piątek, 28 marca 2014

Kartka z kalendarza - rozdział 32

 Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 32
Byłam w pracy, napisać pisemko, bo jakieś prezenty nam szykują na Święta.
Muszę przyznać, że pod tym wzglądem dbają o nas.
W ogrodzie na trawniku czekała na mnie paczka z ostatnią kupioną sukienką. Listonosz, dostał czekolady i przywozi mi wszystko do domu. Nawet jak nie ma mnie w ogrodzie wrzuca paczki na trawnik.
Taka cudna pogoda była, że pierwszy raz tej wiosny założyłam moją nową skórkową czerwoną kurteczkę i fajną spódnicę i super botki. Odstawiłam się i tyle. Niech sobie nie myślą. Mimo, że już wzięłam się za porządki w ogrodzie, to jeszcze udało mi się pazurki długie utrzymać. Pracują w rękawiczkach, czego nie cierpię, ale albo śliczne dłonie albo paskudne gumowe rękawiczki. Muszę kupić nowe, bo te przez zimę troszkę się skruszyły i osty ostatnio mnie pokuły.


Czuję zapach smażonych kiełbasek, na wsi u Tereni rany znów jestem głodna.
˜”*°°*”˜ 
Pojechałam do Tereni, zawiozłam jej kołnierz na szyję, bo ją boli - ja miałam 2 po tym jak sama musiałam nosić, więc jeden jej podarowałam. 
Zawiozłam jej też spódnicę, którą kupiłam w Szafie - jest na mnie za duża.
Siedziałam u niej dość długo - musiałam skrócić jedną sukienkę - moje maszyny, źle szyją, więc zrobiłam to u niej.
Ona ma odjazdową maszynę do szycia. 
Prawda też jest taka, że fajniej się pracuje w towarzystwie.
Jasiek zadzwonił, że ma swojskie jajka od kurek z działki i czy chcemy, umówiłyśmy się, że przywiezie 10 dla mnie i 10 dla Tereni. Już 2 raz biorę od niego i faktycznie są pyszne.
Nie ma jak mieszkać na prowincji.
Wróciłam do domu przed 16 tą, jeszcze tę sukienkę rozprasowałam, bo zrobiłam 2 zakładki, nie chciałam jej ucinać – jest cudna. 
Szabaja odchudzam siebie zresztą, też, ale wczoraj była ostra dieta, zatem dzisiaj zrobiłam muszelki gryczane, taki makaron z kapustką i odrobiną mięska. 
˜”*°°*”˜ 
Wieczorem zadzwonił mój nowy znajomy podróżnik ze Strykowa, zaprosił mnie z Terenią, żebym się go hi, hi nie bała do siebie na oglądanie zdjęć - stary numer z licum hi, hi. 
Tereska jedzie, jako niby przyzwoitka, kawał chłopa z niego, ale myślę, że we dwójkę jakby, co dałybyśmy sobie z nim radę. 
Ma nas zabrać z Dworca do siebie. 
Oglądałam część jego zdjęć z podróży. Matko słodka prawie 23 a ja głodna taka jestem, że bym wilka z kopytami zjadła. Nie kupiłam chleba, więc musiałabym coś pokombinować, jak nie wytrzymam to upiekę ze 3 ziemniaki. 
Jak ja mam schudnąć jak mnie o tej porze bierze głód. 
Ok łyk kawy może mi przejdzie.
Boję się o tę wizytę u Zbyszka, bo powiedział, że jest super kucharzem i kobiety do kuchni nie wpuszcza.
Idealny mężczyzna – gotuje a do tego kocha podróże. 
Choć był w Himalajach, to chyba na nartach nie jeździ a szkoda.
Jeszcze nie wiem czy lubi sprzątać jak lubi to się w nim chyba zakocham hi, hi. 
Obie z Terenią, jesteśmy trochę stuknięte i nie wiadomo czy nas gdzieś na rozjeździe nie wyrzuci z auta – tym bardziej, że umówiłyśmy się w prima aprilis - może by mu jakiś kawał wykręcić – to jest myśl muszę coś wykombinować. 
Muszę wrzucić ze 2 ziemniaki do piekarnika, bo nie usnę tak mnie ssie w żołądku. O od wczoraj jeden został upieczony, więc go tylko przygrzałam z Szabajem na spółkę.
˜”*°°*”˜ 
Postanowiłam sobie, że do lata koniec z zakupami.
Muszę zacząć trochę oszczędzać.
Matko słodka jak to się robi?

1 komentarz:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga