Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
* * * *
Super dzień – jestem bardzo szczęśliwa – czasami
nam gwiazdy z nieba spadają i dzisiaj właśnie jest taki dzień.
Wczoraj rozmawiałam w necie z panem Andrzejem,
który, hoduje drzewka bonsai.
Przypadkiem trafiłam na jego blog i napisałam do
niego, żeby poradzić się, co do mojej brzoskwini, bo traci coraz bardziej korę
i nie wiem czy nie powinnam czymś ją posmarować.
Pomyślałam, że ktoś, kto hoduje bonsai powinien
takie rzeczy wiedzieć.
Okazało się, że mieszka bardzo blisko mnie i
zaprosił mnie do siebie.
Koniecznie dzisiaj, bo jutro jadą z żoną do Włoch
zwiedzać włoskie ogrody.
Pojechałam zaledwie 12 km w jedną stronę, więc nie
problem, pogoda była kiepska i to nic dobrego, nie wróżyło.
Zobaczyłam przecudny ogromny ogród, co najmniej 6x
większy od mojego a do tego za ogrodem jeszcze pole na szklarnie i warzywa.
Niestety państwo Andrzejowie nie chcieli, żebym
filmowała, mają złe doświadczenia, co do pokazywania ogrodu w necie. Jacyś
zawistni ludzie zniszczyli im kiedyś sporo w ogrodzie i teraz już się nim nie
chwalą.
Przemili ludzie, mają też super córkę lekarkę i
wnusię, męża córki nie poznałam, ale chyba wiem, kto to, bo chodził do naszego
ogólniaka.
Oczywiście dowiedziałam się wszystkiego o
brzoskwini, kiedy zaś ja piłam kawkę z panem Andrzejem – jego żona przygotowała
dla mnie kwiatki.
Nie znam wszystkich nazw, ale wszystko już sfilmowałam. Dostałam w prezencie hostę, przepiękną, prawie białą, rozchodnika ogromnego różowego w kształcie gwiazdy, ostróżkę fioletową z białym środkiem, liliowca jasno żółtego, nie miałam takiego.
Nie znam wszystkich nazw, ale wszystko już sfilmowałam. Dostałam w prezencie hostę, przepiękną, prawie białą, rozchodnika ogromnego różowego w kształcie gwiazdy, ostróżkę fioletową z białym środkiem, liliowca jasno żółtego, nie miałam takiego.
Jakiegoś takiego pokręconego rozchodnika zielonego z
żółtym jakby nowym przyrostem, takie maleństwo w dzbanuszku o przecudnych
listkach.
Gdy już się, żegnałam pan Andrzej zapytał mnie czy
nie chcę przypadkiem takiej 2 letniej wisteri, bo mają w doniczce. Myślałam, że
oszaleję ze szczęścia zastanawiałam się czy kupić, bo nie bardzo wiedziałam,
gdzie można by ją posadzić a tu taka niespodzianka. Wróciłam do domu w strugach
deszczu szczęśliwa jak błękitny delfinek.
Wrócił do domu M z pracy i przyniósł mi bardzo
fajną bransoletkę, którą znalazł po drodze.
Zrobiłam pyszny obiad i gdy tylko przestało lać
wysadziłam wszystkie roślinki w ogrodzie,
Państwu Andrzejostwu bardzo, bardzo dziękuję za
roślinki i mam nadzieję, że ich podróż będzie równie udana, jak moja.
Pani Andrzejowa uśmiecha się pewnie, bo ona dobrze
wie, że życzliwość wraca do nas w dwójnasób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam