poniedziałek, 9 marca 2015

W duecie

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 119
˜˜*°°*˜˜
9 marca
Trudno to nazwać dietą, ale jem mniej niż dawniej.
Postanowiłam dzisiaj napisać o stosunkach damsko – męskich, bo ostatnio, odnoszę wrażenie, że albo świat się okropnie zmienił a ja tego nie zauważam, gorzej nawet nie usiłuję akceptować, albo mnie na skutek wieku już się w głowie kićkać zaczyna.
Poznaje się dwoje ludzi mężczyzna i kobieta w celu zadzierzgnięcia jakiejś znajomości najlepiej - PRZYJEMNEJ.
Takiej, żeby wieczorami można było porozmawiać w dzień ewentualnie wybrać się gdzieś wspólnie, podzielić się doświadczeniami z tego, co w ciągu dnia udało się wymyślić, powiedzieć o fajnej książce, którą wygrzebało się w stosie rzeczy zapomnianych i niepotrzebnych nikomu, zapytać jak sobie radzić z plamą na kołnierzyku, powiedzieć o swoim doktoracie z wkręcania żarówek, czy nowym odkryciu w pasji, która zżera nam mózg po nocach, o tym jak smaży się jajko w jedwabnej koszulce na śniadanie, jak pielęgnować buraczki w doniczce i tak dalej.
Oczywiście ja mam świadomość, że mężczyzna i kobieta pochodzą z różnych planet i to, co dla NIEGO jest ważne; te wszystkie śrubokręty, piły tarczowe, czy wiertarki dla NIEJ mogą być kompletnie nie ważne.
Rozumiem, że znaki zodiaku, różne charaktery, różna wrażliwość, różne postrzeganie zarówno piękna jak i brzydoty, różne smaki dzieciństwa i różne młodzieńcze niespełnione fantazje.
Nie rozumiem nygusostwa mężczyzn, bo to jest niezrozumiałe i tyle.
Życie się toczy i wypada mieć przynajmniej do niego jakiś stosunek.
Jakikolwiek, choćby taki, czy siedzieć w chałupie na….kanapie z pilotem w dłoni w skarpetkach czy w laciach z piwem w drugiej – a fe…, czy z paluszkiem solonym, bądź wsiąść na rower i za-pedałować się jak stara klacz pod górkę.
Oglądać serial, czy drzemać przy songu dźwięków płynących z ust Kiepskiego, czy innego bohatera, naszych życiowych poczynań medialnych.
Mieć STOSUNEK jakiś do własnego życia, bo jeśli chodzi o te inne, to wiadomo, częste niewypały, mogą mylić chęci z możnością i nawet seler w pęczkach może nie dać rady, co tam seler – korzeń żeńszenia nic już nie zmienia.
Życie jest naprawdę piękne szczególne teraz, gdy człowiek NIC nie musi a wszystko MOŻE.
Nie muszę siedzieć przy kompie, bo mogę pojechać sobie np. na rybkę do Sereczyna a co?
Zamiast chłonąć łzawe seriale mogę jak wczoraj wyczyścić pół roweru szczoteczką do zębów, na pół błysk i jeszcze przed sobą mam resztę błysku, co jest niezwykle inspirujące, bo rodzą się pomysły naprawdę rewelacyjne i dotyczące nie tylko moich wypraw rowerowych. Trafiłam wczoraj na Cyklistyczny videoblog, w którym to Maciej Zimowski opowiada o swoich wyprawach rowerowych filmami.
Dla rowerowych-zapaleńców jest to gratka nie lada, bo pokazuje, że człowiek MOŻE i bardzo żałuję, że Ci, co mogliby pedałować ze mną pedałują sami, 
– bo przecież we dwójkę raźniej – no i oczywiście MOŻNA nie tylko lepiej, bezpieczniej, ale i radośniej spędzać czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga