piątek, 3 kwietnia 2015

Świąteczne przemyślenia z jajkiem w tle.

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 124
˜˜*°°*˜˜
 3 kwietnia  
~~~~~~~
Siedzę w domku i pociągam nosem.
Przemokłam w Prima Aprilis. Pojechałam zrobić sobie Świąteczne zakupy, bo wszystko, co dobre się skończyło.
Od kilku dni padało, więc czekałam aż się rozpogodzi no i koło 17 tej wyszło słoneczko na tyle, że uznałam, iż luka w opadach jest i powinna starczyć na dojechanie do sklepu zrobienie zakupów i powrót. 
Szybko się wyszykowałam, ubrałam się ciepło, bo oczywiście wiało i pojechałam. 
Kupiłam same pyszne rzeczy, wychodzę ze sklepu a na chodniku ślady pierwszych kropli deszczu. No właśnie zaliczyłam kolejną serię kichnięć, mam albo po 3 albo po 5. Plecak na plecy, truskawki jeszcze w reklamówce z piękną czerwoną Biedroną i śmigam do domu, mam zaledwie 500 m, więc myślę spoko!!!
Nagle zrobiło się ciemno i zaczął padać grad, wiatr zerwał się straszny na szczęście wiejący w plecy, nawet mogłabym nie pedałować, gdyby nie ten grad, który młócił mnie niemiłosiernie. Dojechałam w mieszkaniu okazało się, że oprócz bielizny wszystko mam mokre. 
No cóż drzewo się żadne na mnie nie zwaliło, jedzonko dobre jest, da się przeżyć.
No i masz babo placek/03.04.2015/,dowiedziałam się przed chwilą, że Biedronka, w której kupuję, nie jest Polska tylko Portugalska a ja w takim razie nie jestem patriotką.
No pięknie całe życie pracowałam dla swojego kraju a gdy dostałam emeryturę, nie starcza mi ona nawet na porządne leki cukrzycowe – i jakiś małolat twierdzi, że powinnam jeść o połowę mniej a zaopatrywać się w drogim bardzo Piotrze i Pawle, bo jest Polski. Ciekawe, że nie wyrzucają tym wszystkim, którzy jadą na saksy, że nie są patriotami. 
Ja i tak będę kupowała w Biedronce, bo na inne sklepy mnie zwyczajnie nie stać. Tak czy siak dają one pracę bardzo wielu Polakom, którzy gdyby nie portugalscy właściciele byliby na zasiłkach dla bezrobotnych albo klepaliby biedę.
~~~~~~~
Pisanki z lat ubiegłych zostały, więc może wierszykiem Jasia złożę Wam życzenia;
~~~~~~~
 Pisanych jajeczek,
Wierzbowych bazieczek,
Kiełbasy święconej,
Dużo chrzanu do niej,
Baby polukrzonej,
Kukiełki plecionej,
Zmartwychwstania w duszy
I Wiosny..., hi, hi po uszy.
~~~~~~~
Trzeba lajtowo podchodzić do życia, nastroił mnie optymistycznie mój miły kolega Jacek, pisarz i intelekt niebanalny dzwoniąc właśnie dzisiaj i wlewając mi do serducha, odpowiednią na przetrwanie Świąt dawkę optymizmu.
~~~~~~~
Od pewnego czasu zastanawiam się nad tą moją cukrzycą.
Nowe spojrzenie na przyczyny cukrzycy.
Jak zaczynam czytać zastanawiam się czy ja przypadkiem nie jestem źle leczona, bo nie zdiagnozowano przyczyn cukrzycy u mnie. 
Gdy powiedziano mi, że mam cukrzycę, ja od razu powiedziałam, że to pewnie po babci, która na cukrzycę chorowała i to był błąd. Błędem lekarzy jest, że nie próbują nawet ustalić przyczyn cukrzycy.
Czy ja mam chorą trzustkę, czy trzustka osłabiła się z powodu innej choroby, czy są to uwarunkowania genetyczne, a może zupełnie inne? 
Wcześniej ja sama nawet się nad tym nie zastanawiałam. 
Teraz zaczynam myśleć za lekarza, bo lekarze oprócz przepisywania leków i podstawowych badań, – czyli cukier we krwi i moczu nic innego nie badają.
W życiu nie wpadłabym na to, że przyczyna mojej cukrzycy może być zupełnie inna.
Leki, które mam aplikowane powodują tycie i żadne diety, nie pomogą mi w schudnięciu póki będę na tych lekach.
Dzisiaj trafiłam na artykuł, który zmusił mnie do zastanowienia się?

"Przyczyny cukrzycy. Nie spiesz się z insuliną!

Wiele chorób związanych jest z układem nerwowym i schorzeniami kręgosłupa. 
Oficjalnie uważa się, że przyczyny cukrzycy są nieznane, a sama choroba jest nieuleczalna. Czy problemy w piersiowym odcinku kręgosłupa, przez który przechodzą nerwy z mózgu do trzustki, mogą stać za pojawieniem się cukrzycy? 
Poważnie zaczęliśmy się nad tym zastanawiać, kiedy otrzymaliśmy list:

"Dzień dobry! Piszę do Was ponownie. Otrzymaliśmy już od Państwa jeden Vitafon, ale przechodzi z rąk do rąk – używają go i dzieci, i wnuki. Dlatego proszę o przesłanie jeszcze jednego egzemplarza.
Leczyliśmy z babcią osteochondrozę lędźwiową, ale chyba umieszczaliśmy wibrofony w złym miejscu i okazało się, że tak naprawdę leczony był odcinek piersiowy. A wiecie, co wyleczyliśmy?
Cukrzycę!
Nie wiem do końca, czy to prawda, jednak już od 3 miesięcy poziom cukru we krwi wynosi 77,5 mg/dL – 93,7 mg/dL (4,3 mmol/L i 5,2 mmol/L), a był 216–252 mg/dL (12–14 mmol/L)! Dłonie przestały jej drętwieć. Super! Na cukrzycę choruje już 11 lat. Przypadki unormowania się poziomu cukru we krwi nie są jednostkowe. Kiedy zwróciliśmy na to uwagę, stało się dla nas jasne, że rozwój cukrzycy często ma miejsce jakiś czas po urazach lub chorobach odcinka piersiowego kręgosłupa, jak na przykład w przypadku tej dziewczyny:”
I teraz ja - miałam, kilka lat przed wykryciem cukrzycy uszkodzony poważnie kręgosłup w odcinku szyjnym.
Do dzisiaj wyniki badań są złe i od tamtego czasu mam drętwienie prawej stopy i kciuka prawej ręki, ale kręgosłup mnie nie boli, tylko nocą mam kłopoty z ułożeniem głowy, żeby zasnąć.
~~~~~~~
„Znamy przypadki rozwoju cukrzycy po kilku miesiącach od założenia blokady nowokainowej na odcinku piersiowym kręgosłupa.
Przez ten odcinek przechodzą nerwy, które łączą trzustkę z mózgiem, dlatego zakłócenie ich działania w sposób naturalny powinno mieć wpływ na działanie trzustki. Dlaczego kręgosłup nie zawsze boli?

Wiele osób często powtarza, że kręgosłup ich w ogóle nie boli. Paradoks polega właśnie na tym, że gdyby bolał, prawdopodobnie cukrzycy by nie było.
Obrzęk i zakłócenia przewodnictwa włókien nerwowych towarzyszą drętwieniu, więc odczuwalnego bólu w okolicach piersiowego odcinka kręgosłupa może nie być.
Problemy występują w innym związanym z włóknami nerwowymi miejscu: pojawia się arytmia, zgaga, wrzody, zaparcia, dochodzi do zaburzeń regulacji kwasowości żołądka lub cukru we krwi.
Ból odcinka piersiowego pojawia się po przywróceniu krążenia w rdzeniu kręgowym i włóknach nerwowych – i jest to pozytywny objaw.”
No tak należy teraz zastanowić się, co lepsze, ból kręgosłupa czy cukrzyca?
Zastanawia mnie jeszcze jedno, czy artykuł nie jest napisany dla potrzeb reklamy Vitafonu, który ma pobudzać krążenie i reszta ma być jakby pochodną jego stosowania.
Ten niby cudowny Vitafon kosztuje ok 800 zł najtańszy, bo są też takie kosztujące ponad 3 tysiące.
Jeśli miałabym wyrzucić pieniądze na coś, co mi nie pomoże chyba szlag by mnie trafił.

poniedziałek, 30 marca 2015

Zdjęcie z króliczkiem

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 123
˜˜*°°*˜˜
30marca  
Po radości zawsze przechodzi szaro – bura codzienność, czekanie na jakiś telefon, kapuśniaczek, który przeszkadza w spacerze rowerkiem, pustka i beznadziejność.
Z powodu tej wszechotaczającej pustki, próbuję coś naprawić, coś nowego stworzyć.
Cukier znów się dowiedział o beznadziei i skacze – trzeba będzie jechać zrobić badania – tylko, po co? Sama wiem, że mam mocno za wysoki, mimo, że nie jem niczego ze średnim choćby indeksem widać jestem już skazana na powikłania starsza pani, kto by się nią przejmował.  
O nie, nie - mam przecież króliczka, z nudów zreperowałam kolejną czapkę z daszkiem, tym razem króliczkową i zrobiliśmy sobie zdjęcie retro do paszportu na podróż do nikąd.
Przespałam praktycznie całą sobotę i niedzielę, no nie niektórych rzeczy nie chce mi się nawet robić inne, które jeszcze robię, robię bez entuzjazmu.
~~~~~~~
Nie cierpię niesłownych ludzi.
Wiadomo jednak, że zupełnie nikt się tym nie przejmuje.
Jutro pojadę może a może nie do laboratorium.
Idę spać, to chyba będzie 20 godzina snu z przerwami na siusiu i ćwiartkę jabłka i tabletkę.
Idą święta znów będzie cudnie jak zwykle.
Fantastyczne święta dla osoby, która nawet nie powinna patrzeć na świąteczne potrawy.
Ze Świąt zostają mi tylko bazie i porządki – super. 
Nie będzie ani jednego ani drugiego. 
Już mi w sumie na niczym nie zależy. 
Prześpię Święta i jakoś da się wytrzymać. Oczywiście pewnie dopadnie mnie kolejny dół.
~~~~~~~
No i masz babo placek – zmobilizowałam się, ubrałam ciepło, bo chłodno na dworze i niebo zachmurzone i postanowiłam – troszkę popracować w ogrodzie.
Spałam 2 dni prawie bez przerwy, więc pomyślałam, że warto wziąć się za jakąś pracę i przestać przejmować się tymi, którzy nawalają.
Powinnam być zdziwiona, gdyby było inaczej.
Ludzie sądzą, że nie muszą zachowywać się odpowiedzialnie wobec mnie, bo kim ja w końcu dla nich jestem?
No właśnie – kim?
Poszłam, zatem do ogrodu, by się w mieszkaniu nie przygnębiać, nie czekać nie mieć nadziei, po prostu zająć się czymś, co pozwala zapomnieć o bożym świecie i właśnie wtedy, gdy zaczęłam ciągnąć pierwszy wystający badyl z klombu zaczęło lać. 
Nim podniosłam głowę do góry, by ocenić, czy to przelotny deszczyk, czy prawdziwa ulewa, byłam kompletnie mokra, no nie całkiem bielizna została mi słucha.

Na dobrych chęciach się skończyło i pewnie zrobię sobie kawę i pójdę dalej spać, bo co niby mam robić?

~~~~~~~
Pogoda się troszkę wyklarowała, więc poszłam znów powojować z badylami. 
Spotkałam też mojego szpaczka, który tak cudnie śpiewał mi w zeszłym roku. 
Był zagoniony, chyba budował gniazdo więc nie zwracał na mnie uwagi. Nie za wiele zrobiłam, ale zawsze coś - lepsze to niż spanie. No  proszę spadł mi cukier do 82, o - skoro tak to sobie zrobię ziemniaczki, ze skwareczkami i maślanką. 
Jedzonko było fantastic - dodałam jeszcze ogórka kiszonego i grzybeczka marynowanego. Prawdziwa uczta. 
Mam dylemat, bo mam troszkę grosza odłożonego i mogłabym w końcu kupić sobie dameczkę. 
Ktoś mi proponuje podróż  kamperem do i po Grecji, jednak człowieka praktycznie nie znam. Miałam też jechać do Włoch ale zdaje się, kurtuazję wzięłam za zaproszenie. 
Ja jestem zbyt łatwowierna i sama sobie przysparzam kłopotów i powodów do kolejnych dołów.
Wszystko, przez to wychowanie na drzewie, nie przeżywałam żadnych stresów ani oszustw, ani nie miałam do czynienia z ludźmi rzucającymi słowa na wiatr i teraz każdemu ufam a świat tylko czyha na takich jak ja naiwniaków. 
Czy to możliwe, żeby człowiek na starość jakoś się ogarnął i zaczął tak traktować ludzi jak oni traktują jego. 
~~~~~~~
Byłam znowu w ogródku, ale zaczęło padać i masakrycznie zimno  cukier znów mi spadł do 91 więc sobie zrobiłam na obiadek 3 maleńkie placki ziemniaczane z 2 małych ziemniaczków mąki ryżowej, jajka i pieprzu. powinnam znów pójść do ogrodu ale pada kapuśniak, więc muszę sobie darować.

piątek, 27 marca 2015

Motylem jestem.....

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 123
˜˜*°°*˜˜
27marca  
Co to znaczy radość w sercu?
Cukier mi spadł do 105 rano.
To wszystko po tym jak zostałam zaproszona do córci do Mediolanu, jeszcze termin musimy zgrać, ale już na samą myśl, że wyrwę się z domu humorek rośnie i zdrowieję od ręki, bez tabletek.
Uwielbiam włóczyć się po świecie od razu adrenalinka i naturalnie młodnieję o jakieś minimum 15 lat.
Jestem chyba uzależniona od adrenaliny wyzwalanej, planami podróży jej przygotowaniem i całą tą otoczką.
Teraz po kawce prysznic delikatny makeup i na rowerek, póki jeszcze nie pada.
Hi, hi pojadę sobie do Mediolanu, znów mogę niezależnie podróżować, to ma swoje zalety.
 Wieczorkiem muszę sprawdzić, co warto zwiedzić w Mediolanie – oj będzie się działo.
Skrzydełka mi rosną.
Bardzo mnie też ucieszył kontakt z dziewczyną z Bydgoszczy – tak podobną z pasji do mnie, że na samą myśl ile możemy od siebie się nauczyć od razu gęba mi się śmieje. Trzeba kontaktować się z ludźmi nadającymi na podobnych falach, bo to też uskrzydla i dodaje powera. Energia po prostu zaczyna się kumulować i dodaje skrzydeł, tylko patrzeć jak zacznę fruwać. Niestety kapuśniaczek pokrzyżował mi plany rowerowe, może później, póki co, włosy umyłam i suszę.
Do tego jeszcze pietrucha mi w ogrodzie się pokazała, więc pierwsze witaminki zapewnione.
Motylem jestem….

czwartek, 26 marca 2015

Skok na kasę!!!

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 122
˜˜*°°*˜˜
26 marca  
Jadę się przejechać za 2 godzinki rowerkiem.
To pisałam kilka dni temu. 
Jakoś ostatnio wena mnie opuszcza i pisać mi się nie chce. 
Za to skrobię czasami jakieś wiersze adresowane w pewnym stopniu do mężczyzny z moich marzeń zupełnie nie realnego, bo Ci realni są jacyś tacy, a przecież…,
……wiosna w trawach kwiaty słodzi
O poranku kropelkami budzi tuli-pana
A pan proszę pana jakiś smętny jest od rana.
Już mi nie mówi kochana,
a przecież były urocze, i chyba najszczersze,
te pańskie wiersze.
Wielka szkoda, że przeszła panu ta słodka
moda.
Trudno poszukam kwiatów rumianku,
wśród niezapominajek umoszczę je w wianku
I taka zwiewna zaspana zatańczę w trawie
od rana, wokół smużki
pary z kawy na boso dziecięce
wskrzeszę zabawy szalone – panie przemiły.
Niech pan nie patrzy zdziwiony
Posyłam panu ukłony, posyłam panu buziaki,
choć jakiś pan byle, jaki,
nie śmieje się i już nie tuli mojej nocnej koszuli.

Mrówki w falbanki mi włażą
a mnie się wyprawy marzą
z panem namiętne w duecie,
choćby na tablecie.
Ten wyimaginowany, mężczyzna o perłowych włosach istnieje naprawdę, ale zupełnie nie ma pojęcia, że tulenie się do mojej koszuli nocnej mogłoby być naprawdę miłe. 
Swoją drogą nie mogę się doczekać, kiedy znów będzie można na bosaka po trawie zatańczyć z motylami.
~~~~~~~
Zmieniłam kolor włosów, uwielbiam takie zmiany, teraz mam taki fajny blond myszowaty, kiedyś już taki miałam.
Chciałam nawet ze zdjęciem iść do fryzjerki, ale fryzjerki mnie wkurzają, bo one mają kilka klientek i zawsze za długo trzymają farbę i niszczą włosy.
Zrobiłam sobie sama. Kupiłam 2 opakowania farby po 11 zł, zużyłam jedno a drugie mam na poprawkę, kolor jest super, bo nie powinno być długo widać odrostów i do tego srebrne nitki mogą dodać kolorkowi tylko uroku.
Niestety i tym razem zalałam oko i znów kuruję tym razem drugie.
Teraz już wiem, że te pęknięcia naczyń są nie efektem siedzenia przy kompie, ale mycia głowy i zalania oka chemią. Niestety moje słodkie ciało nie cierpi chemii.
~~~~~~~
Co do słodyczy to cały czas jestem na diecie z bardzo niskim indeksem glikemicznym.
Dzisiaj byłam w sklepie znów zaopatrzyłam się w odpowiednie artykuły - to też pisane 3 dni temu.
Nie uwierzycie teraz najbardziej brakuje mi ziemniaków, oczywiście nie mówię o kopytkach i kluskach śląskich, bo one będą mi się śniły po nocach. 
Stałam pod półką z kopytkami w Biedronce i zastanawiałam się kupić i znów dobić do 280 mg, czy nie kupić.
Nie kupiłam, ale było mi bardzo smutno.
~~~~~~~
Uważam to za wielką niesprawiedliwość, całe życie czegoś mi brakowało właściwie od momentu śmierci ojca, ciągle czułam, że jestem pokrzywdzona przez los i teraz jeszcze jedyna z cudowności, jaka mi została oprócz Agi – jedzenie – niestety choroba odebrała mi i tę przyjemność.
Każde zjedzenie czegoś smacznego niszczy mój organizm.
Czy to jest sprawiedliwe? Tak, tak Julitko znowu zaczynam biadolić a przecież Ci, którzy mnie lubią, chcieliby, bym pisała tylko o tym, jak cudowne jest życie staruszki, do tego takiej zaradniej jak ja.
~~~~~~~
Hi, hi ciekawe od ilu lat można o sobie pisać „staruszka”?
Jasne, że sobie żartuję, bo się nie czuję staro - jeszcze, ale czas płynie a ja mam coraz większe ograniczenia. 
Już mi właściwie nic z przyjemności poza jazdą rowerem nie zostało.
Wyczytałam w Necie i to może być prawdą, że gdy ma się cukier w granicach ok. 200 mg nie powinno się podejmować wysiłków, /czyli jazdy na rowerze, biegania itp./, bo cukier będzie się jeszcze podwyższał.
W środę idę do mojego diabetologa i muszę go zapytać czy to prawda?
W sumie muszę podziękować Madzi, mojej kuzynce z New Yorku, bo podesłała mi sporo rzeczy na temat diety cukrzyków, o których nie miałam pojęcia.
Np., że chleb można czasami jeść, pod warunkiem, że jest z ciemniej mąki i czerstwy.
Czerstwy nikt mi nigdy o tym, nie mówił.
Normalnie strasznie przykre jest to, że lekarze nie kierują świeżo zdiagnozowanego cukrzyka do dietetyka.
Większość ludzi w moim wieku nie ma w ogóle dostępu do Internetu i musi dowiadywać się, co jeść chyba w kolejkach do lekarza. 
Lekarz znaczy mój diabetolog twierdzi, że w przychodni jest dietetyk, ale wizyta u niego jest prywatna – jedna 90 zł, żeby zaś zgłębić tajniki diety diabetologicznej trzeba chodzić wielokrotnie, co nie jest dla mnie do przyjęcia.
Jeśli chodzi o tabele indeksu glikemicznego w Necie są bardzo ubogie. Większość produktów nie jest wyliczona, człowiek jest głupi jak „tabaka w rogu” – nie wie, co mu wolno a czego nie wolno.
~~~~~~~
Dziś jest już czwartek od 2.20. Byłam u mojego diabetologa, bo kazała mi do niego iść moja doktor 1 kontaktu. 
Uważała, że już więcej tabletek brać nie mogę, więc albo szpital albo insulina. 
Mój diabetolog był dzisiaj bardzo oficjalny i nie ślinił się już na mój widok, może nawet wyglądał na wkurzonego na mnie, bo przecież mimo jego niewątpliwych zabiegów, przymilających i tak do niego nie przychodzę, albo tylko wtedy jak mam nóż na gardle.
Doktor na propozycję przestawienia mnie na insulinę, powiedział, że nie widzi potrzeby jeszcze teraz. 
Mówił o tym, że są na cukrzycę leki nowej generacji na świecie, zmieniające całkowicie, jakość życia cukrzyka – bardzo drogie i jeszcze nie stać nas na nie a NFZ nie refunduje ich, ale to może zmienić się np. już w maju – przejście zaś na insulinę miałoby uniemożliwić stosowanie tych super leków.
Ja się na tym nie znam. 
Dyskusja z lekarzem doktorem o 3 specjalizacjach diabetolog, endokrynolog i internista jest bezzasadna, więc nie dyskutowałam. Dowiedziałam się też od pana doktora, że on na każdego pacjenta ma 8 minut i nie może uświadamiać, co można a co nie można jeść. Wypisał mi receptę na leki kazał brać po 2 tabletki diaprelu na czczo – brałam dotąd jedną, wypisał badania, podstawowe przy cukrzycy i test jakiś na sprawdzenie tarczycy – wraca z tym badaniem jak bumerang. 
Dostałam Poradnik „Zalecenia dietetyczne dla osób z cukrzycą typu 2”. Według Poradnika zjadłam sobie 2 kromki chleba z mąki jęczmiennej z masłem i szynką.
W poradniku piszą, żeby jeść z miękką margaryną, ale nie piszą, że margaryny mają utwardzacze, które są rakotwórcze.
Zjadłam oczywiście za późno, bo padłam jak kawka po tej jeździe z miasta na ostrym kole.
Na obiadek miałam cienki rosół z szyjko – barków kurczaka, jakie udało mi się kupić po 2 zł za kg, jako porcje rosołowe świeżutkie spod noża.
Super porcje, bo chudego mięska sporo. 
Po kubeczku rosołu z zaparzonym makaronem ryżowym nitkami – tak mniej więcej 2 łyżki stołowe i tymi 2 porcjami kurczaczka gotowanego zmogło mnie i zasnęłam. Teraz o 2. 25 kanapki były niestety o 23.00 mam cukier 156 oczywiście, że za dużo - zobaczę jaki będzie rano. A rano w godzinę po 2 tabletce i śniadanku w postaci makreli wędzonej ok 2 cm i 3 bardzo cieniutkich kanapeczek z masłem - czerstwego chlebka z brązowej mąki cukier 135 mg. Ciekawe jaki będzie przed kolejną tabletką koło 11.
~~~~~~~
Zapomniałam jednak napisać o najważniejszym.
Byłam u mojej znajomej w sklepie, bo miała kurtki takie na rower przeciwdeszczowe w cudnych kolorach i z odblaskami po 5 zł za sztukę.
Ja mam przeciwdeszczową nawet, 2 ale obie zrobiły się jakieś szczupłe, szczególnie na teraz, gdy pod spód wkłada się jakiś polar czy kurtkę skórzana
Wiem, że powinnam się opamiętać z tymi zakupami, ale kupiłam.
Cudną zielono fioletową i jak każdą używaną rzecz wrzuciłam do prania. 
Powiesiłam przy dmuchawie hi, hi przed telewizorem i się suszyła, ale że mocno nagumowana, trzeba było po wywijać kieszenie, żeby wyschły i co znalazłam w jednej z nich zwitek pieniędzy.
Franków francuskich 5 x 100. 
Wskoczyłam od razu do Internetu, żeby sprawdzić, czy gdzieś to można wymienić. Jednak teksty w Internecie dotyczące wymiany były sprzed 2 lat. Wracając od lekarza pojechałam do banku, by sprawdzić, czy mogę je wymienić. 
Niestety pani powiedziała, że nie. Szkoda sprawdzę jeszcze w kantorach, ale chyba pieniążki przyszły do mnie trochę za późno. Kiedyś już znalazłam w kurtce tej flauszowej czerwonej jak wino, którą wydałam do PCKu 400 marek wtedy zachodnio niemieckich. To było jeszcze przed wprowadzeniem w Unii euro i tamte pieniążki bardzo mnie ucieszyły. 
Tak czy siak jak pieniążki same do nas przychodzą to dobry znak.

Archiwum bloga