niedziela, 7 stycznia 2018

Humorek wraca ;)

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
7 stycznia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Dopiero dzisiaj widać, jaka jestem poturbowana, ale humor mi dopisuje mimo odkrywania coraz to nowych siniaków.
Lewa noga wygląda jak cętki pantery.
Pod siniakami na szczęście małymi boli jak się oprzeć o nogę. Lewa ręka, ramię jest obolałe jak po przetrenowaniu.
Wylew z oka zniknął, ale za to pojawił się worek pod okiem. Najgorzej sprawa wygląda z nosem.
W miejscu gdzie kość czaszki łączy się z chrząstką nosową jest najbardziej bolesne.
Nos jednak jest prosty, czyli niezłamany, odrobinę opuchnięty u nasady.
Krótko mówiąc mogłabym straszyć po nocach.
A warga się goi, u mnie jak u psa rany goją się błyskawicznie. Na dłoni prawej już nie ma śladu po otarciach.
Otarcie nad brwią też już zniknęło.
Uff zaczynam myśleć już o rowerze.
Na szczęście pada, więc nigdzie nie pojadę.
Mój kolega mi tłumaczył, czego już nie powinnam robić. 
Koleżanka Ula, która mnie ratowała – dzięki jej za dobre serce, też mówiła, w rozmowie telefonicznej, gdy zadzwoniłam, żeby jej jeszcze raz podziękować, do jakich lekarzy ma zaufanie. 
Niestety ja nie mam do żadnych.
Moja mama mogła żyć jeszcze kilkanaście lat, gdyby lekarze ją leczyli a nie twierdzili, że histeryzuje.
Miała zaczopowane jelito, ponad miesiąc jeździła wożona karetką do szpitala chyba z osiem razy w koszmarnych bólach. Gdy wreszcie nie wytrzymałam nerwowo i zrobiłam w szpitalu a konkretnie lekarzom awanturę. Jeden z nich wpadł na pomysł, że może to być martwica jelit.
Zrobili operację jeszcze tego samego dnia, po ponad miesiącu rozprzestrzenienia się martwicy.
Mama niestety już operacji nie przeżyła.
Organizm był już kompletnie zatruty martwicą.

Jasne, że mogłam ich podawać do sądu.
W czasie jej choroby, była przyjmowana z karetki na coraz to inny oddział po 2,3 dniach ją zwalniali. Kogo skarżyć, jak opiekowało się nią wielu lekarzy i żaden nic nie zrobił, żeby jej pomóc?
Musiałam zrobić w szpitalu koszmarną awanturę, żeby się nią zajęli.

Nie mówcie mi, że lekarze pomagają.
Może jak im się na tzw. wejściu da ciężkie pieniądze.
Wiem, że nie wszyscy. 30 Lat temu 2 lekarzy mi pomogło bezinteresownie.
Jednak jeden z nich uświadomił mi, że powinnam unikać farmakologii, bo mój organizm źle znosi leki z powodu uczuleń na różne substancje chemiczne.
Od czasu, gdy skończyłam 30 lat sama się ze wszystkiego leczę, naturalnymi metodami.
Oprócz tabletek na cukrzycę nie biorę leków. Ostatnio czasami ziołową tabletkę Hepa Complex na wątrobę, gdy mi coś mocno zaszkodzi. Żadnych innych tabletek nie używam.
Humorek mi dopisuje, chętnie bym już gdzieś pojechała, krótko mówiąc nosi mnie.
Dziecko kilka razy dziennie dzwoni, żeby upewnić się Toleczku czy z moją głową wszystko ok. Jest bardzo dobrze, a będzie lepiej każdego dnia. Dziękuję wszystkim za troskę.
 
Buziaki

4 komentarze:

  1. ty jesteś nie do zdarcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie anonimowy - dzisiaj znów byłam na rowerze. A co? "Żyje się raz,
    spróbuj więc sam,
    jak najlepiej wykorzystać swój czas,
    a więc kochaj ile się da,
    bo żyje się raz..."
    " Kocha się raz, potem drugi i trzeci i znów, bo drzemie w nas tyle celów i pragnień i snów. Kocha się raz, wierzę w gwiazdy, kabały i sny,...." Czas na sen a jutro ma być radosny nowy dzień. Dla Ciebie też. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tylko będzie cieplej sprawdzę Cię na tym rowerze. pozdrawiam.

      Usuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga