czwartek, 27 lipca 2023

Pytasz mnie, czemu nie Kopernik w Łodzi?

 Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

 

27.07.20023

Tak bardzo boję się rano wstawać – szczególnie ta prawa stopa zrobiła się po tych licznych upadkach niepełnosprawna.

Do tego ten rak wychodzący falbanką na zewnątrz powoduje dodatkowy ból i niedokrwistość całej kończyny.

Jest coraz gorzej w porównaniu z dniem przyjęcia do Kopernika, 27.03.2023, gdzie ponoć lekarzem prowadzącym był dr. Marek Bamberski, którego nie znam i z którym nigdy dotąd nie rozmawiałam.

  

Ten lekarz figuruje w karcie wypisu ze szpitala, ale nie podpisał się pod nią.

Wypis wręczył mi lekarz, którego też pierwszy raz widziałam na oczy.

Jedynym lekarzem mający kontakt słowny na korytarzu czy w sali szpitalnej w koncie przy łóżku i wcześniej w przychodni był operator stomii  Wojciech Falek.

To w koncie przy drzwiach sali przerwał naszą rozmowę, gdy mu tłumaczyłam, że jestem samotna i mam, co trochę zawroty głowy bardzo niebezpieczne w skutkach – „słowami to mam wypisać panią dzisiaj, jutro czy za 2 dni w poniedziałek”. Rozmowa miała miejsce 4 dni po operacji, gdy w końcu udało mi się stanąć samodzielnie na nogi i zrobić pierwsze 3 kroki.

Odszedł zostawiając mnie nie tylko bez odpowiedzi, ale pokazując, że mu wisi, co się ze mną dalej stanie.

Po tym zachowaniu sądziłam, że to on jest moim aroganckim prowadzącym.

Próby kontaktu w mojej sprawie z kuzynką dr. unikał, zaś telefony od córki z za granicy nie odbierał.

Nikt nie wiedział kiedy, po mnie przyjechać.

A mieszkam daleko od Szpitala Kopernika, którego do końca życia nie zapomnę z powodu niekompetencji, lekcewżenia pacjentów, chachmęcenia lekarzy powodującego brak zaufania do nich i całej jednostki szpitalnej.

 

Niby jestem pod opieką szpitala a koordynatorka od 11 czerwca nie dzwoniła do mnie.

Ciekawa jestem czy ten sztucznie napakowany lekarz dbający w ten sposób o własną estetykę chciałby teraz rozmawiać ze zmasakrowaną staruszką, która przez jego lekceważenie straciła 9 zębów ma uszkodzoną szczękę blizny na buzi, i nie może normalnie jeść?

Pytasz mnie, czemu nie mam zaufania do lekarzy?

W pierwszej naszej rozmowie z W. Falkiem w przychodni onkologcznej lekarz się prawie nie odzywał.

Asystentka jedynie notowała, co ja mówiłam.

Jedyne co wtedy powiedział, to;„w pani przypadku chemioterapia byłaby nieskuteczna”.

Uczepiłam się tych słów jak rzep psiego ogona, bo jedyne co o niej wiedziałam to. że jest bardzo wyniszczająca.

Kolejne badania potwierdzały, że rak jednak jest.

Ja dalej psychicznie negowałam jego istnienie.

Umówiłam się na kolejną wizytę, żeby dowiedzieć się więcej po za koniecznością  zrobienia stomii o której wiedziałam tyle co o chemioterapii.

Lekarz nic nie mówił pokrętnie odpowiadał na moje pytania.

Niczego się nie dowiedziałam  !

Na zabieg stomii byłam umówiona 27. 03.2023.

Za 3 dni czyli 2 tygodnie przed terminem zadzwoniła koordynatorka z informacją, że jutro mam zabieg „bo się ZWOLNIŁ TERMIN”

Nikogo nie obchodzi samopoczucie – JEST TERMIN.

Odmówiłam bardzo źle się czułam.

Chyba podpadłam – trudno ucha, cha.

Od tego się zaczęło. NIEPOKORNA, co to znaczy żeby pacjent wybrzydzał.

Czy koordynatorka była tym mptorem napędowym, czy jakiś lekarz ale postanowiono mi pokazać gdzie „raki zimują” a szczególnie mój.

Ten mój pobyt na Oddziale Onkologii Szpitala Kopernika w Łodzi to najkoszmarniejsze 7 dni w moim życiu.

 Mimo zaawansowanego raka odbytu i jelita grubego oraz innych okolic.

Zaopatrzona tylko w 2 leki maść – Lidopostermin /na falbankę, gdyby rak po niej hulał/ i tabletki przeciwbólowe Poltram Combo.

 I tak przeżyłam w bólach i cierpieniu 4 miesiące tracąc w międzyczasie w różnych wypadkach zwilżanych z zlekceważonymi przez lekarzy zawrotami głowy…

Czyż ja nie mam końskiegp zdrowia?

Przeżyłam gotując sobie sama chodząc czasami jak niemowlak na czworakach – czy pamiętasz jak się zapycha pierwsze radosne kroki raczkując – ja znowu pamiętam tę rozkosz pokonywania tej nieprzebytej ptzestrzeni..

Jak tu nie kochać personelu Oddziału Onkologicznego Szpitala Kopernika w Łodzi, robili wszystko, żebym im nie zeszła na Oddziale.

Co po wypisie to już nie ich sprawa.

No jeszcze czasem zadzwoniła koordynatorka pro forma, żeby nikt się nie czepiał.

26 lipca.

Taki apetyt miałam na pomidory,

Jola kupiła mi je na rynku – takie bezpestkowe – o rany ale są pyszne, smakują mi jak nigdy przedtem.

Jola to prawdziwy anioł w moim obecnym życiu.

Czekałam na kuriera z zakupami.

Zawsze się boję, że nie dam rady przenieś ich z holu do pokoju i dalej do 2 holu do lodówki.

Sposobem udało się mimo że torba z owocami była b ciężka  

 

Dzisiaj byłam b. słaba. 

Może z powodu złych wieści z Grecji.

Tam też jest rak płuca i dziś pierwsza chemioterapia, ale okazuje się, że bez jednego ważnego leku. Mężczyzna rosły silny wysportowany powinien to dobrze znie ść.

Tylko zastanawiam się ile pożytku będzie z takiej ograniczonej terapii a ile skutków ubocznych.

Nie ma nawet co o tym myśleć.

Te leczenia są obłędne.

Raz że leki spoza refundowanych kosztują krocie po 2 nie ma żadnych gwarancji że zadziałają.

 Człowiek 20 lat młodszy ma o co walczyć.

Oby skutecznie.

Kupiłam dzisiaj sporo owoców i warzyw. 

Ciągle jwdnak jestem słaba i nawet ich je ść nie mogę. 

Mogłabym lody z malinami, ale nie mam siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga