艣膰 przestrzeni.
Widzia艂am przed sob膮 zalodzon膮 do granic ostateczno艣ci lod贸wk臋 z lodem pokrwawionym od jakiego艣 mi臋sa, kt贸rej nie mo偶na by艂o zamkn膮膰, bo l贸d wydobywa艂 si臋 poza jej drzwi, na stole kuchennym sta艂o chyba z trzydzie艣ci brudnych naczy艅, garnki po obiadach, kubki z niedopit膮 herbat膮 w ple艣ni – masakra.
Ta utrata 艣wiadomo艣ci spowodowa艂a, 偶e z kieszeni z wa艂kami, pr贸bowa艂am za smycz wyci膮gn膮膰 telefon, 偶eby zadzwoni膰 do pracy i wzi膮膰 dzie艅 wolny, bo nie czu艂am si臋 na si艂ach i艣膰 mi臋dzy ludzi.

Nie umia艂am jednak wybra膰 numeru. Tylko mi jakie艣 reklamy w nim puszczali. 
W ko艅cu zadzwoni艂 Tolek z 偶yczeniami 艢wi膮tecznymi – wtedy u艣wiadomi艂am sobie czas i to, 偶e przecie偶 jestem na emeryturze.
M艂ody, ch艂opak, kt贸ry przyni贸s艂 mnie do jego kuchni sta艂 w drzwiach i patrzy艂 zaniepokojony na mnie.
Dotar艂o do mnie wtedy, 偶e jak ja to powiem Adze, 偶e b臋dzie mia艂a braciszka, albo siostrzyczk臋. Aga zjawi艂a si臋 jakby przywo艂ana moimi my艣lami. Mog艂a mie膰 najwy偶ej dwadzie艣cia lat. Co艣 sta艂o jej si臋 w nos, mia艂a jakby blizn臋, ale tak膮 ju偶 wysuszon膮. 
Sk贸ra si臋 tylko 艂uszczy艂a, ale dobrze to nie wygl膮da艂o.
By艂am zap艂akana i roztrz臋siona, przez ten telefon, 偶e nie mog艂am si臋 dodzwoni膰 i przez ten totalny bajzel wok贸艂.
Noga znowu zacz臋艂a mnie bole膰. 

Zn贸w zadzwoni艂 telefon.
„No hej jak si臋 masz?” 
殴le wyduka艂am, boli mnie w膮troba. 
W s艂uchawce beznami臋tny g艂os jakby go tak naprawd臋 nie obchodzi艂o powiedzia艂 „no to kuruj si臋”. 
Chcia艂am podtrzyma膰 rozmow臋. „Widzia艂e艣?”, „Tak to znowu niemieckie, sprowadzone” ja, „ale z 2009 roku” 
Poczu艂am zniecierpliwienie, g艂os nie chcia艂 kontynuowa膰 tematu a ja nie mog艂am wr贸ci膰 do tera藕niejszo艣ci. 
„Ok, na razie” „No na razie” - ze藕li艂o mnie to, pieprzona kurtuazja. 
艢wi臋ta za pasem a on mi m贸wi to na razie". 
Tolek powiedzia艂 chocia偶, 偶e pomy艣li o mnie, 偶ebym nie czu艂a si臋 samotna w 艢wi臋ta. To by艂o wzruszaj膮ce. 
A on „na razie”. Gdy ja jestem kompletnie rozsypana z za m艂odym dzieckiem, 偶eby mu to wszystko t艂umaczy膰 i 偶eby nie wyj艣膰 na wariatk臋, bo chcia艂am si臋 zabi膰 wi艣niami w czekoladzie z rumem. 
Tak mia艂am ju偶 wszystkiego dosy膰. 
Teraz do mnie dotar艂o, 偶e musz臋 i艣膰 do siebie, bo Ci pracownicy, co to niby remontuj膮, jak znajd膮 m贸j zapas wi艣ni w czekoladzie z rumem, a kupi艂am ich ze 2 kilo to mi je za偶r膮 i nie b臋d臋 mia艂a si臋, czym zabija膰 jak zn贸w przyjdzie mi na to ochota.
Wymy艣li艂am sobie super spos贸b eutanazji, wi艣niami z rumem w czekoladzie, czy to nie fantastyczne? 
Zmierzy艂am cukier, cholera 202 jako艣 te wi艣nie s膮 do bani. 
~~~~~~~~~~~~~
Siedz臋 w nocy i s艂ucham Mirka Bregu艂y, - czemu? 
Czasami warto pos艂ucha膰 takich jak on mimo, 偶e nie wyrabiaj膮  na 偶yciowych zakr臋tach - c贸偶 nie wszyscy jeste艣my anio艂ami. 


....przesy艂am Niespodziank臋...
 Mirek z zespo艂em z ostatniego okresu w piosence...  skydakota
                                                                                                   
bydgoszczanka57
9 miesi臋cy temu
Wspania艂a niespodzianka 馃槏 Dzi臋kuj臋 
~~~~~
aga emi
9 miesi臋cy temu
s艂ycha膰 ze gard艂o w s艂abszej formie , ale cudna piosenka i cudne wykonanie 馃槏馃槏馃槏馃槏 Mirek najlepszym piosenkarzem na ca艂ym globie.
~~~~~
miss Doris
9 miesi臋cy temu (edytowany)
Skydakota. ...to faktycznie bia艂y kruk ..utw贸r ju偶 kultowy ..wykonany przez Niego i przez Niego zapowiedziany. ..i ten portret ..dzi臋ki Ci za to to dla mnie super niespodzianka ..i pewnie dla innych te偶. Pozdrawiam serdecznie 偶ycz臋 wszystkiego co najlepsze. .i jeszcze raz wielkie dzi臋ki za Perelke ..i zn贸w wspomnienia ..i 艂ezka si臋 kr臋ci ..★★★dobrze napisane..Unikat
przez du偶e U jak Universe
~~~~~
Henryk 艁ukasiewicz
9 miesi臋cy temu
Kilka tygodni wstecz pu艣ci艂em to kole偶ance. Oczywiscie w innym ni偶 to wykonaniu. Gdy jeszcze by艂 zdrowy. Oboje ju偶 jeste艣my,w wieku oko艂o 40-50 lat. Po zako艅czeniu oboje mieli艣my 艂zy w oczach. Tak膮 si艂臋 ra偶enia ma to "Wo艂anie przez cisz臋" w wykonaniu Mirka. Dzi臋ki bardzo....
~~~~~
monika Ostrowska
4 miesi膮ce temu
Moja m艂odo艣膰,beztroska i fantastyczna muzyka
~~~~~
EWA KOWALCZYK
8 miesi臋cy temu
cisza, pustka i lzy, wspanialy czlowiek z wielkim talentem
~~~~~
Teresa Szopa
9 miesi臋cy temu
Kr贸lowa ognisk a teraz hymn Uniwerse Wspania艂a niespodzianka
~~~~~
haniahania1984
9 miesi臋cy temu
Cudowna...
~~~~~
Deborah
9 miesi臋cy temu
馃幐馃棧馃帳馃幖馃幍馃幎馃幎馃幎馃帥馃攰
馃捒馃捒馃捒馃捒馃捒馃捒馃捒馃捒馃捒馃搥
~~~~~
Dika Dika
9 miesi臋cy temu
super
~~~~~
TheTygrys79
9 miesi臋cy temu
艂zy...馃樋
~~~~~
Ilona Czerwinska
9 miesi臋cy temu
super
~~~~~
H W
2 miesi膮ce temu
Nowe ...pi臋kne wykonanie...cho膰 wydaje mi si臋 ze gardelko troszk臋 chore.....ale i tak pere艂ka, mog臋 s艂ucha膰, patrze膰 ...I s艂ucha膰 bez ko艅ca.......
~~~~~
Mariusz Gestwa
5 miesi臋cy temu
Nikt juz nic podobnego nie napisze.
~~~~~
malutka
4 miesi膮ce temu
cisza i pustka dookola
~~~~~
Veni Vidi
4 miesi膮ce temu
i zn贸w s艂ucham...i nie mog臋 przesta膰.....a偶 serce boli
kto tego nie prze偶y艂
nie zrozumie 馃樋
~~~~~
Veni Vidi
7 miesi臋cy temu

pierwsza piosenka jak膮 gra艂em na gitarze....dawno temu :( 

Patrz臋 na Szabaja i my艣l臋 on ju偶 po gwiezdnych 艂膮kach w艂贸czy si臋 z Szabajem mi臋dzy kolorowymi motylami. 
Ja za艣 od jutra jestem zaproszona do kole偶anki na 艢wi臋ta. 

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz

Dzi臋kuj臋 za notk臋 i pozdrawiam

Archiwum bloga