środa, 19 lipca 2023

Gdzie są przyjaciele moi

 Bajsza

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

  17 czerwca 2023

 

Zdecydowałam się wstać po lody, ale nie wiem co mnie podkusiło, żeby je jeść w towarzystwie kapitana do tego, tyci, tyci był ten Kapitan Morgan.  

Alkoholu w żadnej postaci nie miałam w ustach od ponad roku. Nawet Sylwestra kropli nie wypiłam, nie dlatego, że nie lubię, ale z rozsądku, bo po alkoholu zawsze źle się czuję.

Tym razem sądziłam, że może mój rak będzie smakoszem alkoholu, ale okazało się, że też go nie lubi. To była tylko łyżka stołowa dolana do lodów i właśnie go - znaczy Kapitana Morgana ciężko odchorowuję.

Moja Jola jest niesamowita.

Postanowiła jak przyjeżdża, przywozić mi troszkę swoich obiadków.

Już się nie mogę doczekać.

Wczoraj była przepyszna botwinka


 a w poniedziałek ma być kotlecik mielony z młodymi ziemniaczkami z koperkiem i  surówką z tartej marchewki z jabłuszkiem.

Już mi się po nocach śni.

Czuję teraz ten zapach – są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie.

Idę spać niech mi się dalej śni.

Nie mogę zasnąć – obłęd cały czas czuję ten zapach i tak sobie myślałam, czy ja kiedyś, ni z gruchy ni z pietruchy miałam takie bezinteresowne gesty, bo to ponoć wraca.

Taaak!!!, kilka domów ode mnie mieszkał starszy pan.

Nazywał się Woracz, był Czechem, gdy jego żona umarła, był kompletnie bezradny, jeśli chodziło o gotowanie.

On tylko całe życie szył.

Nie był moją żadną rodziną.

Niby przyszywana rodzina teścia tzw. siódma woda po kisielu.

Byłam u nich wcześniej raz z tzw. sąsiedzką wizytą przez 30 lat, ale jak się dowiedziałam, jak sytuacja wygląda nosiłam, co dzień póki nie wyjechał do bliższej rodziny troszkę moich obiadów, bo tutejsza rodzina żony się nie kwapiła – Woracz już chyba nie żyje.

Były też kilkudniowe wizyty w sumie jak się okazuje obcych ludzi internetowych znajomych, których gościłam najlepiej jak potrafiłam/Ania z Cieszyna, Henia z USA dzisiaj chyba z Krakowa lub okolic, Darek GB, Sławek z Łodzi – nie żyje.

Jacek „Studioz”- fotograf i w końcu Magda, która jako jedyna wrzuci serduszko pod blogiem.

Na marginesie Ci żyjący nigdy mnie do siebie nie zaprosili. 😢

To smutne że tacy ludzie nawet nie zapytają, jak sią masz?

Wiem, że czytają bloga od powstania.

Skończyłam Joli pyszną botwinkę, 

ale cały czas czuję zapach tego poniedziałkowego mielonego.

Buziaki dla Joli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga