środa, 19 września 2018

Spleśniałe refleksje.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 września 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Od dawna nie byłam u lekarza a martwiły mnie te nocne ataki kaszlu.
Sama ratowałam się jakimiś syropami, kolega pożyczał mi leki wziewne, jednak problem się powiększał.
Ostatnio dostałam tzw. płytki oddech i bóle w mostku, oraz ataki kaszlu napadowe szczególnie nocą.
Wczoraj poszłam do lekarza. Nie miałam umówionej wizyty, musiałam, więc czekać 3 godziny, aż lekarka przyjmie wszystkich pacjentów. Przyjęła mnie, posłuchała oddechu, wysłała na prześwietlenie zapisała antybiotyk Duomox i Mucosolvan, osłonowo Loggic30 i na gardło Isla.
Lekarka wstępnie rozpoznała przewlekłe ostre zapalenie oskrzeli. Nie cierpię antybiotyków, jednak biorąc pod uwagę inne dodatkowe dolegliwości zdecydowałam się go wziąć. Kaszel ustąpił, z oskrzeli nic nie schodzi a mnie boli w mostku jak przed zawałem.
Sugerowałam lekarce żeby zrobiła mi spirometrię, ale ona uznała antybiotyk, za najlepsze rozwiązanie w tym momencie. 
Wynik prześwietlenia będzie za tydzień. W domu bez zmian. 
Wszędzie pleśń muszę doprowadzić dom do porządku. 
Od jutra zaczynam walczyć z nią, nie będzie to łatwe, bo mam uczulenie na chlor.
Mam na szczęście spirytus, który powinien jakoś zastąpić chlor. 
Nigdy w życiu nie jadłam takiej ilości leków, one kompletnie mnie rozwaliły.
Nie mam siły na nic, z rozsądku zjadłam jedną małą kromeczkę chleba w ustach mam posmak chemii.
Nic mi się nie chce robić zastanawiam się czy nie pojechać gdzieś, zamiast bujać się w tej chwili z porządkami.
Póki, co leżę jak nieżywa w łóżku.
Przygnębia mnie to wszystko. 
Trzeba się pozbierać, choć okoliczności raczej nie są sprzyjające.
Zrobię sobie kawy, może ona postawi mnie na nogi.
Spotkałam wczoraj jak jechałam do lekarki siostrę mojej koleżanki, tej, która umarła w wakacje.
Rozmawiałyśmy trochę, widać, że jest kompletnie rozbita. 
Mówiła, że ma depresję i o jej objawach.
Znam to z autopsji, tu w domu często mam takie stany.
Ratuję się przed nimi pisząc bloga, obrabiając zdjęcia, czy wchodząc na rower, jednak często nie chce mi się nic i popadam w marazm.
Nawet czytanie czegokolwiek boli.
Oglądam namiętnie jak nie zasnę stare filmy na You Tube. 
Jedzenie robię z rozsądku, bo nie mam apetytu.

Jest smutny ten świat, wszędzie dzieje się tyle zła.
Nawet Ci gnębiący innych uważają się za NIENAJGORSZYCH, bo przecież; „mój kuzyn jest gorszy, pije na umór - myśli nie jeden. Był wziętym lekarzem, zwolnili go z pracy za pijaństwo, żona zaczęła go zdradzać i w końcu odeszła, syn popadł w złe towarzystwo, jemu jakieś bandziory przestrzeliły/chyba za syna, który uciekł przed bandziorami za granicę/ dłoń, stracił majątek, ma komornika na karku - istny koszmar. 
A miał takie koneksje, zasiadał w Radzie Miasta, był kimś.”
„Ja jestem w miarę ok. - co tam włamanie się do garażu byłej, a niech nie ma spokoju, niech wie, kto tu jest szefem.
Nie jestem przecież aż taki zły jak mój kuzynek, on to dopiero nawywijał.”
Tak sobie myślą - to, że krzywdzą, doprowadzają do strachu, czy depresji niewinnych ludzi kompletnie ich nie obchodzi.
Zapewniają przecież emocje wiekowym ludziom potrzebne do funkcjonowania podstarzałego organizmu.
Nie chcę nawet myśleć o ich motywach. 
„Chyba mam za mało wrażeń, skoro przejmuję się duperelami” jak mówiła babcia Pola.
Kawka wyszła za mocna, ale, może tego właśnie mi trzeba.
To też złudne wrażenie, bo za chwilę wróci senność z podwójną mocą i pewnie pójdę spać. Za oknem pięknie rowerek aż postękuje. Zmykaj dziewczyno z tego koszmarnego domu. 
Oddychaj świeżym powietrzem, pleśń i tak będzie rosła na ścianach. 
Ładna prawda?


Zadzwonił znajomy koniarz spod Tomaszowa, opowiadał, jakie cudne pomidory mu urosły, jak wybrał się na Węgry na koniu. 
O swojej winnicy, że będzie miał sporo wina. 
Obudziłam się. 
Powinnam go chyba odwiedzić jak tylko się podkuruję. 
Jadę przejechać się rowerem w nosie mam pleśń i całą resztę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga