piątek, 13 marca 2015

Koloroterapia w sosie koperkowym.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 120
˜˜*°°*˜˜
13 marca piątek
Było troszkę odpoczynku od diety.
Pyszny obiadek w Ikei – Szwedzkie smaki, czyli pulpeciki z żurawiną frytki i kilka kawek w bardzo przyjemnym towarzystwie.
Pojechałam niestety już ociupinę chora, bo oczy nie doszły do normy i trzeba było siedzieć w okularach.
Było tak gorąco, że wyświetlało na informatorze przy Willi Sailidor 25 st. w słońcu a ja pojechałam w kurtce zimowej i jestem teraz lekko przeziębiona, bo pewnie się spociłam a dalej wiadomo.
Przy tej okazji okazuje się, że mam tylko jedną kurtkę sportową na tę porę roku.
Nie mogę odżałować, że oddałam wełniane 2 śliczne kurtki dla biednych, bo czerwona była przepiękna z oryginalnego angielskiego wełnianego flauszu, bardzo mi jej teraz brakuje.
Oczy są w kiepskim stanie i jak nie będzie padało to chyba pojadę do lekarza, po jakiś lek, bo widzę, że sama tego nie wyleczę.
Wczoraj mżyło, ale wstałam za późno i moja lekarka skończyła przyjmowanie – pojechałam do apteki i wydałam 35 zł, choć po pierwszym efekcie widzę, że leki są do bani, oj - nie drugi efekt zdecydowanie lepszy oko jedno samo doszło a drugiemu pomogły krople ziołowe i ssanie czosnku przez cały wczorajszy wieczór.
~~~~~~~
Kupiłam sobie też wędzoną makrelę, jak jest świeża, to ja normalnie dostaję orgazmu kubków smakowych – uwielbiam ją bardziej tylko lubię zakazane lody.
~~~~~~~
Jestem zmęczona jakieś przeziębienie mi się chyba wykluje.
Dostaję ataków kichania, ale ten czosnek jest na wszystko, więc może nie będzie źle.
Szkoda, że pogoda się popsuła, bo chętnie pojechałabym dalej, boję się jednak, chmury wiszą ciemne nie chcę zmoknąć.
Była w sumie fajna pogoda chmury się rozeszły - przejechałam się dalej.
Wkurzyłam się trochę, bo mnie suka złapała jak przechodziłam z rowerem między pasami i chcieli mi mandat wlepić.
Kurczę normalnie myślałam, że im „nakopię”, ale przypomniało mi się, że te osły uwielbiają jak człowiek ich prosi i kaja się, więc się pokajałam i nie zapłaciłam, ale….., kiedyś ich sfilmuję jak łamią prawo, bo to były młode zarozumiałe osły i tyle - nie cierpię ich.
~~~~~~~
Kupiłam dzisiaj w Biedronce krewetki w sosie koperkowym. Kupiłam, bo w życiu nie jadłam krewetek i chciałam spróbować. 
Sos koperkowy przepyszny a krewetki takie sobie wolę makrelę.
~~~~~~~
Cały czas sama jeżdżę rowerkiem, wczoraj przejechałam jakieś 10 km w obie strony.
Jutro jak pogoda będzie ładna spróbuję w kierunku Ikei tą, boczną drogą pojechać, to 11 km w jedną stronę. Zobaczymy czy już dam radę, bo sezon rowerowy się jeszcze nie zaczął na dobre. No niestety pogoda się skwasiła na amen, deszcz pada kałuże rozłożyły się na chodnikach – jazdy nie będzie
~~~~~~~
Co do oszczędności to tak mi to idzie jak dieta.
Ech…., trudno jestem skazana na powolne ciułanie.
W sumie to nie ma tego złego….na nowy rower mam - jakby, co a niczego więcej się pewnie nie dorobię.
Mogłabym wejść znów w kredyt, – ale już nie chcę.
~~~~~~~
Krewetek więcej nie kupię, ale uznałam, że trzeba wiedzieć, czym się inni zachwycają.
~~~~~~~
Jest 3 w nocy obudziłam się i zrobiłam sobie polecany, przez kolegę sok ponoć oczyszczający na śniadanie.
Po jednej trzeciej marchewki, selera, jabłka i do tego tu pozwoliłam sobie na samowolę wrzuciłam do tego 3 truskawki. Musiałam dolać przegotowanej ostudzonej wody, bo miał to być sok a wyszła paćka i tak trzeba będzie ją jeść łyżeczką. Ten sok miał być oczyszczający, ja jednak, będę dodawała do tego, co drugi dzień zamiast selera, buraczka surowego, bo buraki też są fantastyczne.
~~~~~~~
Znalazłam też coś, co warto rozpropagować, polecam szczególnie jednemu bardzo pesymistycznie do życia nastawionemu panu.
Powiem krótko, ludzie, którzy we wszystkim widzą wady stają się pechowi i nie tylko sami mają pecha, ale przynoszą pecha tym, którzy się z nimi zadają.
Dlatego nie chcę zadawać się z malkontentami, wystarczą mi już moje prywatne smuteczki, które mnie czasami nękają
10 sposobów na endorfiny
Endorfiny – grupa hormonów peptydowych, wywołująca doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie oraz generalnie wywołująca wszelkie inne stany euforyczne (tzw. hormony szczęścia, czyli
 wewnętrzną morfiną).
Tłumią odczuwanie drętwienia i bólu.  
„Wiesz, co łączy gimnastykę, śledzie i tryptofan?/ Tryptofan jest aminokwasem, którego odpowiednia ilość w diecie stanowi naturalną ochronę przed depresją/ Wszystkie są odpowiedzialne za dobry nastrój.
Naucz się to wykorzystywać:, jeśli poznasz podstawowe mechanizmy chemii mózgu, nauczysz się sterować swoim samopoczuciem i na zawołanie produkować hormony szczęścia: endorfiny i serotoninę/ Serotonina ma wpływ do dobowy rytm organizmu - u osób z obniżonym poziomem hormonu można obserwować podwyższoną agresywność oraz skłonność do zachowań obsesyjnych. Może powodować też lęki i stany depresyjne../
Zatem zacznij od rana!
1. WYCIĄGNIJ SIĘ
Wstań z łóżka, mocno wyciągnij ciało i ręce do góry, rozłóż palce obu rąk i zrób wdech. Ten prosty akt (to nawet nie gimnastyka!) sprawi, że do komórek mózgu głowy uderzy fala tlenu.
A ten pobudza głowę do produkcji endorfin i serotoniny. Endorfiny poprawiają humor, działają kojąco i przeciwbólowo. Serotonina to neuroprzekaźnik o działaniu przeciwdepresyjnym, który wprawia nas w dobry humor i stan rozluźnienia. Odpowiada za przypływ energii, zadowolenie i chęć działania.
2. WEŹ ORZEŹWIAJĄCY PRYSZNIC
Najlepiej naprzemienny, czyli zimno-ciepły – pobudzi krążenie i dotleni mózg (patrz punkt pierwszy). Dzięki niemu nie tylko umysł, ale i ciało od razu będą w lepszej formie. Nie lubisz zimnej wody? Wersja kompromisowa to letni prysznic (możesz praktykować go zimą). Twardym zawodnikom polecamy wersję „bezwzględną”: prysznic zimną wodą (tak naprawdę polecamy ją tylko latem).
3. ZJEDZ OWSIANKĘ
…lub pieczywo pełnoziarniste. Zawierają one tzw. węglowodany złożone, które podnoszą poziom cukru we krwi i dodają energii. A to natychmiast podnosi nastrój! Jednak, w odróżnieniu do węglowodanów prostych, które działają na zasadzie krótkiego spięcia (wprawiają w krótkotrwałą euforię), te znajdujące się w pełnoziarnistym pieczywie, makaronach, płatkach z pełnego ziarna, brązowym ryżu oraz orzechach mają cudowną właściwość: działają na nasz mózg o wiele dłużej.
4. ZASTOSUJ KOLOROTERAPIĘ
Ubierając się, zamiast standardowej szarości lub czerni, wybierz z szafy coś energetycznego: czerwień, pomarańcz, żółć. Psychologowie udowodnili, że jaskrawe, wesołe kolory stymulują mózg do pracy, zwiększają koncentrację, sprzyjają kreatywności i poprawiają nastrój. Nawet, jeśli nie masz ochoty na nic poza czernią, choć na chwilę weź do ręki coś kolorowego.
/staraj się marzyć kolorowo/
5. ZJEDZ ŚLEDZIKA (LUB BANANA)
Pewne produkty żywnościowe aż kipią od naturalnych antydepresantów: magnezu, witamin z grupy B, kwasów tłuszczowych omega-3 oraz substancji pobudzających organizm do produkcji hormonów szczęścia: serotoniny, dopaminy, endorfin. Na drugie śniadanie zjedz jeden z takich produktów. Na przykład banana – dzięki cukrom obecnym w bananach jesteśmy w stanie przetworzyć serotoninę z tryptofanu (to aminokwas, bez którego nie byłoby serotoniny).
Na lunch zafunduj sobie chude mięso, np. kurczaka lub indyka – w nim także znajdziesz drogocenny tryptofan.
Choć dietetycy nie będą temu przychylni, do porcji mięsa zjedz, choć odrobinę węglowodanów (np. ziemniaka, kawałek chleba lub kilka łyżek gotowanej marchewki nie polecam diabetykom). Organizm wydzieli wtedy insulinę, dzięki której ten aminokwas będzie mógł zostać uwolniony. To nie wszystkie zasługi chudego mięsa: zawiera także tyrozynę, z której wytwarzana jest dopamina i noradrenalina, kolejne ważne neuroprzekaźniki kojarzone z dobrym samopoczuciem. Działają one lekko pobudzająco, wyostrzają naszą czujność, uwagę, sprawność i pamięć, polepszają koncentrację.
Jeśli nie jesz mięsa, humor znakomicie polepszy ci śledzik w oleju. Ryby morskie to znakomite źródło kwasów Omega – naturalnych antydepresantów.

Jeśli sałatka, to ze szpinaku. Zawiera on kwas foliowy, który uaktywnia miks serotoniny i noradrenaliny.
A taki koktajl ma działanie energetyzujące i odrestaurowujące.
6. WYŁĄCZ SIĘ
I zrelaksuj się. Najprostszą metodą relaksacji jest trening autogenny. Połóż się wygodnie, zamknij oczy i uruchom wyobraźnię. 
Wizualizuj sobie miłe miejsce, w którym czujesz się komfortowo. Po kolei rozluźnij w myślach wszystkie mięśnie: zacznij od głowy, zakończ na palcach u stóp. Trening autogenny wprawi cię w stan głębokiego odprężenia i spokoju. Wykonywany systematycznie złagodzi napięcia i lęki. By wzmocnić jego efekt, włącz sobie dowolną muzykę relaksacyjną (np. „Mantrę serca” na YouTubie).
7. ZMIEŃ WYRAZ TWARZY
Nasz wyraz twarzy odzwierciedla to, co czujemy. To oczywiste. Ale ten proces może działać także w drugą stronę! Sprawdź to: rozluźnij czoło (zwykle jest lekko zmarszczone), tak by zniknęły zmarszczki i rozciągnęły się brwi. Nie musisz się wcale na siłę uśmiechać – zwłaszcza, jeśli nie jest ci do śmiechu. Po prostu spróbuj przez jakiś czas (najlepiej na zawsze) utrzymać gładkie czoło. To sygnał dla mózgu, że jesteś zrelaksowany. Dzięki niemu naprawdę poczujesz się lepiej. Działa.
8. ZATAŃCZ Z KIMŚ
Aktywność w ogóle poprawia samopoczucie. A taniec – najlepiej z kimś – to dodatkowy bonus. Towarzystwo kogoś miłego zdecydowanie podwyższa nastrój – to udowodnione. Dzięki życzliwemu dotykowi wydzielają się endorfiny, serotonina, oksytocyna i dopamina. Podobnie muzyka w połączeniu z płynnymi ruchami i wrażeniami estetycznymi pobudza mózg, który wydziela strumień uszczęśliwiających hormonów./Ja czasami tańczę sama i też jest fajnie/.
9. KOCHAJ SIĘ
Seks to antidotum na depresję: jest na to wiele dowodów naukowych. Mózg podczas aktu płciowego przechodzi małą hormonalną rewolucję – uwalnia endorfiny, serotoninę i oksytocynę. To właśnie one, dostarczane w regularnych dawkach, działają na nas jak naturalny antydepresant. Wspaniały nastrój po seksie to także zasługa… męskiego nasienia. Jak 11 lat temu udowodnili naukowcy z New York University, znajdują się w nim substancje o działaniu antydepresyjnym. Według ustaleń autorów odkrycia podczas stosunku do krwiobiegu kobiety przenikają hormony (m.in. testosteron, estrogen, a także prolaktyna czy prostaglandyny), które oddziałują na komórki nerwowe mózgu i wpływają na nasz nastrój./Tu mam problem, ale….zawsze można to jakoś zastąpić/
10. POCHWAL SIĘ
Mówienie o sobie jest zdrowe – zauważyli uczeni. Aktywuje, bowiem te obszary mózgu, które odpowiadają za motywację, a także są powiązane z przyjemnością odczuwaną w wyniku jedzenia, uprawiania seksu i zarabiania pieniędzy. Dlatego chwal się – podkreśl swoje osiągnięcia. Przyznaj się do sukcesu publicznie: oblej ze znajomymi ukończony doktorat lub choćby zamieść zdjęcie ciasta własnej roboty na Facebooku.”
Całość znajdziecie tu;
http://www.hellozdrowie.pl/psychologia/10-sposobow-na-endorfiny
Myślałam, żeby się przejść troszkę jakoś mnie nosi, ale pada – szkoda mogłoby już przestać.
~~~~~~~
Nie potrafię zrozumieć ludzi mściwych, nie mieści mi się w głowie, że jak zwrócę komuś, kogo zdawać by się mogło, że dobrze znam uwagę na błędy, jakie popełnia nie po to, by go zdyskredytować, ale dlatego, żeby uświadomić mu, że takie zachowanie nie wszystkim musi się podobać - ta osoba obraża się na mnie i blokuje wszystkie nasze kontakty.
Zdarzało mi się nie tylko słuchać krytyki innych i zawsze wtedy starałam się zrozumieć czy osoba krytykująca przypadkiem nie ma racji.
Nie zawsze zgadzam się z tymi, co krytykują, bo przecież ja jestem inna niż oni, moje doświadczenia są inne i moje reakcje, na różne sytuacje życiowe też są inne, ale warto przemyśleć czy przypadkiem to nie oni mają rację.
Pamiętam jak mi jedna dziewczyna powiedziała, że nie powinnam czegoś mówić, mężczyźnie.
Zastanowiłam się, czy powinnam czy nie, wiedziałam, że ONA nie powiedziałaby, ale doszłam do wniosku, że ja wolę być szczera, nawet jakby miało mnie to kosztować stratę sympatii, bo przecież chcę się czuć przede wszystkim dobrze z sobą.
Nie mogę być obłudna wobec siebie samej, nie mogę ukrywać własnych obserwacji, odczuć i emocji – szczerość to podstawa każdej relacji szczególnie z sobą - siebie przecież oszukać się nie da.
Nie tłumaczyłam jej, że mam inne zdanie, każdy ma prawo do własnych doświadczeń i każdy ma własne sumienie, któremu musi tłumaczyć, czemu pragnie coś zachachmęcić.
To nie moja sprawa jak inni z własnym sumieniem rozmawiają.
~~~~~~~
Był w moim życiu mężczyzna, który bardzo mnie skrzywdził, złamał we mnie wszelki szacunek do siebie samej, doprowadził do sytuacji, w której życzyłam mu wszystkiego, co najgorsze, zapisywałam to w takim ogromnym zeszycie formatu A4 wszystkie złorzeczenia, jakie mi wtedy przychodziły na myśl. Wszystko tak bardzo mnie bolało, że chciałam tylko jednego – umrzeć. Umrzeć by nie wracał psychiczny ból, by nie wracały te wszystkie myśli złorzeczeń, by się spełniły albo bym przestała umieć formułować kolejne.
Przeżyłam w życiu wiele, traciłam po kolei wszystkich, których kochałam i przecież sama w żaden sposób nie byłam temu winna.
Psychiczny ból, jaki zadał mi człowiek, którego kochałam, bolał bardziej niż gdyby faktycznie wbił mi nóż w serce i wypatroszył je na żywca.
Nie było niczego, co mogło zaboleć bardziej……OJ NIE mogło spotkać mnie większe nieszczęście, zrozumiałam to po jakimś miesiącu.
Zaczęłam czytać to, co pisałam i było mi bardzo wstyd, bo zrozumiałam, że zniżam się do poziomu tego, który mnie skrzywdził. Zrozumiałam, że wypisując te złorzeczenia niszczę siebie, swoją psychikę, zabijam własną empatię. Zniszczyłam ten zeszyt spaliłam go w kominku i zrozumiałam, że muszę wybaczyć mu to, co mi zrobił - bym mogła godnie żyć dalej. Wybaczyłam mu, nie zapomniałam, ale wybaczyłam, dałam mu prawo by postępował według własnego sumienia i okazało się, że nawet jak chciał mi dokuczyć już to nie bolało, bo stał się dla mnie człowiekiem obojętnym. Ktoś obojętny okazuje się, że nie może nas zranić. Nie wolno się mścić, bo mściwość niszczy nas samych...... 
Po co ja to piszę są setki ludzi nawet w moim otoczeniu, którzy tego nigdy nie zrozumieją. Ech …., niech tak będzie, to oni niszczą siebie na własne życzenie.  
14 marca wieczór 
Spróbowałam a co mi tam, o 19.25 podjęłam decyzję codziennie o tej mniej więcej porze przebiec swój kolejny kilometr. 
Muszę przyznać się, że bieganie zawsze było moją piętą achillesową. Pamiętam, że kiedyś chyba z 30 lat temu próbowałam z Agą, bo ona postanowiła sobie ambitnie biegać codziennie wieczorami do Miejskiego Lasku. 
Od nas to jakieś 3 i pół kilometra w jedną stronę a że Aga wtedy była jeszcze dzieckiem, no bardzo młodą panienką, postanowiłam jej towarzyszyć, bo bałam się, że ktoś może ją napaść. 
Zawsze to były peryferie naszego miasta. 
Pamiętam, że wzięłyśmy z sobą jednego z naszych potężnych owczarków kaukaskich najgrzeczniejszego i pobiegłyśmy. 
W miejscu, do którego dobiegłam dzisiaj, pies zniknął w krzakach, po czym po kilku sekundach jak poparzony wystartował w drogę powrotną do domu. Nie było rady, żadne nawoływania nie pomogły. Pędził na zbity pysk jakby diabła zobaczył prosto do domu.
Że wtedy jeszcze nie było po drodze za wiele domów, przed którymi jak teraz nie stały samochody mimo mroku, pod latarnią przy naszym domu widać było, że pod furtką coś najwyraźniej konsumuje. Psy wszystkie a miałam wtedy 4 - 3 owczarki i cocker spanielka, były dobrze karmione, ale wiadomo takie duże psy, zawsze mogą zjeść więcej szczególnie wieczorem w kilka godzin po obiadku. 
Musiałyśmy pędem z Agą wracać do domu w nadziei, że może uda nam się dojść do tego, co wpadło psu w paszczu? Pod domem okazało się po kilku piórach, że mogła to być kura, kogucik albo jakaś kuropatwa. Pierwsza wyprawa skończyła się niepowodzeniem w sensie sportowym. 
Aga dostała prikaz, że ma biegać o 15 tej a ja sobie odpuściłam. Teraz po 30 latach z powodu skiszenia się pogody, od 3 dni mżawka, postanowiłam zacząć znów biegać wieczorami. W dzień byłby na razie za duży obciach, bo biegam póki, co jak inwalidka w laciach, ale wierzę, że przyjdzie dzień, gdy będę mogła biegać i za dnia. W każdym razie inauguracja pierwszego biegu udana. Buziaki dla Madzi – to chyba ona tym razem mnie inspiruje.

2 komentarze:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga